Pendolino czy Intercity? Wybór nie jest prosty

Pendolino to pociąg, który budzi skrajne uczucia. Część osób ma go za cud techniki, który zmieni polską kolej, a inni za niepotrzebną inwestycje, która w obecnej sytuacji nie ma większego sensu. Mimo skrajnych opinii dotyczących tego rodzaju transportu sam próbuję zachować neutralność i choć nie do końca popieram ideę kupna Pendolino, to same pociągi doceniam i nimi czasami jeżdżę.

Ostatnia taka podróż miała miejsce kilka dni temu, gdy musiałem pojechać z Warszawy do Gdańska. Podróż nie była niespodziewana, mogłem ją wcześniej zaplanować, dzięki czemu koszt biletów okazał się śmieszny. Jako posiadacz ważnej legitymacji studenckiej za bilet w jedną stronę zapłaciłem 24 zł, czyli niewiele więcej niż bym zapłacił jadąc zwykłym pociągiem.

O komforcie jazdy pisałem już w moim poprzednim tekście na temat Pendolino i nic się pod tym względem nie zmieniło. Pociągi są bardzo czyste, jeździ się nimi naprawdę wygodnie, a w trakcie drogi zupełnie za darmo rozdawane są napoje. Obsługa jest miła, zamawianie posiłku w wagonie restauracyjnym przebiega wyjątkowo sprawnie i naprawdę nie sposób się tu do czegokolwiek przyczepić. Szczególnie spodobało mi się, że nawet w części bezprzedziałowej każda osoba ma na tyle dużo miejsca, by po rozłożeniu stolika móc naprawdę komfortowo pracować z małym, 13-calowym laptopem.

Jedynym minusem okazał się się tu brak sieci WiFi, która ma być uruchomiona już za chwilę. Byłbym w stanie w to uwierzyć, gdyby nie fakt, że podobne bajki słyszę od czasu pierwszego, pokazowego przejazdu Pendolino dla dziennikarzy, który miał miejsce już trzy miesiaće temu. Tym razem jednak wyjątkowo mi to nie przeszkadzało, ponieważ sieć zapewnił smartfon podłączony do gniazdka, które tym razem działało nienagannie.

Mimo że przejazd Pendolino bardzo mi się podobał, w podróż powrotną wybrałem się zwykłym Intercity. Chciałem sprawdzić, jak oba środki transportu wypadają w bezpośrednim porównaniu. Porównanie to było tym bardziej interesujące, że koszt biletu był identyczny jak w przypadku Pendolino i wynosił zaledwie 24 zł. Jeżeli chodzi o komfort jazdy, był on nieco niższy niż w przypadku nowego pociągu. Przedziałowa budowa i brak stolików utrudniały wygodną pracę na laptopie, a wygląd wnętrza maszyny, w porównaniu z nowszym pociągiem, delikatnie mówiąc, trącił myszką.

Co ważne, i tutaj znalazły się nienagannie działające gniazdka elektryczne oraz… sieć WiFi. Tworzona we współpracy z T-Mobile łączność działała bez jakichkolwiek zarzutów i umożliwiała nie tylko przeglądanie stron internetowych, ale też słuchanie muzyki lub oglądanie wideo. Także tutaj otrzymałem bezpłatny napój, a jazda przebiegała bez jakichkolwiek zarzutów. Co więcej, trwała dokładnie tyle samo czasu, bo niespełna 3 godziny.

Wybierając następnym razem środek transportu mój wybór będzie prosty - Pendolino. O pociągach tych mówi się wiele złego, ale to dzięki nim po raz pierwszy w historii mogłem uznać, że jazda pociągiem może być znacznie wygodniejsza od lotu samolotem. Bo choć lot samolotem na tej samej trasie trwa zaledwie 40 minut, to konieczność dojazdu na lotnisko, które tylko z uprzejmości ma dopisek “Warszawa” w nazwie sprawia, że w przypadku tej trasy zdecydowanie lepiej jest usiąść spokojnie w pociągu i na trzy godziny zająć się czymś pożytecznym.

Dlaczego w moim prywatnym rankingu lepsze okazało się Pendolino? Bo jest wygodniejsze i ładniejsze. Z kolei za zwykłym Intercity przemawia działające WiFi. Dlatego jeśli dysponujecie własnym dostępem do Internetu, polecam Wam wybór nowszego rozwiązania. Jeżeli nie, a nie chcecie marnować 3 godzin na bezproduktywne siedzenie i gapienie się za okno, wybierzcie zwykłe Intercity. A gdy doczekamy się swobodnego dostępu do Internetu także w nowym typie pociągów, klasyczne Intercity straci jakąkolwiek przewagę nad Pendolino i wybór pociągu stanie się jeszcze prostszy.