Od czasów Lenina i rewolucji październikowej, przez dekady KGB, aż po współczesność, gdy pod rządami Putina Rosja odnowiła dawne metody działania. To opowieść o agentach, którzy latami żyli pod cudzym nazwiskiem, zakładali rodziny i robili kariery, a w rzeczywistości wykonywali jedno zadanie: szpiegowali.
Początki tej praktyki sięgają czasów, gdy nowy bolszewicki reżim musiał walczyć o przetrwanie na arenie międzynarodowej. Lenin rozumiał, że wywiad nie może ograniczać się do oficjalnych, legalnych kanałów dyplomatycznych – potrzebował ludzi, którzy wtopią się w obce społeczeństwa i będą zdolni do działania w cieniu. To właśnie wtedy zrodziła się idea łączenia jawnej działalności państwowej z szeroko zakrojoną, ściśle tajną aktywnością agentów pod fałszywymi tożsamościami.
Z biegiem lat Związek Radziecki stworzył system szkolenia nielegałów, który stał się niemal legendą w świecie wywiadu. Kandydaci przez lata uczyli się perfekcyjnie imitować język, kulturę i styl życia krajów, do których mieli być wysłani. Wielu z nich nie wracało już nigdy do ojczyzny – całe życie spędzali w ukryciu, odgrywając powierzone im role.
W swojej książce "Nielegałowie. Jak szpieguje nas Rosja" Shaun Walker, korespondent "The Guardiana", odsłania kulisy programu nielegałów.
Tylko w magazynie Spider's Web+ fragment książki, który przenosi nas do samych początków historii nielegałów – do czasów, gdy rodzący się Związek Radziecki uczył się przetrwania w świecie pełnym wrogów i potrzebował ludzi gotowych na życie w cieniu, w nieustannym kłamstwie i konspiracji.
Deszczowy listopadowy wieczór 2016 roku w Moskwie Andriej Biezrukow przemawiał do niewielkiej grupy słuchaczy w sali na piętrze zamkniętego klubu niedaleko Kremla. Andriej nie tylko dostał dobrze płatną pracę w firmie naftowej, ale też został profesorem stosunków międzynarodowych na MGIMO, jednym z najlepszych uniwersytetów w Rosji. Temat jego wykładu brzmiał: "W głowie Amerykanina". Była to kwestia bardzo aktualna – dzień wcześniej nieoczekiwanie kandydat republikanów, Donald Trump, pokonał Hillary Clinton i został wybrany na czterdziestego piątego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Andriej mówił o historycznym znaczeniu zwycięstwa Trumpa oraz o swoich doświadczeniach w Ameryce w roli nielegała.
Twierdził, że niezadowolenie, które doprowadziło do zwycięstwa Trumpa, narastało od lat. Powiedział, że wkrótce po przybyciu do Stanów Zjednoczonych wybrali się z Jeleną w podróż samochodem, żeby poznać kraj. „Odniosłem wtedy wrażenie, że pod względem infrastruktury i nastrojów społecznych nie był to tak wspaniały kraj, jak przedstawiano go w mediach”. Opisał Stany Zjednoczone jako państwo, w którym panowała atmosfera „fin de régime”, przypominająca mu Związek Radziecki lat osiemdziesiątych. Elity nie zdawały sobie jeszcze sprawy, że fundamenty ich systemu bardzo się chwieją.
Ubrany w elegancki granatowy garnitur i koszulę w kratę, Andriej mówił okrągłymi, oznajmującymi zdaniami, niczym nauczyciel przekazujący mądrość, tym samym pewnym siebie tonem, na który tak wielu ludzi zwracało uwagę u jego alter ego, Dona Heathfielda. Mówił o Trumpie w samych superlatywach, jego zwycięstwo nazwał "historyczną szansą" dla ciężko pracujących i lekceważonych mieszkańców Pasa Rdzy.
Po zakończeniu wystąpienia przyszedł czas na pytania. Ktoś zapytał o rzecz całkowicie przemilczaną. Andriej przez godzinę rozprawiał o Trumpie, ale nie wspomniał o jednej z największych bomb ostatnich miesięcy, czyli zarzutach, że rosyjskie służby wywiadowcze ingerowały w wybory, żeby zwiększyć szanse Trumpa na zwycięstwo. Andriej z uśmiechem odrzucił pomysł, że Moskwa miałaby wesprzeć Trumpa. "Mamy pewne doświadczenia dotyczące tego, jak może zachować się Clinton, ale nie mamy najmniejszego pojęcia, jak może zachować się Trump. Dlatego podjęcie bardzo ryzykownej decyzji politycznej o interwencji nie przyniosłoby żadnych korzyści – powiedział. – To wszystko tylko plotki, bzdury" – dodał stanowczo.
Być może kłamał, a może naprawdę nic nie wiedział o różnych elementach moskiewskiej operacji, która miała wesprzeć Donalda Trumpa. Tak czy inaczej, twierdzenie Andrieja nie mogło bardziej mijać się z prawdą.
Chaos Putina
Kiedy w 2016 roku zbliżały się wybory w Stanach Zjednoczonych, Putin był silniejszy niż kiedykolwiek w swoim kraju i bardziej zły na Zachód niż w jakimkolwiek innym momencie od chwili objęcia urzędu. W 2011 roku zniweczył już i tak nikłe nadzieje na nową, bardziej liberalną Rosję pod rządami Miedwiediewa, ogłaszając plan powrotu na urząd prezydenta. W reakcji na te słowa w Moskwie i innych dużych miastach wybuchła fala protestów. Tłumy składały się głównie z niezadowolonych Rosjan z klasy średniej, którzy wyjeżdżali za granicę i chcieli zmian w swoim kraju. Teczki ze starannie wyselekcjonowanymi danymi wywiadowczymi, które Putin otrzymywał każdego dnia, utwierdzały go w przekonaniu, że protesty w Rosji podsycają Amerykanie. W jego mniemaniu Waszyngton ponownie stał się głównym przeciwnikiem, zdeterminowanym, by rzucić Moskwę na kolana. "Wszyscy jesteśmy dorosłymi ludźmi. Wszyscy rozumiemy, że organizatorzy działają według dobrze znanego scenariusza", powiedział rozgoryczony.
Protesty osiągnęły punkt kulminacyjny podczas ogromnej manifestacji w pobliżu Kremla w dniu poprzedzającym inaugurację Putina w maju 2012 roku. Demonstranci starli się z policją, która zatrzymała setki osób. Niektórzy usłyszeli zarzuty karne i zostali skazani, żeby zastraszyć pozostałych i zmusić ich do posłuszeństwa. Jeden mężczyzna został skazany na dwa i pół roku więzienia za rzucenie cytryną. Następnego dnia konwój Putina opuścił Biały Dom – siedzibę premiera – i przejechał przez centrum Moskwy, by uroczyście pustymi ulicami powrócić na Kreml.
Trzecia kadencja Putina oznaczała nowy etap jego rządów, który charakteryzował się większą represyjnością w kraju i większą agresją w stosunku do zagranicy. Kiedy w 2014 roku rewolucja w Kijowie obaliła popieranego przez Rosję prezydenta Ukrainy, Putin zareagował aneksją Półwyspu Krymskiego. Po części kierował się imperialistycznym sposobem myślenia Rosjan, że Ukraina nie jest prawdziwym państwem, a znaczna jej część historycznie należała do Rosji. Jednakże w grę wchodziło też coś innego – Putin był przekonany, że zachodnie apele o wolność, prawa człowieka i demokrację są cyniczną zasłoną dymną dla geopolitycznych gier o władzę. Uważał, że rewolucją w Kijowie sterowano z zachodnich stolic, które chciały uczynić z Ukrainy punkt wypadowy do ostatecznego ataku na Rosję. Te urojenia podzielali szefowie wywiadu i bliscy doradcy Putina, z których większość również została wyszkolona w paranoicznej logice KGB. Jeśli Zachód, a zwłaszcza Amerykanie, sięgają po wszelkiego rodzaju nikczemne narzędzia, by ingerować w sprawy Rosji, pomyślał Putin, nie ma powodu, dla którego on nie miałby zrobić tego samego.
W Związku Radzieckim hierarchia władzy była ściśle ustalona, ale na dworze Putina panował chaos, a urzędnicy i współpracownicy walczyli o pieniądze i wpływy w systemie, który niektórzy analitycy nazwali "adhokracją". Ludzie z najbliższego otoczenia rozpaczliwie starali się zdobyć przychylność przywódcy, a inni postrzegali potknięcie w rodzaju afery Potiejewa jako okazję do zajęcia miejsca zwolnionego przez SWR. Tak więc najsłynniejsza rosyjska operacja szpiegowska okresu postradzieckiego nie została przeprowadzona przez SWR ani żadną inną oficjalną rosyjską agencję wywiadowczą. Była to nieformalna operacja Jewgienija Prigożyna, dawnego znajomego Putina, który zatrudnił grupę internetowych keyboard warriors, wojowników klawiatury, w biurowcu w Sankt Petersburgu.
Operacja Prigożyna początkowo miała na celu wywarcie wpływu na rosyjską opinię publiczną. Rząd wykorzystywał kombinację przejęć i przymusu, żeby stacje telewizyjne i gazety przekazywały określone treści, ale internet był bardziej skomplikowanym wyzwaniem. Ponieważ coraz więcej Rosjan spędzało czas w sieci, władze niektórych regionów Rosji zatrudniły osoby, które miały interweniować w debatach na forach internetowych, by zapewnić przewagę wpisów lojalnych. Niektóre z tych tak zwanych fabryk trolli miały pośrednie powiązania z Kremlem, inne tworzyli lokalni politycy czy przedsiębiorcy. Największą z nich była prawdopodobnie Agencja Badań Internetowych (ang. Internet Research Agency, IRA) z siedzibą w niepozornym czteropiętrowym biurowcu przy ulicy Sawuszkina w Sankt Petersburgu. Zatrudniała setki pracowników, którzy podczas długich zmian pisali w mediach społecznościowych komentarze wzmacniające przekaz Kremla w kwestiach polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Prigożyna nieoficjalnie nazywano kucharzem Putina, ponieważ w latach dziewięćdziesiątych był właścicielem jednej z ulubionych restauracji Putina w Sankt Petersburgu. Kiedy Putin został prezydentem, Prigożyn wykorzystał swoje kontakty, żeby organizować catering podczas wydarzeń rządowych i zdobywać lukratywne kontrakty państwowe. Znacznie później zasmakował w byciu w centrum uwagi i zyskał złą sławę jako założyciel i sponsor prywatnej firmy wojskowej Grupa Wagnera – budował sobie wizerunek złowrogiego indywidualisty, który rozkoszuje się przemocą i okrucieństwem. Jednak w 2015 roku Prigożyn był tylko jednym z wielu współpracowników Putina, którzy pożądali pieniędzy i wpływów.
Zatrudnieni w IRA pracowali codziennie w systemie zmianowym. Logowali się do komputera i włączali VPN, żeby ukryć swój adres IP. Korzystali z różnych fałszywych kont w mediach społecznościowych. W jednym biurze trolle pracowały w trzyosobowych zespołach: pierwszy z nich zostawiał skargę na forum dyskusyjnym dotyczącą lokalnego problemu, a następnie dwaj pozostali włączali się do dyskusji, podając linki do artykułów na stronach internetowych przychylnych Kremlowi, by pokazać, że władze są świadome problemu i pracują nad nim. Na forach z wiadomościami międzynarodowymi trolle publikowały memy wychwalające Putina i krytykujące Baracka Obamę. Inne działy tworzyły pełnoprawne postacie internetowe. Każdy członek zespołu zajmującego się LiveJournal, platformą blogową, która w owym czasie nadal była popularna w Rosji, stworzył kilka wyrafinowanych osobowości internetowych. "Musieliśmy pisać »zwykłe posty« o pieczeniu ciast lub muzyce, którą lubiliśmy, ale od czasu do czasu wrzucać posty polityczne o tym, że rząd w Kijowie jest faszystowski", opowiadał jeden z pracowników, który za pracę w pełnym wymiarze godzin w farmie trolli zarabiał około ośmiuset dolarów miesięcznie.
Kremlowskie trolle i agenci z podziemia
Kiedy w 2014 roku Putin zaanektował Krym, Agencja Badań Internetowych utworzyła zespół anglojęzyczny. Początkowo nowy dział skupiał się na forach dyskusyjnych zachodnich gazet i innych mediów, gdzie publikował prokremlowskie wiadomości. Każdego dnia pracownicy otrzymywali arkusz "zadań technicznych", który zawierał główne tematy do omówienia. Zazwyczaj dotyczyły wychwalania Putina, piętnowania hipokryzji zachodnich przywódców i potępiania ukraińskich polityków jako neonazistów. Kiedy główne anglojęzyczne media publikowały artykuły na temat Rosji, w komentarzach pod nimi szybko pojawiały się dziesiątki wpisów od czytelników o pseudonimach takich jak "OklahomaRay" lub "ManUtdFan1982", którzy posługując się angielskim o wątpliwej składni, twierdzili, że są zwykłymi mieszkańcami Zachodu, zniesmaczonymi Stanami Zjednoczonymi i NATO oraz wielbicielami Putina. Duża część tych postów pochodziła z IRA. Była to dość prymitywna operacja, ale Prigożyn wkrótce opracował bardziej wyrafinowany plan: zamiast przekonywać Amerykanów do szacunku dla Putina, trolle IRA miały skupić się na wykorzystywaniu podziałów wewnątrz Ameryki, nastawianiu Amerykanów przeciwko sobie i podsycaniu podziałów partyjnych w trakcie zawziętej kampanii wyborczej.
W sierpniu 2016 roku, sześć tygodni po tym, jak Donald Trump zdobył nominację republikanów na urząd prezydenta, facebookowa grupa o nazwie Florida for Trump dostała bezpośrednią wiadomość od Matta Skibera, który przedstawił się jako lokalny aktywista popierający Trumpa. Skiber był administratorem Being Patriotic, innej popularnej prawicowej grupy na Facebooku. Napisał: "Zorganizujmy wielki flash mob z poparciem Trumpa w każdym mieście na Florydzie. Obecnie kontaktujemy się z lokalnymi aktywistami i mamy już osoby, które są gotowe zająć się organizacją wydarzeń właściwie w całym stanie, ale wasze wsparcie też by się przydało. Co o tym sądzicie? Wchodzicie w to?".
Administrator strony odpowiedział Skiberowi, podziękował mu za entuzjazm i podał adres e-mail Chada Tuckera, dyrektora do spraw komunikacji kampanii Trumpa na Florydzie. Skiber mówił prawdę, że ma listę lokalnych aktywistów gotowych do pomocy; przekazał nawet niektórym z nich pieniądze na zakup plakatów na demonstracje, a także więzienne kombinezony i metalową klatkę, żeby podczas wieców popierających Trumpa prezentować spektakularną "Hillary Clinton" w więziennym stroju. Matt Skiber był jednak pośrednikiem IRA, stworzonym w Sankt Petersburgu, i miał za zadanie kontaktować się z prawdziwymi Amerykanami, żeby wesprzeć kampanię Trumpa. Jego strona Being Patriotic również była prowadzona z Petersburga, mimo zapewnień, że jest oddolną inicjatywą amerykańską.
IRA miała wielu takich jak Skiber. Niektórzy z nich wykorzystywali dane osobowe prawdziwych Amerykanów skradzione przez hakerów: zakładali na ich nazwisko konta PayPal i płacili organizatorom. Inni zostali wymyśleni: wystarczyło założyć konto na Facebooku i uzupełnić je zdjęciem profilowym oraz kilkoma fałszywymi postami. Do końca sierpnia ci wirtualni nielegałowie skontaktowali się z ponad setką prawdziwych Amerykanów i zorganizowali dziesiątki wieców, zazwyczaj wyznaczając prawdziwą osobę do pomocy w koordynacji wydarzenia na miejscu. Następnie organizator wymyślał pretekst, dla którego nie może uczestniczyć w wydarzeniu w danym dniu. Zamiast tego kontaktował miejscowe media z lokalnym koordynatorem i udostępniał zdjęcia z wydarzeń na swoich kontach. Konta te pozostawały aktywne aż do dnia wyborów, które Trump wygrał3.
Trudno jest oszacować rzeczywisty wpływ tych trolli-nielegałów. Czy sprawili, że ktoś zmienił zdanie, lub wpłynęli na wynik wyborów? Wielu Amerykanów nie potrzebowało zachęty, by dać się przekonać wywołującemu podziały przesłaniu Trumpa, a to nie Rosja stworzyła rasowe i klasowe podziały w Ameryce. Ponadto wiele wieców zorganizowanych przez rosyjskie konta było niewielkich i przyciągało ludzi, którzy już i tak należeli do zagorzałych fanów Trumpa. Jednak obecność w mediach społecznościowych z pewnością nie była marginalna. Facebook oszacował, że sto dwadzieścia fałszywych stron wspieranych przez Rosję opublikowało podczas wyborów i po nich osiemdziesiąt tysięcy postów, które bezpośrednio zobaczyło dwadzieścia dziewięć milionów Amerykanów, a po uwzględnieniu repostów i udostępnień dotarły one do aż stu dwudziestu sześciu milionów osób.
Nie da się ustalić, ile z tych stu dwudziestu sześciu milionów osób było wyborcami niezdecydowanymi, jednak sam fakt, że rosyjska operacja mogła podstępnie dotrzeć do milionów Amerykanów i wpłynąć na organizowanie protestów dotyczących kwestii wewnętrznych kraju bez żadnych wyraźnych oznak udziału Rosji, zasługiwał na uwagę. KGB potrzebował lat, by stworzyć dla swoich tajnych agentów fikcyjne tożsamości, takie jak Dona Heathfielda i Ann Foley. Matt Skiber mógł zostać powołany do życia za pomocą kilku kliknięć myszką. A gdyby ktoś zaczął go podejrzewać, można go było usunąć równie szybko, jak powstał. Jego miejsce mogła zająć nowa wirtualna tożsamość.
Putin i Prigożyn mieli jednak problem – Internet ułatwił tworzenie wirtualnych agentów, ale również ułatwił ich wykrywanie. Działania IRA początkowo pozostawały niewykryte, chociaż krążyły pogłoski, że Putin życzyłby sobie zwycięstwa Trumpa. Fabryka była jednak tylko jednym z elementów operacji Putina zmierzającej do ingerencji w wybory w 2016 roku, ponieważ obejmowała również operacje hakerskie prowadzone przez rosyjskie agencje wywiadowcze i wiele innych inicjatyw. Niektóre elementy tej wielotorowej operacji przeprowadzono znakomicie, inne wyszły niechlujnie i nieudolnie. Kiedy dowody rosyjskiej ingerencji stały się zbyt oczywiste, by je zignorować, Robert Mueller został mianowany specjalnym prokuratorem do zbadania sprawy. Na początku 2018 roku jego zespół przygotował akt oskarżenia przeciwko IRA, w którym padły nazwiska Prigożyna i dwunastu innych osób.
Oprócz Prigożyna i jego bandy internetowych wojowników, po wycofaniu się SWR w następstwie porażki Potiejewa, działania zintensyfikowała rosyjska agencja wywiadu wojskowego – GRU. W czasach radzieckich GRU miał własny program nielegalnych agentów, niezależny od działań KGB. Ponieważ archiwa pozostają ściśle zamknięte, a dezerterów było niewielu, wciąż nie mamy pełnego obrazu działań GRU w prowadzeniu nielegalnych agentów, choć od czasu do czasu opinia publiczna dowiaduje się o istnieniu tego czy innego agenta, jak na przykład Richarda Sorgego, który przekazywał z Japonii informacje wywiadowcze o planach Hitlera dotyczących ataku na Związek Radziecki.
Kierunek Zachód
Po 2010 roku GRU utworzył jednostkę nielegałów, którzy organizowali zabójstwa, zamachy bombowe i podpalenia w całej Europie. Nielegałowie z jednostki 29155 nie posługiwali się wymyślnymi tożsamościami, których musieli się uczyć latami, lecz podawali się za rosyjskich turystów lub korzystali z paszportów byłych republik radzieckich. W 2014 roku w Czechach zmaterializowali się dwaj dostawcy broni podróżujący na mołdawskich i tadżyckich paszportach. Ich zadaniem było wysadzenie magazynu, który w opinii GRU służył do przerzucania broni na Ukrainę. Cztery lata później ci sami mężczyźni objawili się ponownie, tym razem w Wielkiej Brytanii, podając się za rosyjskich sprzedawców witamin na wakacjach. Udali się do miasta katedralnego Salisbury, gdzie próbowali otruć byłego agenta GRU, Siergieja Skripala, nowiczokiem – śmiercionośnym środkiem paralityczno-drgawkowym. Skripal zamieszkał w Wielkiej Brytanii w 2010 roku po uwolnieniu w ramach wymiany, w wyniku której Andriej, Jelena i inni nielegałowie zdradzeni przez Potiejewa wrócili do Rosji. Później do Stanów Zjednoczonych wysłano grupę zabójców, żeby odnaleźli Potiejewa, ale FBI zdołało przenieść go w inne miejsce, zanim zabójcy do niego dotarli.
Zuchwałość tych operacji, od hakowania wyborów po zabójstwa, była całkowicie zamierzona. Skoro wywołały na Zachodzie strach przed tym, co Rosja może zrobić w następnej kolejności, wspomagały Putina, którego coraz bardziej denerwował globalny porządek i który z determinacją dążył do tego, by Moskwę traktowano poważnie. Jednak cała ta zła prasa miała skutek uboczny: sprawiła, że Rosja znów stała się toksyczna. Przez dwie dekady rosyjscy turyści swobodnie podróżowali po całym świecie. Zachodnie stolice otworzyły swoje drzwi – i banki – dla rosyjskich emigrantów, a miliony Rosjan przeniosły się za granicę, co w czasach radzieckich było nie do pomyślenia. Teraz, gdy w gazetach roiło się od artykułów o rosyjskich szpiegach, zabójcach i trollach, wszyscy Rosjanie ponownie stali się potencjalnie podejrzani. Skończyła się era, w której osoby takie jak Anna Chapman mogły swobodnie poruszać się po Nowym Jorku, a jej znajomi nawet nie domyślali się, że może być szpiegiem. To sprawiło, że stara koncepcja tradycyjnych nielegałów, posługujących się fałszywymi tożsamościami, ponownie stała się atrakcyjna.
W 2017 roku Putin zebrał najwyższych rangą funkcjonariuszy SWR w sali konferencyjnej w siedzibie agencji w Jasieniewie. Jego przemówienie poruszało znajomy temat: Zachód dąży do osłabienia Rosji, tak jak zawsze. W zimnej wojnie nie chodziło o starcie kapitalizmu z komunizmem, twierdził teraz Putin. Była to tylko kolejna odsłona odwiecznych dążeń Zachodu do zniszczenia Rosji, co trwa do dziś – poprzez ekspansję NATO w Europie Wschodniej i wrogą retorykę dotyczącą demokratycznego regresu w Rosji.
Putin pochwalił codzienne raporty SWR jako nieocenione i stwierdził, że najcenniejsze informacje często pochodzą od tajnych agentów. Żadna inna agencja wywiadowcza nie może się pochwalić podobnymi wynikami, powiedział. "Tajni agenci są specjalnie wyszkoleni, mają silny charakter i są moralnie bez zarzutu – oznajmił Putin. – Jesteśmy z nich dumni".
Po Putinie głos zabrał nowo mianowany szef SWR, Siergiej Naryszkin. Jako jeden z wielu dawnych znajomych Putina z czasów KGB, którzy obecnie zajmują wysokie stanowiska w Rosji, Naryszkin przypomniał zgromadzonym moment sprzed dziewięćdziesięciu pięciu lat, kiedy Michaił Trilisser utworzył pierwszy wydział do spraw nielegałów. Naryszkin powiedział, że w tamtych czasach młoda republika tkwiła w takiej izolacji, że nielegalna działalność była najskuteczniejszą bronią w jej arsenale. "Widzimy tu podobieństwo do dzisiejszej sytuacji, kiedy cała grupa krajów NATO prowadzi wobec nas agresywną politykę. W tych warunkach jesteśmy zmuszeni sięgnąć po nowe metody i sposoby działania".
Naryszkin przerwał, spoglądając na długie rzędy funkcjonariuszy w ogromnej sali, w większości starszych mężczyzn o siwych włosach. "Ojczyzna wezwała nas wszystkich do obrony jej interesów, przy użyciu specjalnych uprawnień, środków i metod – ciągnął. – Najpotężniejszą bronią SWR byli i nadal są nielegałowie. Jestem przekonany, że przywódcy kraju i nasi obywatele ufają nam i oczekują konkretnych rezultatów naszych działań".
Program nielegalnych agentów wyrósł z popiołów stalinowskich czystek, przetrwał II wojnę światową, został nawet reaktywowany po upadku Związku Radzieckiego. Teraz, siedem lat po zdradzie Potiejewa, Putin i Naryszkin wysłali jasny sygnał zachodnim przeciwnikom: rosyjscy nielegałowie znowu wyruszyli na Zachód.
Żywoty wspaniałych ludzi
Od pierwszej chwili po objęciu urzędu Putin za główne zadanie postawił sobie przywrócenie Rosjanom poczucia dumy z historii własnego kraju i przekonania, że należą do wielkiego narodu. Zwycięstwo w wielkiej wojnie ojczyźnianej stało się w Rosji Putina czymś w rodzaju świeckiej religii, a ciemniejsze strony epoki radzieckiej po prostu bagatelizowano. "Nie możemy pozwolić sobie na poczucie winy", powiedział kiedyś na spotkaniu z nauczycielami historii. Z każdym rokiem nasilał się rewizjonizm historyczny, szczególnie po aneksji Krymu w 2014 roku. Szkoły skupiały się na edukacji patriotycznej, a sugerowanie podobieństw między Związkiem Radzieckim Stalina a Niemcami Hitlera uznawano teraz za przestępstwo. Rosję przedstawiano jako heroiczną męczennicę, na przestrzeni wieków ponoszącą ogromne ofiary w walce o dobro i światło, która nigdy nie doczekała się od Zachodu należnej wdzięczności.
Jako były agent KGB Putin uważał, że w tej starannie wyreżyserowanej narracji o przeszłości Rosji służby wywiadowcze mają do odegrania szczególną rolę. Nielegałowie, tak bardzo odróżniający się od wszystkich innych postaci w historii szpiegostwa, stanowili szczególnie wdzięczny obiekt dla tworzenia mitów. Romantyczny ideał szpiegów, którzy na całe lata poświęcali swoje życie ojczyźnie, idealnie pasował do zamiaru Putina, by przedstawiać Rosję jako kraj wyjątkowego patriotyzmu i wyższych ideałów, w przeciwieństwie do zglobalizowanego, upadającego Zachodu. Tak narodził się kult nielegałów, starannie reżyserowany z centrali SWR.
W różnych miastach pojawiły się pomniki Dmitrija Bystrolotowa, Ischaka Achmierowa i szefa wywiadu wojennego – Pawła Fitina. SWR dotąd ściśle strzegła akt dotyczących nielegałów, ale teraz umożliwiła starannie wybranym rosyjskim autorom dostęp do archiwów, by mogli napisać biografie, z których wiele ukazało się w długiej serii zatytułowanej Żywoty wspaniałych ludzi. Autor książki o Josifie Grigulewiczu, agencie podszywającym się pod ambasadora Kostaryki pod fikcyjnym nazwiskiem Teodoro Castro, sam był kiedyś oficerem KGB. Przyznał prywatnie, że cenzorzy z SWR wykreślili połowę z gotowego rękopisu, by upewnić się, że jest zgodny z wytycznymi. W telewizji państwowej popularny prezenter Siergiej Brilew, który często przeprowadzał wywiady z Putinem, poprowadził serię programów, w których zabawiał widzów heroicznymi opowieściami o nielegałach. W 2022 roku Naryszkin wygłosił przemówienie, wstęp do nowego filmu dokumentalnego o Dmitriju Bystrolotowie, podczas którego wymachiwał kolekcją paszportów Bystrolotowa wyciągniętych z archiwum i wychwalał talenty starego nielegała.
W innym odcinku Brilew dostał zgodę na filmowanie w siedzibie SWR w Jasieniewie, gdzie zadyszany z emocji pokazał stołówkę, wypielęgnowane ogrody i niedawno wzniesiony na terenie obiektu pomnik przedstawiający parę nielegałów wyruszającą z Moskwy na długą misję zagraniczną. Rozmawiał z Naryszkinem w wyłożonym boazerią gabinecie szefa SWR i zapytał, ilu nielegałów może obecnie działać na świecie. Naryszkin uśmiechnął się i konspiracyjnie uniósł brwi.
Niektóre filmy dokumentalne Brilewa skupiały się na emerytowanych żyjących nielegałach, których po raz pierwszy przedstawił rosyjskiej publiczności. Jeden z nich był poświęcony Jurijowi Szewczence, który działał pod przykryciem we Francji, gdzie występował jako artysta uliczny. "Dla nielegała nie ma rzeczy niemożliwych", powiedział Szewczenko, oprowadzając ekipę telewizyjną po swoim wiejskim domu, gdzie spędzał emeryturę. W programie pokazano nieznane wcześniej nagranie z 2017 roku, na którym Szewczenko odbiera od Putina na Kremlu tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej, a lektor wielokrotnie wspomina, że odpowiada za zmieniające świat szpiegowskie zamachy. Jednak zgrabnie pominięto szczegóły dotyczące tego, co dokładnie miał osiągnąć. Cenę, jaką za nielegalną działalność zapłaciło wielu agentów, przemilczano. Szewczenko opowiedział, jak musieli z żoną zostawić nowo narodzone dziecko w domu z dziadkiem, kiedy wyruszyli na pierwszą misję zagraniczną, potem wspomniał mimochodem, że żona wkrótce zaczęła cierpieć na "straszliwe bóle głowy" i została wycofana ze służby. Nie podano żadnych szczegółów dotyczących tej rodzinnej tragedii. Zamiast tego cała jego kariera została przedstawiona jako ekscytująca przygoda. "Wszyscy na tej ziemi mamy tylko jedno życie, ale nie nielegałowie – oni mogą żyć kilkoma różnymi życiami, pełnymi przygód", powiedział Szewczenko z błyskiem w oku.
Jurij Linow, którego żona Tamara również została usunięta z programu wkrótce po wysłaniu małżonków za granicę, nie doczekał się własnego odcinka filmu dokumentalnego. Jego historia o tym, że sprzedawał maty łazienkowe w Dublinie, tropił dysydentów podczas Praskiej Wiosny i został ujęty w Izraelu, nie pasowała do narracji o bohaterskich patriotach, którą obecnie propaguje SWR. Po powrocie z izraelskiego więzienia został wygnany do Kijowa i nie należał do wygodnie żyjącego klubu emerytowanych nielegałów, którzy zostali instruktorami nowych rekrutów i byli otoczeni opieką SWR.
Mentalność szpiega
Po upadku Związku Radzieckiego Jurij próbował swoich sił w kilku przedsięwzięciach biznesowych, ale bez większego powodzenia. W końcu razem z Tamarą wrócili do Kałacza, zapomnianej miejscowości oddalonej o dziesięć godzin jazdy samochodem od Moskwy, gdzie się wychował. Uczył angielskiego i niemieckiego nielicznych ambitnych mieszkańców, którzy szukali sposobu na ucieczkę z zapadłej wsi, i jak mógł, starał się dbać o Tamarę, ponieważ odczuwał wyrzuty sumienia, że wciągnął ją w program nielegałów. Kiedy Jurij i Tamara się kłócili, nadal robili to po niemiecku. Niewiele osób w Kałaczu wiedziało o przeszłości Jurija, a kiedy widzieli starszego mężczyznę, który gada płynnie po niemiecku lub prosi gburowatą kelnerkę w zatłoczonej jadłodajni o rachunek, śpiewając What’s the damage? z dublińskim akcentem, uśmiechali się pobłażliwie, jak zwykle w przypadku ekscentrycznych staruszków.
Tamara, kiedy wypadła z programu dla nielegałów, stała się głęboko religijna. W późniejszych latach regularnie doświadczała ataków lęku i rzadko wychodziła z domu. Z zadziwiającą jasnością pamiętała swoje dzieciństwo, studia i dziwne zaloty Jurija, jednak wspomnienia dotyczące szkolenia i roku spędzonego w NRD, a także całego czasu oczekiwania na powrót Jurija z misji zagranicznych zlewały się w mroczną masę. "Cokolwiek zrobisz, nigdy nie zostawiaj swoich dzieci", to jedyne, co była w stanie powiedzieć, zanim wzruszenie odebrało jej mowę.
W 2020 roku SWR ogłosiła, że "demaskuje" kolejnych siedmiu nielegałów, podając ich nazwiska i biografie, żeby Rosjanie mogli podziwiać ich patriotyczne osiągnięcia. W grupie tej znaleźli się Witalij Nuikin i jego żona Ludmiła – para nielegałów, która, jak podał komunikat prasowy SWR, pracowała w osiemnastu różnych krajach. Według SWR Nuikinowie wykradli tajemnice, które pomogły Sowietom zniwelować lukę technologiczną i zdobyć prototypy wczesnych komputerów, dane techniczne systemów rakietowych i wiele innych informacji. Witalij już dawno nie żył, ale Ludmiła udzieliła serii wywiadów dla gazet i telewizji, w których opowiedziała, jakim wielkim szczęściem było dla niej poświęcenie życia sprawie Związku Radzieckiego, mimo że musiała zostawić małego synka w szkole z internatem prowadzonej przez KGB na całe długie lata, które spędziła za granicą.
