REKLAMA

Drugi sezon "House of Cards" to wybitny, o ile nie najlepszy serial tv w historii (uwaga spoilery)

Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej miałem okazję widzieć telewizyjne dzieło tak doskonałe jak drugi sezon House of Cards. Nie obchodzi mnie, czy fabuła serialu jest wynikiem badań na widzach pierwszej serii. Nie obchodzi mnie, czy Netflix z premedytacją stworzył produkt, w którym główną rolę odgrywa wizerunek. Nie obchodzi mnie to wszystko, dopóki kręcone są takie arcydzieła jak House of Cards 2. Pod wieloma względami.

Drugi sezon „House of Cards” to wybitny, o ile nie najlepszy serial tv w historii (uwaga spoilery)
REKLAMA

Wszystko tu jest rewolucyjne - począwszy od sposobu finansowania powstania serialu, przez model dystrybucyjny, po naturalną promocję w mediach społecznościowych i mediach nowego typu w Internecie. To z jednej strony. A z drugiej, począwszy od wybitnie oryginalnej fabuły, przez nadzwyczajną pracę reżyserów, na fenomenalnych kreacjach aktorskich kończąc.

Dla mnie House of Cards nie jest w zasadzie serialem. Bo gdy zestawię go chociażby z innymi moimi ulubionymi serialami: Grą o tron, czy W garniturach (oryg. Suits), to przepaść pomiędzy nimi w każdym jednym aspekcie porównawczym jest wręcz nie do ogarnięcia. House of Cards to 13-godziny film, a w zasadzie to 26-godzinny mając na względzie to, że drugi sezon serialu Netfliksa jest bezpośrednią kontynuacją fabuły pierwszego. Trzy i półgodzinny, klasyczny film święcący dziś triumfy na całym świecie "Wilk z Wall Street", przy House of Cards wydaje się dłużyzną, mimo iż jest o 9 godzin krótszy od każdego sezonu.

house-of-cards-2

W House of Cards nie ma niepotrzebnych scen, nie ma dłużyzny, nie ma też sztucznego skracania wątków czy karykaturyzowania postaci.

Te 13 godzin filmu daje właśnie zupełnie nowe możliwości dla warsztatu reżysersko-aktorskiego. I tak:

- Franka Underwooda, główną postać serialu, nie da się jednoznacznie ocenić. Mimo iż popełnia najgorsze zbrodnie, nie można go jednoznacznie potępić. Nie można go też w żadnym wypadku usprawiedliwiać i gloryfikować. Nigdy wcześniej w serialu tv nie mieliśmy do czynienia z bohaterem tak złożonym, tak niejednoznacznym do oceny.

Jednocześnie należy docenić niesamowitą pracę scenarzystów i reżyserów, którzy potrafili tak zbudować i pokazać postać Francisa, że stosunek widza do niego, z którym przecież Frank w bezpośredni sposób rozmawia, zmienia się od pogardy, przez zobojętnienie, aż po gorliwe kibicowanie (i tak wkoło).

Rola Kevina Spacey niesie przełom nie tylko hollywoodzki, ale także społeczny, szczególnie w USA.

Oto widzimy wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych zdolnego do najpotworniejszych zbrodni, ale jednocześnie niezwykle skutecznego polityka potrafiącego załatwiać sprawy dla swojego narodu jak nikt inny. Prawdziwy wymiar Franka Underwooda zarysuje się w świecie polityki, i to pewnie nie tylko tej amerykańskiej. Obraz skutecznego polityka dzięki tej postaci ulegnie społecznemu i medialnemu przewartościowaniu.

house-of-cards

- Claire Underwood, druga główna postać serialu, wydaje się być z kolei jedną z najbardziej skomplikowanych ról kobiecych w historii telewizji (o ile nie całego kina). Pomyślmy tylko jakie przed House of Cards mieliśmy wyobrażenie o żonie prominentnego polityka: ułożona, cicha, stojąca posłusznie u boku męża niewiasta. Claire dekonstruuje ten obraz w sposób wręcz dramatyczny. Jej rola w skomplikowanej, wielopoziomowej intrydze mającej na celu przejęcie władzy przez jej męża jest centralna i kluczowa. Ba, jej postawa jest jeszcze bardziej bezwzględna niż Franka. To ona w kluczowym dla niego momencie słabości, zwątpienia i wręcz bojaźni, daje mu kopa do ostatniej kluczowej rozgrywki. Sama też ma moment słabości, ale jako jedyna z głównych postaci radzi sobie z nim sama. Kreacja Robin Wright powinna na zawsze zmienić obraz kobiety u boku polityków.

- takich wybitnie nakreślonych postaci jest tu znacznie więcej: od strachliwego, chwiejnego i dającego się manipulować prezydenta, który w kluczowym (ale przegranym) dla siebie momencie jednak potrafi udźwignąć potężny ciężar, przez bezwzględnego miliardera i zarazem głównego przeciwnika Franka, Raymonda Tuska (zwróćcie uwagę na nazwisko...), przez Remy'ego Dantona, byłego pracownika Franka, a teraz lobbysty pracującego dla Tuska, aż po Jacqueline Sharp, która zastępuje na pozycji szefa klubu parlamentarnego Demokratów Franka Underwooda.

house-of-cards-1

Te 13-godzin serialu pozwala także na zbudowanie wielu problemów etyczno-społeczno-moralnych. Nie pamiętam tak doskonałego stadium przypadku rozdrapującego to, czym są: miłość, przyjaźń, wierność, praca, służba publiczna.

Nie pamiętam też tak doskonałego obrazu tego, co znaczy sukces, kto w dzisiejszym świecie może osiągnąć sukces, w jaki sposób, przy jakich kosztach i z jakim rezultatem. Najlepsze jest jednak to, że House of Cards nie udziela odpowiedzi. Nie jest moralizatorski mówiąc: to jest złe, a to dobre, tak powinno, a tak nie powinno się postępować. Odbiór i ocena postaci będzie zależeć od światopoglądu widza. I - jak to ze światopoglądami bywa - będą one niezwykle spolaryzowane.

Ale House of Cards to nie tylko niesamowity scenariusz i genialna reżyseria. To też cała inna, w tym medialno-technologiczna otoczka. To serial wyprodukowany za 100 milionów dolarów przez dostawcę internetowego VOD, a nie przez telewizję, czy hollywoodzką fabrykę filmów. To serial wypuszczony na rynek w jednym momencie, a nie dawkowany widzom co tydzień o określonej porze. To serial, którego sława rozprzestrzenia się wirusowo przez media społecznościowe w internecie w zupełnie inny sposób niż inne produkty telewizyjne.

REKLAMA

To wszystko sprawia, że mówimy o dziele/produkcie, który zmienia status-quo, którego wymiar na rynek cyfrowej rozrywki będzie nie do przecenienia, który wreszcie internet obejmuje w odpowiedni sposób - jako najważniejsze dziś medium na świecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA