REKLAMA

Kuba Wojewódzki powraca do facebookowego status quo

Kuba Wojewódzki najpierw usunął swój rekordowo popularny profil na Facebooku, a teraz na największy serwis społecznościowy powraca. Zastanawiam się tylko - czy chce, czy musi? Oby to drugie.

Kuba Wojewódzki powraca do facebookowego status quo
REKLAMA
REKLAMA

Jakiś czas temu nie zgadzałem się z tekstem Ewy na temat opuszczenia Facebooka przez Kubę Wojewódzkiego. Przekaz dziennikarza był jasny: "Jestem największą gwiazdą polskiej telewizji i wbrew modzie nie potrzebuję internetu". Nie wiem czy sensowny, z punktu ekonomicznego warty być może nawet 10 milionów dolarów (oczywiście tylko w teorii, ale mniej więcej tak wycenia się milion facebookowych fanów), na pewno bardzo emocjonalny i chyba trochę nie w stylu naczelnego cynika rodzimych mediów. A jednak, Kuba Wojewódzki usunął profil, zmęczony między innymi falą jakże typowych dla internetu komentarzy, co ja osobiście odebrałem jako manifestację siły.

Pomyślcie o tych wszystkich blogerach, którzy tak chętnie lansują się na nowe gwiazdy XXI wieku wierząc, że cokolwiek znaczą w obliczu telewizji, każdego dnia ciułając fana do fana, a i tak przez kilka lat uzbierali ledwie kilkanaście tysięcy. Wyobrażacie sobie, że nagle kasują cały swój społeczny życiowy dobytek? Ja nie, bo dla wielu oznaczałoby to cywilną śmierć w internecie, czyli cywilną śmierć w ogóle.

Po zamieszaniu z profilem pojawiło się kilka wypowiedzi Wojewódzkiego, w których wyjaśniał, że to dla niego żadna zabawa być opluwanym w internecie i wcale nie musi tego znosić. A jeśli kiedykolwiek powróci na facebooka to na własnych warunkach. Nie do końca rozumiałem to stwierdzenie, ponieważ na własnych warunkach na facebooku nie ma chyba nawet Coca Coli, zresztą mało co w samym internecie funkcjonuje wyłącznie "na własnych warunkach". Dziennikarz po raz kolejny pokazał tamtymi deklaracjami, że mimo bardzo młodzieżowego wizerunku i świetnego rozpracowania meandrów ludzkich emocji i tradycyjnych mediów, internet jest dla niego jakby obcym światem.

Kuba Wojewódzki powrócił na Facebooka z profilem "Kuba Wojewódzki - Król TVN". Jeden z moich kolegów to niewątpliwe wydarzenie sezonu podsumował słowami "chce podirytować trolli". Mnie się jednak wydaje, choć mogę się tylko domyślać, że przez słowa te przemawia gorycz w kierunku stacji. Nowy sezon X-Factora i autorskiego talk-show Wojewódzkiego jest za progiem i nie zdziwiłbym się, gdyby nowy przejaw społecznościowej aktywności był efektem zdecydowanej sugestii (bo na odważniejsze kroki Edward Miszczak i przyjaciele względem swojej gwiazdy chyba nie ośmieliliby się sobie pozwolić) władz TVN-u.

Nowy profil nie różni się absolutnie niczym od poprzedniego, może za wyjątkiem tego, że na razie ma tylko kilkanaście tysięcy fanów zamiast miliona (a i pierwsze 10 000 przybywało sceptycznie, bo w międzyczasie ktoś już zdążył sobie zażartować i zrobić fikcyjny come back KW), choć akurat dobre liczby to w tym wypadku pewnie kwestia dni.

REKLAMA

Bardzo lubię Kubę Wojewódzkiego, cenię sobie jego błyskotliwość, zawsze powtarzałem zresztą, że satyra jest lepszym mieczem niż pompatyczne przemówienia. Kiedyś nawet napisałem, co podtrzymuję, że jest jednym z najlepszych polskich dziennikarzy (choć skupionym na specyficznej dziedzinie). Na jednym z czytelników zrobiło to takie wrażenie, że wypominał mi te słowa pod szesnastoma kolejnymi wpisami na Spider's Web, a także różnych innych stronach w sieci (jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy pod jednym z filmików na RedTube znalazły się słowa "Fantastyczna praca kamery, ale do tej pory nie rozumiem jak ten głupi Kralka może lubić Wojewódzkiego").

Ja takich Nemesis mam na Spider's Web kilkanaście, a i tak wiążą się oni z licznymi przykrościami. W przypadku Kuby Wojewódzkiego szło to w dziesiątki tysięcy, a przy takich liczbach trudno mówić o jakiejkolwiek próbie kontroli. Dlatego bardzo szanowałem spektakularną decyzję dziennikarza o rezygnacji ze wspólnego taplania się w bagnie z wieloma zawistnikami i teraz tak samo mocno jestem rozczarowany niekonsekwencją i w zasadzie powrotem do facebookowego status quo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA