Google obniża cenę za Chromebooki - i to nie jest dobra wiadomość
Gdy po długim okresie od zapowiedzenia do debiutu, komputery z systemem operacyjnym Chrome OS, umownie zwane Chromebookami, w końcu pojawiły się na rynku, to podniecenie medialne nimi było raczej umiarkowane. Testerzy, w tym my, podkreślali zalety komputera, którego głównym elementem systemu jest przeglądarka internetowa, ale daleko było od efektu łał. Dziś Google decyduje się na obniżenie cen Chromebooków od Acera i Samsunga z 349 dol. do 299 dol. To zły znak dla tej linii.
W ostatnim czasie mieliśmy sporą liczbę obniżek cen produktów, które miały być hitami sprzedaży - najpierw HP drastycznie obniżył cenę tabletu TouchPad do 99 dol., następnie RIM zrobił podobnie, choć mniej drastycznie, bo do 199 dol., ze swoim tabletem PlayBook, a teraz w porozumieniu ze swoimi partnerami, Google obniża ceny Chromebooka. Nie czarujmy się - we wszystkich przypadkach decyzja nie była podjęta, aby konsument wielce się ucieszył; zrobiono tak, aby ratować sprzedaż i wzniecić nieco medialnej dyskusji wokół nich. Ani Google, ani producenci pierwszych Chromebooków - Acer i Samsung, nie zdecydowali się dotychczas na publikację danych sprzedażowych Chromebooków. Zapewne nie ma się czym chwalić.
Gdy Samsung zapraszał na europejską premierę Chromebooka, dało się wyczuć spore nadzieje związane z tym produktem. Przyjechali prominentni przedstawiciele Google'a, na czele z szefem projektu Chrome OS, starszym wiceprezesem Sundarem Pichaiem, i opowiadali o przewadze Chrome OS i Chromebooka nad standardowym komputerem z Windowsem. Tylko że, niestety, konsumenci raczej w to nie uwierzyli. Albo inaczej - Google nie zdołał odpowiednio wypromować idei Chrome OS, tak, jak udało mu się w przypadku Androida. Na koniec 2011 r. sytuacja związana z Chromebookami wydaje się być zastanawiająca. Nie ma nowych modeli, oprócz tych pierwszych od Acera i Samsunga; nie ma nawet zapowiedzi kontynuacji linii u dotychczasowych producentów. Słowem - cisza.
Cisza do wczoraj, gdy Google poinformował o obniżce cen i jednocześnie przedstawił informację na temat ostatnich aktualizacji Chrome OS. To drugie też jednak mało spektakularne, bo w ostatnich dniach nie pojawiła się żadna znacząca aktualizacja systemu Google'a. Na swoim Chromebooku wszystkie nowości, o których pisał wczoraj na blogu Google mam od dawna.
Co ciekawe system Chrome OS - mówiąc kolokwialnie - naprawdę daje radę. Sam system pracuje dziś dużo szybciej niż na początku, gdy był to podstawowy zarzut w stosunku do Chromebooków - pomimo faktu, iż wyposażone są one w dyski SSD, to szybkość scrollingu, czy ładowania stron do pełnej kontroli przez użytkownika wołały o pomstę do nieba. Z kolejnymi poprawkami było już coraz lepiej. Wprawdzie ciągle Chromebook nie jest demonem prędkości, ale nie odczuwa się już dyskomfortu związanego z brakiem odpowiedniej responsywności.
Najnowsze wersje Chrome OS są zgodne z wyglądem i działaniem przeglądarki Chrome. Nowe ekrany startowe grupujące aplikacje, zakładki internetowe oraz najczęściej odwiedzane strony są dokładnie takie same jak w przeglądarce Chrome na innych systemach operacyjnych. Jest też nowy, schludny ekran logowania do systemu.
I całość działa naprawdę przyjemnie - powtórzę to, co pisałem już kilkakrotnie na łamach Spider's Web: Chrome OS jako druga maszyna, szczególnie na wyjazdach, sprawuje się doskonale - jest lekka, szybka i w pełni zsynchronizowana z danymi w technologicznej chmurze. Podstawowa forma menedżera plików pozwala na łatwe importowanie, a następnie zarządzanie zewnętrznymi danymi. Zaktualizowana niedawno aplikacja ScratchPad, którą zintegrowano w przyjemny sposób z Google Docs pozwala na efektywną pracę na dzielonym ekranie, czyli coś, czego bardzo brakuje tabletom.
Ciekawe gdzie leżą przyczyny słabej popularności komputerów z Chrome OS. Zapewne jest to efekt wielu czynników, na czele z tym, że przeciętny użytkownik sprzętu komputerowego ma jeszcze mgliste pojęcie o technologicznej chmurze i narzędzi, które są z nią związane. Dodajmy do tego słaby marketing wokół Chrome OS i Chromebooków oraz mimo wszystko w wielu przypadkach poczucie "wybrakowanego" komputera i obraz stanu rzeczy rysuje się sam.
No i cena - od początku mówiliśmy, że "Google się chyba pomylił z wyceną Chrome OS" - najtańszy Acer kosztował na początku 349 dol., a najtańszy Samsung Series 5 Chromebook - 429 dol. Teraz cena w przypadku Acera jest o 50 dol. niższa, a w przypadku Samsunga (tylko z WiFi) - aż o 130 dol. Czy to pomoże?