REKLAMA

Kierowca Ubera streamował swoje kursy bez wiedzy pasażerów. Uber wypłacił im odszkodowanie - całe 5 dol.

Kierowca Ubera i Lyfta streamował swoje kursy bez wiedzy pasażerów. Setki osób nie wiedząc o tym, ujawniało swoje dane tysiącom oglądających. Rozmowy i zachowania pasażerów były na żywo komentowane i oceniane przez Twitcha. 

23.07.2018 10.25
Kierowca Ubera Streamuje
REKLAMA
REKLAMA

Kierowca Chevroleta Silverado jest sympatyczny, wyrozumiały i zachęca do rozmów. Można z nim pogadać o wszystkim. Jest jeden haczyk, o którym jego pasażerowie nie wiedzą. Wszystko, co powiedzą i zrobią, jest streamowane na Twitchu. Do historii dotarł St. Louis Post-Dispatch.

Kierowca Ubera streamował swoje kursy.

O czym rozmawiacie w taksówce? Wracając z pracy, możecie bez przeszkód narzekać na idiotyczne decyzje zarządu. Jadąc na kolację z przyjaciółmi - zwierzać się o słabości do przystojnego sąsiada, o której wasz mąż wcale nie musi wiedzieć. Możecie plotkować, śmiać się, narzekać. Jeśli wracacie nocą z imprezy, wasze wypowiedzi mogą nie być zbyt składne, wasze rozmowy nie dotyczą raczej Kanta, a wasza zdolność do utrzymania czegokolwiek, w tym eleganckiej postawy, jest nieco zaburzona.

Wszystko to oglądają i komentują tysiące siedzących przed komputerem osób. Stream prosto z samochodu nadawany jest na żywo na Twitchu.

Jason Gargac nie czuje, że zrobił cokolwiek złego.

Jason Gargac, streamer-kierowca, nie ma poczucia, że przekroczył jakiekolwiek granice. Nagrał ponad 700 kursów, zarabiając na tym 3500 dol. Na początku nawet informował swoich pasażerów o tym, że są filmowani, ale, jak sam twierdzi, nagrania były wtedy sztuczne i wymuszone. Jason czuł, że ich artystyczna wartość spada i przestał mówić klientom o swoim małym projekcie. Jego atrakcyjność od razu wzrosła. Niektórzy zauważali kamerę. Wtedy kierowca tłumaczył, że nagrywa ze względów bezpieczeństwa, nie wspomniał nic o streamie.

W programie pojawiły się nawet VIP-y. Na nagrania załapał się między innymi Jerry Cantrell z Alice in Chains.

Lyft i Uber wyciągają konsekwencje, ale raczej nie wnioski.

To, co się stało, jest nie tylko naruszeniem prywatności tych ludzi. Klienci Gargaca są dobrze widoczni, zwracają się do siebie po imieniu, czasami padają nazwiska. Słychać adresy, pod które jadą do domu lub do pracy, widać budynki, przy których wysiadają i wsiadają. Gargac zdaje sobie sprawę z tego, że prywatność jest ważna. W wywiadzie dla St. Louis Post-Dispatch prosi, żeby nie podawać jego pełnego imienia i nazwiska, bo internet to szalone miejsce.

REKLAMA

Wobec Gargaca wyciągnięto konsekwencje. Jego kanał na Twitchu skasowano. Kontra w Uberze i Lyfcie zostało zablokowane. Kierowca jednak prawdopodobnie działał w granicach prawa; w Missouri można nagrywać pasażerów bez ich zgody. Uber, mimo kłopotów finansowych, heroicznie zdecydował się zrekompensować straty pasażerom, którzy złożyli zażalenie.

Przelał im na konto aplikacji po 5 dol.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA