Świetna technologia fotograficzna przegrała ze smartfonami. To zła wiadomość
Aparaty Lytro były jedną z najciekawszych technologii fotograficznych, ale właśnie nastał ich koniec. Przynajmniej na rynku konsumenckim.
Technologia stojąca za aparatami Lytro to jedna z najciekawszych nowinek, jakie pojawiły się w fotografii w ostatnich latach, a może nawet od samego początku tej sztuki. Lytro wymyśliło sposób na to, jak ustawiać ostrość a także głębię ostrości już po zrobieniu zdjęcia. To fundamentalna zmiana sposobu, w jaki powstaje fotografia.
Najciekawsze jest to, że Lytro uzyskuje ten efekt bez żadnych sztuczek software’owych. Wszystko jest generowane fizycznie, w aparacie, dzięki soczewce plenoptycznej składającej się z kilkuset tysięcy mikrosoczewek.
To oznacza perfekcyjne efekty. Na pewno kojarzycie nieidealnie wycięte postacie w trybach portretowych w nowych smartfonach. W technologii Lytro nie ma miejsca na takie niedokładności.
Jak to działa w praktyce? Dobrą analogią będzie paintball.
Kiedy strzelamy kolorowymi kulkami w kierunku ściany, możemy zobaczyć tylko te kulki, które się na niej rozbiły. Tak samo działa klasyczny aparat - rejestruje tylko te wiązki światła, które padły na jego matrycę.
Lytro jest zupełnie inne, ponieważ rejestruje pole światła (light field), a więc cały ruch wiązek światła. To tak jakbyśmy zatrzymali w czasie cały lot kulki z farbą, od momentu wystrzelenia z markera, aż po moment rozbicia na ścianie.
Daje to możliwość poznania wektora ruchu poszczególnych wiązek światła, co można wykorzystać do zmiany położenia ostrości, a także do kontrolowania samej głębi ostrości już po zrobieniu zdjęcia. Dzięki temu możemy zrezygnować z autofocusu i z mechanizmu przysłony w aparacie.
Fascynujące? Z pewnością. Coś jednak nie wyszło.
Pierwsza kamera Lytro zadebiutowała pięć lat temu i wywołała ogromne poruszenie. Jej kształt nie przypominał żadnego istniejącego aparatu, a możliwości przypominały sprzęt rodem z filmów science-fiction. Miała naprawdę świetny obiektyw o zakresie 35–280 mm (w przeliczeniu na pełną klatkę) i stałym świetle f/2.0.
Problemem była za to rozdzielczość wynosząca ok. 2 megapiksele (1080x1080). To sprawiło, że początkowa cena wynosząca 500 dol. zaczęła szybko topnieć. W wielu promocjach można było kupić tę kamerę nawet za ok. 500 zł.
W 2014 roku zobaczyliśmy Lytro Illum, znacznie bardziej zaawansowaną kamerkę, w której rozdzielczość pola światła zwiększyła się z 11 do 40 megaray-ów (polski odpowiednik tego terminu chyba nigdy nie powstał). Następnie Lytro skupiło się na profesjonalnych kamerach filmowych i na technologii VR.
Jeśli zamierzasz kupić aparat Lytro, nie rób tego. Ta technologia w wydaniu konsumenckim właśnie umarła.
Ze względu na słabą sprzedaż, Lytro już w ubiegłym roku zapowiedziało, że zamierza stopniowo porzucać rynek konsumencki na rzecz profesjonalnych rozwiązań filmowych, zwłaszcza w segmencie VR.
Teraz został wbity ostatni gwóźdź do trumny. Lytro właśnie wyłączyło swoją usługę pozwalającą dzielić się zdjęciami, czyli pictures.lytro.com.
To oznacza, że zdjęć z aparatów Lytro nie możemy już udostępniać z aplikacji Lytro Desktop, ani Lytro Mobile. Nie możemy też oglądać albumów i zdjęć innych osób. Zniknęła możliwość zalogowania się do serwisu, a do tego Lytro zaprzestało rozwijania i aktualizowania oprogramowania w aparatach.
Wszystkie zdjęcia z aparatów Lytro osadzone w internecie po prostu zniknęły. Wcześniej były dostępne jako osadzone ramki, w których mogliśmy zmieniać dowolnie ostrość na zdjęciu.
Wygrały smartfony.
Lytro odeszło, ale nie odeszła sama idea rozmywania tła po zrobieniu zdjęcia. Żyje ona w nowych smartfonach i w ich trybach portretowych. Z biegiem czasu algorytmy rozdzielające pierwszy plan od tła będą coraz lepsze i być może kiedyś staną się na tyle dobre, że nie rozróżnimy efektu od zdjęcia wykonanego lustrzanką z jasnym obiektywem.
Po raz kolejny na rynku foto, wygrały smartfony.