To będzie dobry rok dla Rezerwatu. Apple szykuje mnóstwo nowości, w tym MacBooka Pro z 16-calowym ekranem
Jeśli te informacje się potwierdzą, jesienią miłośnicy Apple’a będą zbierać szczęki z podłogi, a w bankach masowo wzrośnie liczba wniosków o kredyty gotówkowe. Nadchodzi nowy MacBook Pro, a z nim kilka nie mniej ciekawych nowości.
Znany z trafności swoich przewidywań analityk, Ming-Chi Kuo, upublicznił dziś informacje pochodzące rzekomo z listu Apple’a do inwestorów. Jego rewelacje rzucają sporo światła na to, czego możemy spodziewać się od giganta z Cupertino w tym roku.
Najmniej ekscytującą z wiadomości jest ta o nowych iPhone’ach i iPadach.
Nowy iPhone – zgodnie z tym, czego wszyscy się spodziewamy – będzie miał identyczne gabaryty jak obecna linia smartfonów Apple’a. Oprócz standardowej poprawy specyfikacji i aparatu, największą nowością ma być dwustronne ładowanie bezprzewodowe, które znamy choćby z Huawei Mate 20 Pro czy (podobno) nadchodzącego Samsunga Galaxy S10.
Wielewskazuje więc na to, że już tej jesieni posiadacze iPhone’ów naładują nimi swoje słuchawki AirPods. A miłośnicy marki mają jeszcze kilka miesięcy, żeby zapomnieć, jak drwili z „androbiedy”, gdy taką funkcję po raz pierwszy pokazał Huawei.
Niezbyt emocjonujące są też wieści o nowych iPadach. Potwierdzają bowiem to, co już dowiedzieliśmy się o nadchodzącej premierze iPada Mini. Niewiele zmieni się też w kwestii iPadów Pro – Apple pokaże nowe modele, ale od poprzedników będzie je różnić jedynie specyfikacja. Urosnąć ma za to „tani” iPad, zapewne poprzez skurczenie ramek – z 9,7 do 10,2”.
Prawdziwe „wow” czeka przy Macach.
Największą niespodzianką tej jesieni ma być nowy MacBook Pro, wyposażony nie jak dotychczas w 15,4-calowy ekran, lecz panel o przekątnej między 16 a 16,5”. Nie wiadomo, czy udało się to osiągnąć przez skurczenie ramek czy może nieznaczne powiększenie obudowy, ale blisko cal dodatkowej przestrzeni roboczej to duża rzecz.
Pozostając przy laptopach, w tym roku mniejszy z dwójki, 13-calowy MacBook Pro, ma otrzymać wersję wyposażoną w 32 GB RAM-u. Dotychczas maksimum wynosiło 16 GB.
Potwierdza się też informacja, że Apple w tym roku w końcu odświeży swojego Maca Pro (dwa lata od zapowiedzi tej „nowości"). Dotychczas słyszeliśmy, że ma to być urządzenie „modularne”. Jednak według raportu Ming-Chi Kuo, ma to być Mac Pro „łatwy do rozbudowy”. I w sumie nie wiadomo, co ma to oznaczać – czy Apple poprzez „łatwy do rozbudowy” rozumie sprzęt, w którym można samodzielnie wymienić podzespoły na inne, czy może „łatwy do rozbudowy” oznacza „możesz dokupić moduły za worek złotych monet”? Osobiście obstawiam to drugie…
Wraz z nowymi komputerami zadebiutować ma też nowy monitor od Apple’a. I coś czuję, że to właśnie ta premiera odbije się najgłośniejszym echem po sferze profesjonalnej.
W ciągu ostatnich kilku lat Apple nie miał w portfolio własnego wyświetlacza. Thunderbolt Display został zastąpiony w ofercie przez monitory LG Ultrafine. Teraz Thunderbolt Display może powrócić w chwale – jako 31,6-calowy panel o rozdzielczości aż 6K i doskonałym odwzorowaniu barw.
Blisko 32” przekątnej to obecnie nowy standard dla monitorów profesjonalnych o wysokiej rozdzielczości. Sam pracuję na panelu BenQ o tej przekątnej i rozdzielczości 4K, i wiem, że chyba tylko ogromny monitor typu ultrawide mógłby się z nim równać równać pod względem komfortu i elastyczności pracy.
Spodziewam się zatem, że nowy monitor okaże się hitem nie tylko wśród nabywców nowych Maców Pro, ale także posiadaczy MacBooków. Obawiam się tylko, że nie każdy będzie mógł skorzystać z dobrodziejstw nowego monitora. Po pierwsze dlatego, że – znając Apple’a – będzie on koszmarnie drogi, a po drugie, wymagał będzie potężnego komputera do napędzenia tych wszystkich pikseli. Posiadacze słabszych Maców Mini i MacBooków Pro 13 pewnie nie podłączą nowego monitora do swoich komputerów.
Nowości zobaczymy dopiero jesienią.
Nie licząc iPada Mini, który zapewne pojawi się na rynku już 25 marca, resztę produktów Apple’a ujrzymy dopiero w ostatnich kwartałach tego roku. Tradycyjnie już iPhone debiutuje we wrześniu, zaś komputery Mac – w listopadzie.
Wygląda jednak na to, że jest na co czekać. I choć z ust Tima Cooka regularnie padają górnolotne słowa o tym, jak to iPad może zastąpić komputer w codziennej pracy, Apple nadal zdaje sobie sprawę, że są branże, w których potrzebna jest potężna moc obliczeniowa i duży, wierny kolorystycznie ekran. Na całe szczęście Apple nie zamierza zostawić profesjonalistów z tabletami.