Szefowa YouTube'a otwarcie przeciw „ACTA2“. Trafnie podsumowała, komu służy unijna dyrektywa
Susan Wojcicki wystosowała list do społeczności, w którym podejmuje temat dyrektywy ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, potocznie nazywanej ACTA2. Prezes YouTube'a stawia tę samą diagnozę co Spider’s Web - artykuł 11 oraz artykuł 13 nie pomogą artystom, ale upadającym medialnym gigantom, którzy nie są w stanie nadążyć za erą Internetu.
„Ta propozycja [„ACTA 2“ - red.] może zmusić platformy takie jak YouTube by dopuszczać treści pochodzące tylko od małej liczby dużych przedsiębiorstw“ - to jedno zdanie napisane przez Susan Wojcicki najtrafniej podsumowuje, komu ma służyć dyrektywa ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.
Potworek forsowany kolanem Unii Europejskiej jest efektem nacisku wielkich, ale upadających imperiów mediowych. Firm, które nie są w stanie poradzić sobie z dynamiczną konkurencją w Internecie. Skoro nie radzą sobie na rynku sieciowym, to tę sieć trzeba zwinąć. Skurczyć. Przykręcić. Wszystko po to, aby mniejszym, ale znacznie bardziej dynamicznym podmiotom było trudniej. Typowe XX-wieczne myślenie oligopolowe: „Albo my, albo nikt“.
Dyrektywa ws. praw autorskich nie chroni artystów. Związuje za to ręce małym i średnim twórcom.
Wynikający z artykułów 11 oraz 13 podatek od linków oraz kontrola publikowanych treści uderzy w twórców dzieł zależnych. W komentatorów i satyryków. W głośne tuby mediów społecznościowych. W blogerów oraz twórców treści wideo. Wielkim koncernom medialnym marzy się siatka powiązań w ramach abonamentu na licencje do linkowania, który będzie niczym Mur Chiński. Odgrodzi mniejszych twórców od informacji i od źródeł.
Molochy branży mediowej chciałyby zrobić z Internetu drugą telewizję. Centralnie zarządzane, licencjonowane i regulowane dyrektywami miejsce. Przestrzeń, w której wygodnie będą się poruszać wyłącznie największe medialne ryby, z własnymi sztabami prawników, bibliotekami zawartości oraz treściami objętymi licencjami. Albo będzie się przychodzić do nich po rozrywkę i informację, albo będzie się im płacić. Płacić ma z kolei każdy, łącznie z wyszukiwarką Google, Facebookiem oraz YouTube.
Gigantom mediowym marzy się sytuacja, w której każdy prowadzący do nich odnośnik z wyszukiwarki będzie płatny, ponieważ zostanie objęty ich licencją. Z tym, że Google nie zamierza płacić żadnej stronie, której dane agreguje. Dochodzi więc do konfliktu, którego skutkiem może być całkowite zaprzestanie agregowania europejskich witryn w wynikach Google. Administratorzy wyszukiwarki będą szanować prawo do podatku od linków w ten sposób, że odsyłaczy nie będzie w ogóle. To oczywiście czarny scenariusz, lecz teoretycznie możliwy. Do podobnej sytuacji wcześniej doszło w Niemczech.
ACTA 2 uderza w Facebooka i Google - podmioty, które są kroplówką dla konkurencji wobec tradycyjnych mediów.
Dla oddolnie tworzonych mediów, niezasilanych stronami głównymi wielkich portali, Google jest jednym z najważniejszych źródeł ruchu. Jeśli go zabraknie, zabraknie również pluralizmu w Internecie. Mniejsze i średnie podmioty nie poradzą sobie w realiach regulowanej sieci. Znikną więc z cyfrowej mapy Polski, a na ich miejscu nie pojawią się żadne inne oddolne inicjatywy.
Na rynku komercyjnym pozostaną za to wielkie, XX-wieczne podmioty medialne, które na przestrzeni lat zyskały umiejętność tworzenia zawartości od A do Z. Uwzględniając w to proces zdobywania informacji. Giganci mediów tradycyjnych będą spijać sobie wodę z dzióbków, grając licencjami na linki oraz prawem do cytatu jako progiem wejścia na medialny rynek. To samo tyczy się YouTube'a. Mali i średni twórcy będą marginalizowani, podczas gdy programy ochrony własności intelektualnej dużych podmiotów pozwolą im zdobyć pozycję lidera na platformie wideo.
#SaveYourInternet - CEO YouTube’a prosi o dostrzeżenie problemu.
Prezes YouTube’a apeluje do użytkowników serwisu, aby ci wyrazili sprzeciw wobec legislacyjnej inicjatywy Unii Europejskiej. Oczywiście najpopularniejsza platforma wideo na świecie chroni w ten sposób własne interesy, które idą w poprzek ACTA2 oraz mediów tradycyjnych. Powstaje pytanie, po której stronie powinien stanąć sam użytkownik. Redakcja Spider’s Web zdecydowanie opowiada się za dotychczasowym porządkiem, większą wolnością oraz mniejszą kontrolą Internetu. Potępiamy piractwo, ale sprawiedliwsza sieć nie może być tworzona kosztem użytkowników oraz kosztem internetowego pluralizmu.
Administracja YouTube’a przygotowała nawet specjalną stronę internetową, na której ostrzega przed unijną dyrektywą. Do tego przedstawiciele Google’a w Polsce przetłumaczyli list Susan Wojcicki, którego fragment o ACTA2 możecie przeczytać niżej: