Lis, Węglarczyk i... Kuźniar. Obok telewizji Onetu coraz trudniej przechodzić obojętnie
Co nie znaczy, że nie jest to możliwe. Do tej pory udawało mi się to z sukcesami, choć w obliczu porannego jawnego wyznania sympatii do Jarosława Kuźniara prawdopodobnie teraz skuszę się, by od czasu do czasu obejrzeć Onet.
Oczywiście to żadna jednoznaczna deklaracja. Oglądałem Wstajesz i Wiesz, oglądam Periscope. Nie oglądałem Dzień Dobry TVN i Onetu też nie będę oglądał, jeżeli w zaproponowanej formule coś mi nie będzie odpowiadało. Tak jak nie oglądam programu Tomasza Lisa, który dość surowo oceniłem po przeniesieniu formuły do sieci. Wprawdzie dziennikarz chwali się gigantycznymi wynikami oglądalności, ale czy liczby te mogłyby być niskie, skoro show emitowane jest na stronie głównej Onet.pl?
Ale Jarosław Kuźniar to nie jest Tomasz Lis, którego program jest bardziej drętwy od Dziennika Telewizyjnego. To była zdecydowanie najbardziej "internetowa" postać w klasycznym TVN-ie, która jak mało kto w Polsce czuje internet wraz ze specyfiką social media.
A skoro o nich mowa, Wirtualne Media poinformowały właśnie, że dziennikarz po rozstaniu z TVN-em będzie pojawiał się między innymi na antenie internetowej stacji Onetu, gdzie poprowadzi swój emitowany na żywo program publicystyczny. Tym samym jest to kolejny transfer stacji, która posiada już nazwiska takie jak Burzyńska, Grass, Węglarczyk czy wspomniany Lis. Zdaniem redakcji Wirtualnych Mediów to element walki o widownię z telewizją Wirtualnej Polski, która stoi Żakowskim, Lisickim i Sierakowskim.
Onet niewątpliwie w batalii na nazwiska wysuwa się na prowadzenie, pozyskując przynajmniej 3 prowadzących o bardzo "telewizyjnej" renomie.
Czy klasyczna telewizja powinna się obawiać? Nie wydaje mi się, jeszcze nie teraz.
Wprawdzie Wirtualna Polska i Onet, choć różnymi ścieżkami, trafią do posiadaczy tradycyjnych odbiorników telewizyjnych, po tym jak wywalczyły miejsce na multipleksie, to jednak obawiam się, że będzie bardzo trudno zbudować nową linię telewizji publicystycznej w Polsce. Po pierwsze - to telewizje dla elit, często bardzo wąskich.
Po drugie - TVN24 i jego dwa kanały to potęga pod względem realizacyjnym, bardzo się stara im dorównać także Polsat News. Pozostałe stacje, takie jak TV Republika, Superstacja czy TVP Info wyglądają na ich tle jak ubogi krewny. Ale telewizje Wirtualnej Polski i Onetu, mimo głośnych nazwisk, nawet na tle tej ubogiej trójki prezentują się dość mizernie, żeby nie powiedzieć - archaicznie. A realizacja wpływa na odbiór medium, szczególnie gdy medium startuje z pozycji challengera. Realizacja może być nieprofesjonalna (Kuźniar na Periscope, Kolonko w schowku na miotły), ale widz nie wybaczy, gdy jest nieudolna.
Te internetowe telewizje - po trzecie - generalnie w całej swojej idei są niewypałem. Coś tam jest nie tak, może ta formuła po prostu nie pasuje do internetu? Ileż to już było pomysłów na telewizję w sieci, różnych koncepcji, upadających agregatorów, wykupowania audycji od youtuberów czy prób nadawania przez 24 godziny live, jakieś movieboxy, rble... no można wyliczać i wyliczać. Wszystko nie wypaliło. Tryumfy za to święci Telewizjada, czyli internetowy serwis piracący klasyczny sygnał telewizyjny.
Przyznam się jak na spowiedzi. Telewizje Wirtualnej Polski i Onetu oczywiście znam. Ale ich nie oglądam. Może po ostatnich transferach się to zmieni. Zwłaszcza, że jeśli Jarosław Kuźniar ze swoimi setkami tysięcy followersów nie nada tej formule przyspieszenia, to już chyba prędko nikt tego nie zrobi.