Była wojna na megapiksele, teraz trwa wojna na obiektywy. LG opatentowało smartfon, który ma ich aż 16
Po co w smartfonie LG aż 16 obiektywów? Nowy patent południowokoreańskiej firmy zdradza nam wiele informacji o jej potencjalnych planach.
Jeszcze 2-3 lata temu najważniejszym elementem w komunikacji możliwości fotograficznych smartfonów była rozdzielczość aparatu. Firmy prześcigały się upychaniu jak największej liczby megapikseli na matrycach wielkości małego paznokcia. A przecież im większe zagęszczenie pikseli na sensorze, tym gorzej ten sobie radzi z szumami i jakością obrazu. Pomału ten pęd przystopował.
Teraz liczy się liczba obiektywów. To nowy wyznacznik jakości aparatu w smartfonie.
W 2018 roku widok podwójnego obiektywu w aparacie smartfona nikogo nie dziwi - jest wręcz standardem. I początkiem nowej bitwy marketingowej. Najpierw był Huawei, który w modelu P20 Pro wprowadził aż trzy obiektywy w aparacie smartfona. I się zaczęło. We wrześniu pojawiły się przecieki o pięciu obiektywach w nowej Nokii, a miesiąc później pierwszego smartfona z pięcioma obiektywami pokazał Samsung. Wiemy też, że firma Light pracuje nad układem 9 obiektywów.
Tymczasem LG opatentowało właśnie smartfona z 16 obiektywami w aparacie głównym.
W odróżnieniu od wcześniej wymienionych smartfonów, nowy LG miałby otrzymać moduł z obiektywami ułożonymi obok siebie na planie siatki 4 x 4. Soczewki byłyby ustawione pod różnymi kątami, co pozwalałoby wykonać wiele różnych zdjęć za jednym razem. Albo wybrać jeden z obiektywów. Oprócz tego aparat może być wykorzystywany do skanowania obiektów 3D, a także umożliwiać zastępowanie elementów i doklejanie fragment ze zdjęcia wykonanego w tym samym momencie innym szkłem. Na jednym ze szkiców udostępnionych przez LetsGoDigital widać także możliwość łączenia czterech zdjęć, co umożliwia uzyskanie nie tylko finalnych kadrów o bardzo wysokiej rozdzielczości, ale także szerokiej perspektywie. To świetne rozwiązanie do zdjęć krajobrazowych.
Dodatkowo z tyłu smartfona opatentowanego w Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych, ma znajdować się lusterko pomagające w wykonywaniu zdjęć selfie tylnym aparatem. To trochę, jak w aparatach natychmiastowych Fujifilm instax.
To tylko patent, który wcale nie oznacza, że zobaczymy tego typu smartfona na półkach sklepowych w przyszłym roku. Może być on jednak wyraźnym sygnałem, nad czym usilnie pracują inżynierowie i projektanci w Korei Południowej.
Skąd pomysły, aby montować więcej obiektywów o różnych ogniskowych?
Producenci smartfonów bardzo się starają rozwijać technologię aparatów w smartfonach. Ten fakt bardzo cieszy chyba wszystkich, oprócz firm produkujących klasyczne aparaty cyfrowe, jak Canon, Nikon, Fujifilm czy Olympus. Niestety nawet przy ogromnych środkach na rozwój, żaden producent nie jest w stanie wynaleźć aparatu i obiektywu na nowo.
Wciąż wielkim ograniczeniem są wymiary fizyczne obiektywów. Im większy zakres ogniskowej, tym trzeba użyć większej liczby soczewek, a cała konstrukcja jest dłuższa i cięższa. Przykłady takich urządzeń, jak chociażby Samsung Galaxy K Zoom pokazują, że w smartfonach próbowano wykorzystać obiektywy typu zoom, ale takie rozwiązanie nie ma sensu. Urządzenie jest po prostu zbyt grube, nawet przy zastosowaniu niedużego obiektywu zmiennoogniskowego o niskiej jasności i jakości. Trzeba tu też wspomnieć o obiecująco zapowiadającym się Asusie ZenFone Zoom z 3-krotnym zoomem optycznym, który jednak okazał się bardzo słabym aparatem.
I tu leży chyba największy problem aparatów w smartfonach. Przeciętny użytkownik aparatu kompaktowego 10 lat temu miał w swojej „małpce" chociaż kilkukrotny zoom. Bardziej zaawansowane kompakty oferowały coraz większe krotności przybliżenia. Co ciekawe, aparaty typu superzoom wciąż są z niezrozumiałego mi powodu dosyć popularne w Polsce. Smartfony oferowały co najwyżej zoom cyfrowy, który jednak nie dorównuje jakością obrazu optycznym przybliżeniom. I tak oto narodził się pomysł wykorzystania kilku obiektywów w smartfonach. Trzeba przyznać, że jest to rozwiązanie nie tyle sensowne, co po prostu jedyne możliwe w obecnej sytuacji, przy założeniu, że chcemy uzyskać zoom optyczny w smartfonach.
Prawdziwą rewolucją byłby wysokiej jakości zoom, który nie wysuwa z obudowy smartfona i go nie pogrubia.
Tylko dobrej jakości zoom byłoby w stanie realnie zaoferować możliwości aparatów w smartfonach. Od czasu do czasu słyszy się o różnych pomysłach czy nawet konkretnych rozwiązaniach na zmniejszenie obiektywów, jak np. nanopowłoka korygująca aberrację chromatyczną, która pomogłaby zmniejszyć obiektywy. Niestety, nic nie wskazuje na to, że niebawem zobaczymy takie konstrukcje na liniach produkcyjnych.
To oprogramowanie jest przyszłością fotografii mobilnej.
Zgadzam się z tym i uważam, że podobnie jak walka na megapiksele, za jakiś czas skończy się walka na obiektywy. A tymczasem w tle będzie rozwijane oprogramowanie, które sprawi, że będziemy w stanie osiągać jeszcze lepsze możliwości, np. bezstratnie symulując obrazy pomiędzy poszczególnymi ogniskowymi obiektywów. Jak w aparatach kompaktowych 10 lat temu.