REKLAMA

Tak upada najgorętszy startup zeszłego roku, który zebrał ponad 40 milionów dolarów dofinansowania

Niektórzy powiadają, że Color to dowód na istnienie startupowej bańki. Aplikacja ta miała być przełomowa, miała zmienić podejście do geolokalizacji zdjęć - zebrała dlatego aż 41 milionów dolarów dofinansowania jeszcze przed startem bety. A potem wszystko potoczyło się jak najgorzej.

Color z wielkiej obietnicy przerodził się w wielką porażkę
REKLAMA

Pierwsza wersja Color miała wyświetlać zdjęcia na podstawie lokalizacji. Jednak po premierze zabugowanej, nieużywalnej bety, która zresztą nie za bardzo znajdowała zastosowanie w realnym życiu, zmieniono zamysł. Color przerodził się w aplikację całkowicie opartą o Facebooka, służącą do dzielenia się wideo na tym serwisie społecznościowym z kilkoma dodatkowymi funkcjami. Mimo współpracy z jednym operatorem ze Stanów Zjednoczonych, który preinstalował Color na swoich smartfonach, aplikacja wciąż nie odnosiła sukcesu.

REKLAMA

Najśmieszniejsze, że w momencie premiery pierwszej wersji Color niemal wszyscy, od twórców, przez inwestorów po media, zaklinali rzeczywistość - w końcu inwestorzy na pewno nie daliby 41 milionów dolarów średniemu (a to i tak na wyrost powiedziane) projektowi, musieli wiedzieć coś, czego nie wiedziały media.

Okazuje się, że nie wiedzieli. Color właśnie kończy swoją działalność. Część pieniędzy została zwrócona inwestorom, niestety nie podano ile. To, co pozostało z pracowników Color, łącznie z technologią i patentami, kupiło Apple - spekuluje się, że za 7 milionów dolarów. Nie wiadomo, czy zwroty inwestorom zostały dokonane z tych pieniędzy, czy może jeszcze z finansowania. Zresztą, to mało ważne: Color przestaje istnieć i to w niesmacznym stylu.

Niesmacznym, bo były pracownik pozywa CEO Color o odszkodowanie za straty emocjonalne, nadużycia i inne tego typu rzeczy. Pozew pełen jest ciekawostek, które nawet jeśli w części prawdziwe, dają bardzo nieciekawy obraz. W zarzutach czytamy m.in., że CEO używał firmowych pieniędzy do zatrudniania niani dla swoich dzieci, wydawał je na całkowicie prywatne sprawy, że CEO Nguyen bił swoje dzieci... i wiele innych podobnych historii.

Sprawa Color jest idealnym przykładem, jak jeden nieumiejętnie prowadzony,przeceniony startup bez pomysłu i bez dobrego bizesplanu wpływa negatywnie na całą branżę. Nic dziwnego, że po tak wielkim upadku powracają pytania, czy scena startupowa nie jest kolejną bańką i czy warto wspierać startupy, które - jak widać - bywają studnią bez dna i perspektyw.

Color z wielkiej obietnicy przerodził się w wielką porażkę. Czterdziestojedno milionową porażkę. Ciekawe, co na to inwestorzy i czy dalej tak chętnie będą wspierać “świeżaków”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA