Polacy znów stworzyli godnego rywala dla Kindle'a. InkBook Classic 2 i inkBook Prime - recenzja Spider's Web
Na rynku nie brakuje rywali dla Kindle'a, ale prawdę mówiąc, niewiele z nich jest wartych uwagi. Czy nowy inkBook Prime oraz budżetowy inkBook Classic 2, podobnie jak ich poprzednicy, są w stanie rzucić wyzwanie czytnikowi Amazonu?
Ubiegłoroczne inkBooki, szczególnie inkBook Obsidian, były dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Pierwszy raz bowiem miałem styczność z czytnikiem, który może nadal nie był tak dobry, jak Amazon Kindle, ale z pewnością stanowił dla niego godną alternatywę.
Byłem zatem bardzo ciekaw, jak w testach wypadną nowe inkBooki - tym razem od podstaw zaprojektowane w Polsce przez firmę Arta Tech.
inkBook Classic 2 i inkBook Prime - czym się od siebie różnią?
Na pierwszy rzut oka obydwie nowości są do siebie bardzo podobne. Pomówmy więc o tym, co je od siebie odróżnia.
Pierwszą różnicą jest... cena. InkBook Classic 2 kosztuje raptem 350 zł, zaś inkBook Prime - 599 zł.
Fizycznie różnią się od siebie tylko nieznacznie. InkBook Classic 2 ma obudowę szarą, podczas gdy Prime dostępny jest w kolorze czarnym.
Classic 2 ma fizyczny przycisk "home", zaś w Primie jest to przycisk dotykowy.
Największą różnicę widać jednak w ekranie obydwu czytników. Każdy z nich to 6-calowy panel e-ink Carta, lecz na tym podobieństwa się kończą.
W budżetowym inkBooku Classic 2 zastosowano ekran o rozdzielczości 800 x 600, którego nie wyposażono w podświetlenie. To znaczy, że ten czytnik zachowuje się jak kartka papieru, odbijając światło zewnętrzne. Do nocnego czytania konieczna więc będzie lampka.
Standardowo też, jak na niepodświetlany panel przystało, jest on raczej szarawy, niż biały. Do tego osadzony w głębi obudowy, jak w większości czytników.
InkBook Prime od razu pokazuje, że jest droższą konstrukcją.
Ekran bez żadnej krawędzi przechodzi do ramek obudowy, tak jak w ubiegłorocznym inkBooku Obsidian. Zeszłoroczny czytnik miał jednak problem ze sporym wyciekiem światła. InkBook Prime takiego problemu nie ma, cały panel jest równomiernie podświetlony, a jakość podświetlenia jest naprawdę fantastyczna. Dopiero powyżej 70% jasności na ekran zaczyna wkradać się niebieskawy zafarb. Poniżej tej wartości panel pozostaje biały jak kartka papieru.
Jest to też ekran o wyższej rozdzielczości, niż w inkBooku Classic 2 - ma on 1024 x 768 pikseli, co daje 212 pikseli na cal. To więcej niż wystarczająca wartość do komfortowego czytania, choć trzeba nadmienić, że kosztujący tyle samo Kindle Paperwhite 3 ma ekran o znacznie wyższej rozdzielczości i mimo wszystko - widać to gołym okiem.
Pozostałe różnice drzemią pod maską.
Obydwa urządzenia mają takie same wymiary: 159 x 114 x 9 mm. Obydwa inkBooki napędza ten sam akumulator o pojemności 2000 mAh (którego w żadnym z nich nie udało mi się przez miesiąc rozładować!), obydwa mają też 512 MB RAM-u.
InkBook Classic 2 ma jednak mniej wbudowanej pamięci na dane. Są to "jedynie" 4 GB, w przeciwieństwie do 8 GB w inkBooku Prime. Na szczęście obydwu czytnikom można powiększyć pamięć dodatkową kartą microSD, ale nawet te 4 GB powinny wystarczyć na wszystkie ebooki, jakie tylko będziemy w stanie przeczytać.
Kolejna różnica to zastosowany procesor. InkBooka Classic 2 napędza dwurdzeniowy procesor 1,0 GHz, zaś Prime'a czterordzeniowy, o taktowaniu 1,6 GHz.
Niestety, dla Androida 4.2.2, który jest podstawą obydwu czytników, konfiguracja inkBooka Classic 2 to nieco za mało do płynnego działania. Kiedy już czytamy książki, płynności nie można nic zarzucić. Jednak poruszanie się po interfejsie jest zauważalnie wolniejsze, niż w inkBooku Prime.
InkBook Prime również znacznie lepiej reaguje na dotyk, choć zdarzają mu się chwile dłuższego zastanowienia. InkBook Classic 2 niestety jest znacznie mniej responsywny, a ekran działa bardziej jak panel oporowy, niż pojemnościowy, wymagając często dłuższego lub mocniejszego przytrzymania palca. Szkoda.
Ostatnia różnica to obecność łączności Bluetooth w inkBooku Prime - możemy podłączyć słuchawki lub głośniki, by słuchać książek w formacie audio.
Przejdźmy do najważniejszego - do czytania.
Obydwa nowe inkBooki w zastosowaniach czytelniczych spisują się na medal. A jako że właśnie to interesuje mnie najbardziej, jestem w stanie wybaczyć im nieco za słabą specyfikację, czy inne niedociągnięcia, o których napiszę dalej.
Czytniki wspierają większość formatów książek elektronicznych, w tym oczywiście EPUB, MOBI i PDF. Dwa pierwsze działają na inkBookach bez zarzutu. Niemal nie występuje zjawisko ghostingu (przenikania stron przy odświeżaniu), nie spotkałem się też z problemami formatowania.
Do wyboru mamy sześć fontów, w tym czcionkę wydawcy i czcionkę open dyslexic dla osób dyslektycznych. Możemy też zwiększyć kontrast wyświetlanego tekstu, zmienić orientację ekranu, ustawić marginesy i zwiększyć interlinie.
Na tekst możemy również nanosić własne notatki, lub sprawdzić słowo wyszukując je w Sieci. Niestety, w chwili testów czytniki nie były wyposażone w żaden słownik, ale wiem, że Arta Tech planuje wprowadzenie słownika w aktualizacji po nowym roku.
Nieco gorzej rzecz się ma z plikami PDF, ale do tej pory jedynym czytnikiem, który jako-tako sobie z nimi radził, był inkBook 8 - i zawdzięczał to raczej większemu ekranowi, niż dobrej optymalizacji.
Na nowym inkBooku Classic 2 i inkBooku Prime PDF-y czyta się równie źle, jak na większości czytników. Formatowanie się rozjeżdża, czytnik działa tak wolno, że między stronami można zaparzyć kawę, a aplikacja potrafi się też na nich po prostu zawiesić. Polecam zatem trzymać się EPUB-ów i MOBI, a PDF-y zostawić sobie na telefonie lub tablecie.
Nowe inkBooki to bardzo wysoki komfort czytania.
Obudowy obydwu czytników wyprofilowane są w taki sposób, aby wygodnie trzymało się je jedną ręką, gdy nie są włożone w etui. Sprawdza się to naprawdę dobrze i nawet długie sesje czytelnicze nie są niekomfortowe. Nieco dziwne jest tylko umiejscowienie przycisku włącz/wyłącz - lewy górny róg plecków obudowy nie jest pierwszym miejscem, w którym bym go szukał. Kiedy się jednak przyzwyczaić, sięgnięcie do przycisku staje się w miarę naturalne.
Mam jednak spore zastrzeżenia do przycisków przewracania stron. W obydwu czytnikach sprawiają one wrażenie niezbyt trwałych i zdarza im się zaskrzypieć przy mocniejszym naciśnięciu. To najsłabsze elementy konstrukcji nowych inkBooków i nieco obawiam się o ich żywotność w perspektywie lat użytkowania.
Jak już wspomniałem, 2000 mAh akumulatora w obydwu czytnikach spisuje się znakomicie. Żadnego z czytników nie udało mi się "ubić" w ciągu miesiąca, który z nimi spędziłem. Obydwa były stale podłączone do sieci, a inkBook Prime miał ustawicznie włączone podświetlenie.
