Mariusz Max Kolonko mówi jak jest (na YouTubie)
Mariusz Max Kolonko to chyba drugie najgorętsze nazwisko tradycyjnych mediów (nie licząc może Jarosława Kuźniara, bo brak tu wspólnego mianownika zawodowej porażki) obok Szymona Majewskiego, które zawitało w ostatnim czasie na YouTube.
Popularny satyryk w sieci jest niemal równie niezabawny i żenujący co w telewizji, ale znane nazwisko i grupa docelowa idealnie pokrywająca się z polskimi youtuberami (niski wiek, brak wykształcenia, obniżone oczekiwania względem treści) wystarczyły, by szybko wskoczyć na fotel jednego z liderów polskiego YouTube. Mariusz Max Kolonko miał nieco dłuższą drogę, ale powoli też staje się ważnym głosem (polskiej, choć z Nowego Jorku) sieci.
Kolonko, podobnie jak Majewski, nie jest już od dłuższego czasu związany z żadną poważną telewizją (współpracy z tabloidem pt. SuperStacja mimo nie zaliczę), a szkoda, bo akurat dziennikarz od dawna uchodził za jednego z najlepszych polskich reporterów zza oceanu, Stany Zjednoczone znającego na dodatek na wylot. W tym wypadku zadecydowały jednak nie do końca jasne kwestie, być może polityczne i tak już od kilku lat człowiek, którego słowa cała Polska z zapartym tchem spijała w 2001 roku, dziś ostatecznie znalazł swojego nowego wydawcę dopiero w internecie. Warto przy tym wspomnieć, że Mariusz Max Kolonko wciąż jest cenionym dziennikarzem na zachodzie i często występuje w roli specjalisty w amerykańskich mediach. Musimy być w tym wypadku dalecy od ogłaszania totalnej klęski.
Vlogi Kolonko to materiały mocno polityczne, choć w zdecydowanej większości odwołują się do rynku amerykańskiego (pojawiło się dosłownie kilka wzmianek na temat sytuacji w Polsce i to bardziej realiów mediów, niż komentarzy politycznych). Popularny dziennikarz jest reprezentantem ideologii głównego nurtu amerykańskich republikanów, który w Polsce często znajduje przełożenie na doktrynę konserwatywnego liberalizmu. Myślę, że w czasach, gdy idee te zawładnął Janusz Korwin-Mikke, a pośrednio uzurpuje sobie także Wojciech Cejrowski, młodym, polskim internautom należał się choć jeden w pełni stabilny psychicznie autorytet. I w mojej opinii kimś takim ma prawo zostać właśnie Kolonko. Być może, choć tutaj już trochę marzę, a trochę fantazjuję, ma szanse z tego wyrosnąć jakiś wreszcie poważny byt polityczny, który ma nad Wisłą wielu sympatyków, ale wciąż brak mu kompetentnych (nie stukniętych?) reżyserów. Mielibyśmy wtedy tutaj niezły Texas, ale ja bym się nie złościł.
Mariusz Max Kolonko, na razie (i pewnie już zawsze) dziennikarz, to postać o niezwykłej charyzmie, co też może być pułapką jego kanału. Czasem w niezwykle porywającym słowotoku zręcznie przemyca swoje liczne opinie (ma prawo, to w końcu felietony), które młodsi szczególnie mają prawo łykać jak dogmat. Kolonko mówi ciekawie, mówi z sensem, ale też momentami można dostrzec elementy chyba nieco zbyt paranoicznej wizji świata, jak choćby w krótkim przemówieniu na temat Facebooka (powyżej). To jednak w mojej opinii jeden ze słabszych z całej litanii świetnych materiałów.
Subskrypcje kanału Media2000Corp rosną jak grzyby po deszczu, a łącza liczba wyświetleń filmików przekroczyła w ostatnim czasie pół miliona. Jakkolwiek wiecie jakim uczuciem darzę vlogi i vlogerów, to tym razem zdecydowanie warto posłuchać. Tym bardziej, że to jeden z tych przykładów, gdy celebryta schodzi do podziemia nie tylko dlatego, że musi, ale ma też coś do powiedzenia. I szczerze mu życzę, by znów dzięki temu powrócił w roli pierwszego gracza, w którejś z telewizji. No bo przecież o to w tym wszystkim chodzi, prawda?
Jakub Kralka mówi, kto mówi jak jest. Warszawa.