Nintendo zrozumiało swój błąd. Zapis gry w chmurze nie zniknie od razu po wygaśnięciu abonamentu

Po ponad roku od premiery konsoli Switch jej twórcy uruchomili usługę sieciową na wzór PlayStation Plus i Xbox Live Gold. Jednym z profitów Nintendo Switch Online dla abonentów, obok rozgrywki multiplayer i emulatora gier wydanych pierwotnie na konsolę NES, jest możliwość przechowywania stanów zapisu rozgrywki w chmurze.

Chociaż koszt Nintendo Switch Online jest niższy niż w przypadku konkurencyjnych usług, Nintendo rozczarowało wielu użytkowników. Nie chodzi nawet o to, że abonenci nie będą otrzymywali gier za darmo co miesiąc, bo to akurat można wytłumaczyć niższą ceną.

Okazało się jednak, że system przechowywania save’ów w chmurze nie obejmuje wszystkich gier, a backup trzeba robić ręcznie. W dodatku stany zapisu będą mogły zostać skasowane z serwera od razu po wygaśnięciu abonamentu. Na szczęście producent konsoli Switch zrewidował swoją politykę.

Co prawda gamingowym newsem dnia jest wsparcie funkcji cross-play w Fortnite na PlayStation 4, ale Sony nie jest jedyną firmą, jaka ugięła się pod naporem krytyki graczy. Nintendo po zaledwie tygodniu uznało, że wprowadzona wcześniej zasada była zbyt restrykcyjna. Z pewnością nie bez znaczenia był fakt, że u konkurencji sprawa wygląda znacznie lepiej.

Użytkownicy platformy Steam oraz posiadacze konsoli Xbox mogą korzystać z save’ów w chmurze bez żadnych dodatkowych opłat. W przypadku Sony jest to funkcja płatna w ramach abonamentu PlayStation Plus, ale stany zapisu są przechowywane przez pół roku od wygaśnięcia subskrypcji. W dodatku użytkownicy sprzętu Sony mogą zapisać save’y na innym nośniku, czyli np. na pendrivie, na co konsola Nintendo Switch nie pozwala.