Miesiąc bez ładowania z jednej strony nie powinien mnie zaskakiwać, bo Kindle bez problemu osiąga taki wynik, ale wśród czytników opartych o Androida to rzadkość, gdyż zużywają one bardzo dużo energii w trybie uśpienia. Nowe inkBooki radzą sobie z zarządzaniem energią znakomicie.
Arta Tech wyciągnęło wnioski z poprzednich czytników - na nowych inkBookach nie znajdziemy niepotrzebnych aplikacji.
W porównaniu chociażby do Pocketbooka Touch Lux 3, którego recenzję niebawem znajdziecie na Spider's Web, nowe inkBooki prezentują się dość... ubogo w aplikacje. Tym bardziej, że nie wszystkie jeszcze działają. Absolutnie nie jest to jednak wada, a zaleta. Czytnik to urządzenie przede wszystkim do czytania, więc bardzo pochwalam ograniczenie zbędnych dodatków do minimum.
Na pokładzie oprócz aplikacji ink Reader do czytania znajdziemy tylko: przeglądarkę internetową (niepotrzebny, ale miły dodatek), czytnik RSS (podobnie), sklep z aplikacjami inkBook Apps (który jeszcze nie został uruchomiony) oraz dostęp do Księgarni i Dysku Midiapolis.
Midiapolis Drive to świetne rozwiązanie, jeżeli nie chcemy trzymać całej biblioteczki na urządzeniu, ale nadal mieć do niej dostęp - wewnątrz aplikacji "biblioteka" możemy wybrać, czy przeglądamy lokalne pliki, czy umieszczone w chmurze.
Księgarnia zaś to bardzo dobry pomysł, ale na razie... niezbyt rozwinięty. Założenie jest takie, by - wzorem Kindle'a - móc kupować książki bezpośrednio z poziomu czytnika. Niestety, na razie księgarniane półki świecą pustkami i prawdę mówiąc, znając podejście polskich wydawców, nie sądzę, by to się zmieniło.
Na szczęście do inkBooków możemy dodać książki zakupione w dowolnej księgarni, a wiele z nich oferuje także opcję "wyślij na inkBooka" - nie musimy więc ręcznie kopiować plików, jeżeli założyliśmy konto Midiapolis.
Nowym inkBookom niewiele można zarzucić. Ale czy to godna alternatywa dla Kindle'a?
Mówiąc szczerze i otwarcie - Kindle nadal pozostaje znacznie lepszym czytnikiem, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ceny. Już za 399 zł możemy kupić Kindle'a bez podświetlenia, a za równowartość inkBooka Prime otrzymamy Kindle'a Paperwhite 3, który przewyższa Prime'a pod niemal każdym względem.
Nie każdy jednak chce czytać na czytniku Amazonu. Nie każdy chce mieć czytnik z anglojęzycznym interfejsem i nie każdemu zależy na integracji z Amazon.com, która jest jednym z największych atutów czytników Kindle.
Właśnie do tych osób skierowane są nowe czytniki inkBook. InkBook Classic 2 to znakomita, budżetowa propozycja dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z książkami elektronicznymi. Owszem, miewa on problemy z płynnością działania interfejsu, ale nie wpływa to znacząco na komfort czytania.
InkBook Prime zaś, podobnie jak ubiegłoroczny inkBook Obsidian, to propozycja tak zbliżona do Kindle'a, jak to tylko możliwe. Działa płynnie, ma śliczny ekran z (przez większość czasu) białym, równomiernym podświetleniem, oferuje bardzo długi czas pracy na jednym ładowaniu i więcej miejsca na książki, niż ktokolwiek z nas będzie w stanie realistycznie zapełnić.
Jeżeli z jakiegoś powodu nie chcesz kupić Kindle'a, a szukasz dobrego czytnika e-booków - inkBook Prime to obecnie najlepsza alternatywa na polskim rynku. Drugie miejsce zajmuje ubiegłoroczny inkBook Obsidian.
Mam tylko nadzieję, że Arta Tech nie zaniedba oprogramowania nowych inkBooków i czym prędzej wyposaży je w brakujące funkcje, szczególnie słownik, którego bardzo brakuje.
Ufam jednak, że polska firma ma świadomość tego, z kim musi konkurować i że ma bardzo dobry produkt w garści - wystarczy go nieco dopieścić.
Czytaj również: