Xiaomi przyznaje się do błędów i zapowiada nowe produkty w Polsce. Szkoda, że ze smogiem nie powalczy

Xiaomi to młoda chińska firma, która zasłynęła jako najwierniejszy kopista w branży. Producent nie tylko prezentował smartfony na modłę zachodnich i koreańskich sprzętów, a nawet reklamował je w podobny sposób. Doszło do tego, że nawet układ stron internetowych promujących telefony był toczka w toczkę taki jak u Apple'a.

To jednak nie wystarczyło, by zrealizować ambitne plany. Chociaż w latach 2012-2014 wyniki firmy były bardzo zadowalające, to w 2015 roku Xiaomi powinęła się noga. Nie udało się wtedy zrealizować planu zakładającego sprzedaż najpierw na poziomie 100 mln, a potem po rewizji 80 mln sztuk telefonów. Udało się osiągnąć wyłącznie pułap 70 mln.

2016 rok dla Xiaomi również nie był zbyt łaskawy. Teraz firma nawet nie chwali się już wynikami sprzedaży. Te mają być lepsze niż rok wcześniej ze względu na umocnienie swojej pozycji w Chinach i Indiach, ale dokładnych liczb nie poznaliśmy. Lei Jun, czyli CEO i współzałożyciel Xiaomi, w liście do pracowników wyznał, że jego firma "rosła za szybko".

Xiaomi ma skupić się teraz na sprzedaży detalicznej, bo jak na razie jest marką żyjącą głównie w sieci. Konkurenci Xiaomi tacy jak Oppo czy Vivo dostrzegli taką potrzebę wcześniej i już teraz pracują nad rozwojem własnej sieci sprzedaży w Państwie Środka i Indiach i stawia sobie nowy cel na 2017 rok: przychód na poziomie 14,5 mld dol.

Konieczność rozwinięcia innego kanału sprzedaży to jedno, ale Xiaomi ma problem, bo w branży technologicznej sukcesu firmy nie opisuje liczba urządzeń dostarczonych na rynek ani zysk. Ważne jest to, czy i jak szybko rośnie. To, że Xiaomi wyhamowało, jest źródłem niepokoju.

To stąd opinie, że nawet Apple - zarabiające kosmiczne pieniądze i zgarniające większość zysków w całej branży mobilnej - ma problemy. Patrząc przez pryzmat zarobków taką opinię przecież trudno uzasadnić. Mało kto patrzy na to, jak firma prezentuje się na tle konkurencji.

Liczy się to, by parametry określające finanse były większe niż rok wcześniej. Jeśli dynamika wzrostu spada, to markom wieszczy się rychły koniec. To problem dla takiej firmy jak Xiaomi, która chociaż ma dopiero kilka lat, to prześcignęła już wielu konkurentów.

Xiaomi jest na topie, a marka przebija się do świadomości konsumentów również w Polsce. Póki Xiaomi bezczelnie kopiowało design i nazewnictwo produktów miało zamkniętą drogę do Europy, ale to się zmieniło. Jeszcze w zeszłym roku by kupić produkt Chińczyków trzeba było go sprowadzać na własną rękę z Azji, ale dziś firma na oficjalne przedstawicielstwo w postaci ABC Data.

ABC Data chwali się podwojeniem sprzedaży urządzeń Xiaomi w ujęciu miesiąc do miesiąca. Porównuje tutaj miesiące listopad i grudzień. Jak dystrybutor sam jednak zauważa, wpływ na to miały Święta Bożego Narodzenia. Zryw jednak się utrzymał, a "wysoka dynamika sprzedaży utrzymuje się" nawet po zakończeniu okresu świątecznego. Najczęściej kupowano Redmi 3S i Redmi Note 3.

Xiaomi znane jest przede wszystkim z produkcji smartfonów oraz bardzo taniej opaski liczącej kroki Mi Band. To jednak tylko wstęp do oferty producenta. Już w tym roku Polacy będą mogli kupić u oficjalnego polskiego dystrybutora szereg innych akcesoriów:

To jednak tylko wycinek oferty Xiaomi z rynku chińskiego. W ofercie producenta można znaleźć masę innych sprzętów takie jak np. szczoteczki do zębów, poduszki... i nie tylko. Jak na razie jednak w polskiej dystrybucji znalazły się wyłącznie smartfony, przystawka do telewizora, router, opaska fintesowa i słuchawki.

Można też z przekąsem zauważyć, że ABC Data nie zwietrzyło okazji na niezły zarobek. Xiaomi ma w końcu w ofercie całkiem fajny oczyszczacz powietrza, który by mógł sprzedawać się tej zimy jak świeże bułeczki, po tym jak Polacy zaczęli narzekać na problem smogu.

Czytaj też: