Do trzech razy sztuka. PKP Intercity obiecuje Wi-Fi w Pendolino - tym razem naprawdę
Na przełomie 2018 i 2019 roku podróżując Pendolino mamy mieć dostęp do Internetu. Za dostarczenie PKP Intercity pełnej dokumentacji technicznej odpowiada Alstom. Ale na korki od szampanów jeszcze za wcześnie. Przecież Wi-Fi w najnowocześniejszym polskim pociągu obiecywane jest raz w roku.
Doskonale pamiętam (nie tak dawne w końcu) czasy, kiedy Polacy mieli pełne prawo wstydzić się pociągów, którymi podróżowali i dworców kolejowych. Już podejście do okienka biletowego narażało na eksperymenty zapachowe i estetyczne. O wizytach w kolejowych toaletach lepiej nie wspominać.
Pendolino, czyli pozytywny szok.
W końcu, parę lat temu, coś się ruszyło. Polskie dworce przestały przypominać (w środku i na zewnątrz) peerelowskie wyskoki architektoniczne rodem z filmów Barei. No i polepszyło się w pociągach. Prawdziwą rewolucją było pojawienie się na polskich torach Pendolino. Był wtedy 2015 r. i Polacy przecierali oczy ze zdumienia.
Bo Pendolino to komfort, szybkość i wygoda w jednym. No dobra, cena biletu też zdecydowanie się wyróżnia, ale jak ma być lepiej, to musi kosztować. Trudno.
Przeszkodą dziura w dachu.
Na tej pięknej, kolejowej tafli szybko jednak powstała rysa. Dosyć wyraźna. Powód był prozaiczny: skoro jest tak nowocześnie, to dlaczego pasażerowie nie dostali też dostępu do Internetu – czegoś standardowego, przynajmniej dla podróżujących po zachodniej Europie?
Już podczas pierwszych testów Pendolino w grudniu 2014 r. brak Wi-Fi był wyraźnym mankamentem. Przyczyna była techniczna. Żeby zwycięzca przetargu na instalację połączeń internetowych w pociągach Pendolino – T-Mobile - mógł się wywiązać ze swoich obowiązków, niezbędne było wywiercenie dziur w dachach w nowych pociągach. To z kolei wyrzucało gwarancję do kosza i kółko się z hukiem zamykało.
Alstom ma dać Internet w 20 pociągach.
Przez kolejne lata tak naprawdę – zwłaszcza z pozycji pasażera – nic w tym względzie się nie zmieniło. Dalej jak nam zależy na komforcie i szybkości podróży musimy na Pednolino wysupłać z portfela sporo kasy. W środku rzeczywiście: czysto i ładnie, tak po europejsku. Plan podróży wyjawia głos lektora. Ruszamy, sięgamy do telefonu, żeby sprawdzić wreszcie na spokojnie maila i czar pryska. Połączenie nie ma.
Teraz ma to się wreszcie zmienić. Na stronach Unii Europejskiej pojawiło się ogłoszenie ex ante dotyczące „instalacji systemu bezprzewodowego dostępu do Internetu wraz z usługą utrzymania w pociągach Pendolino ED250”. Internet w pociągach ma zainstalować tym razem ich producent – Alstom. Firma odpowiada za przekazanie pełnej dokumentacji technicznej umożliwiającej instalację urządzeń zapewniających dostęp do Internetu w 20 pociągach.
PKP Intercity: przetarg nie jest potrzebny.
Wg organizatora wojaży Pendolino po polskich torach – PKP Intercity – tym razem nie ma żadnego sensu ogłaszać przetarg i wyłaniać wykonawcę tych prac. To przecież Alstom wyprodukował Pendolino i to ta firma dysponuje pełną dokumentacją techniczną tych składów.
Takie podejście do tematu ma podobno zapewnić końcowy efekty. I nie będzie już takiego zagrożenia, jakie występowało w przypadku koniecznych prac T-Mobile. Nie trzeba martwić się gwarancją. Wszystkie drzwi otwarte.
Radość jest, ale pod kontrolą.
Wi-Fi do najnowocześniejszych polskich pociągów ma trafić na przełomie 2018 i 2019 r. Ale chyba nikogo szczególnie nie zdziwiłby fakt, gdyby ów termin byłby jeszcze przekładany. I to nie raz. I wcale nie jest to objaw złej woli, czy katastroficznego podejścia do rzeczywistości. To raczej realizm w pełnej krasie.
Bo przecież o obietnicach PKP względem Internetu w Pendolino może trudno jeszcze napisać książkę, ale pracę licencjacką już z powodzeniem. Już w 2016 r., podczas Huawei Connect Poland 2016, reprezentant kolejowej spółki wszem i wobec przyznał się do błędu i ogłosił proces jego naprawy, czego efekt miał być Internet w Pendolino w 2017 r. Szef PKP Intercity potem to dobitnie powtarzał. Okazało się, że całkiem niepotrzebnie, bo Wi-Fi jak nie było, tak dalej nie ma.
Do trzech razy sztuka.
To już co najmniej trzecie podejście do tematu dostępu do Internetu w pociągach Pendolino. Trzymam mocno kciuki, żeby tym razem jednak się powiodło. I już nawet o nas – podróżnych mi nie chodzi. Martwię się o PKP. Już teraz bez Internetu w swoim flagowcu zostają w tyle w porównaniu z europejskimi konkurentami. Jeszcze gorzej, z punktu widzenia biznesowego i wizerunkowego, wyglądałaby kolejna obietnica bez pokrycia i kolejne przekładanie terminu całej operacji.
Taki scenariusz wydaje się jednak mało prawdopodobny. PKP jest świadome popełnionych wcześniej błędów i zarzeka się, że absolutnie nie zamierza ich powtórzyć. Bardzo chcę wierzyć. Ale zaraz przypominam sobie sytuacje, w których czułem się przez kolejową spółką wystrychnięty na dudka, nie tylko w kwestii Internetu w Pendolino. Teraz więc najlepiej będzie jak poczekam, chowając przy okazji emocje. I może rzeczywiście, jak wsiądę w styczniu następnego roku do nowoczesnego wagonu – spotka mnie wreszcie ta internetowa niespodzianka. Oby.