W notatkach, które Wasilij Mitrochin potajemnie wyniósł z archiwów KGB przed ucieczką na Zachód, znajduje się krótka ocena Nuikinów, przedstawiająca zupełnie inną wersję wydarzeń. Notatki Mitrochina wskazują, że po misji w Indonezji w latach 1973–1977 Nuikinowie przenieśli się do Singapuru, gdzie założyli firmę-przykrywkę o nazwie Francotone Electronic. Mieszkali w Singapurze do 1980 roku, ale ich przełożeni w Moskwie byli nimi coraz bardziej sfrustrowani. "Nie mają żadnej przydatności operacyjnej, słabo stosują się do zasad konspiracji, są skłonni do wybuchów gniewu i w kontaktach z Centralą zachowują się nieodpowiednio, na granicy nieuprzejmości", ubolewał autor oceny.
W tej nowej atmosferze wymuszonego patriotyzmu tego rodzaju niewygodne fakty historyczne po prostu napisano od nowa. Wszyscy nielegałowie byli teraz przedstawiani jako bohaterowie, a ich osiągnięcia mocno wyolbrzymiano, niezależnie od tego, czy byli od lat na emeryturze, czy niedawno wrócili. Kiedy Andriej i Jelena występowali w telewizyjnych talk show, nigdy nie wspominano, że przez dziesięć lat śledziła ich FBI i dlatego nie udało im się osiągnąć niczego wartościowego. Przedstawiano ich jako "legendarnych oficerów wywiadu", którzy wykradli amerykańskie tajemnice.
Bardziej uczciwa ocena minionego stulecia pokazuje, że historia nielegałów jest odzwierciedleniem historii samej Rosji. Początkowy program, z jego wielkimi ambicjami, obsesją na tle podstępów i lekceważącym podejściem do dobrostanu poszczególnych osób, jest jak lustro, w którym odbija się natchniony utopizm wczesnego Związku Radzieckiego. W latach dwudziestych ubiegłego stulecia wykorzystywanie nielegalnych agentów było genialnym sposobem na zbieranie danych wywiadowczych dla kraju o niewielkiej obecności dyplomatycznej za granicą i pomogło umocnić pozycję młodego reżimu radzieckiego. Jednak obsesja na punkcie podstępów i spisków przyczyniła się również do najbardziej destrukcyjnego momentu w historii reżimu, czyli wielkiego terroru z 1937 roku, kiedy to Stalin nabrał przekonania, że wrodzy agenci zakonspirowali się głęboko w społeczeństwie radzieckim.
W okresie zimnej wojny nielegałowie często okazywali się przydatni, ale głównie dlatego, że Związek Radziecki pozostawał państwem zamkniętym, które nie pozwalało swoim obywatelom na podróżowanie. Tworzenie postaci fikcyjnych obcokrajowców, którzy mogli odwiedzać Zachód bez wzbudzania podejrzeń, było dla KGB jedynym sposobem na uzyskanie względnie podstawowych informacji o przeciwnikach. Radziecka elita miała trudności ze zrozumieniem Zachodu i nawet gdy nielegałowie przesyłali przydatne informacje, były one często ignorowane lub źle analizowane. Znaczące jest to, że jednym z największych sukcesów programu nielegałów w późnym okresie radzieckim była operacja Progriess, która miała na celu wyeliminowanie dysydentów w bloku socjalistycznym.
Legendy
Od czasu do czasu nielegałom udawało się jednak osiągnąć coś, co uzasadniało długie lata szkolenia. Często działali jako prowadzący dla źródeł zbyt wrażliwych, by ryzykować spotkanie z legalnymi funkcjonariuszami KGB, a nielegałowie na misjach zagranicznych realizowali zadania, których zwykli oficerowie wywiadu nigdy nie byliby w stanie wykonać. Jednak dostępne materiały wskazują, że mimo ambicji program ten na co dzień nie przynosił oczekiwanych rezultatów. Na każdego nielegała, który osiągnął coś pożytecznego dla Moskwy, przypadało kilkunastu frustratów, którzy nie przynosili żadnych korzyści wywiadowczych.
W 1921 roku, u progu ery radzieckiej, III Kongres Międzynarodówki Komunistycznej wyraźnie przestrzegł europejskie partie komunistyczne przed zbytnim angażowaniem się w nielegalną działalność, która prowadziła do zaniedbywania prostszych, legalnych sposobów działania. "W takich przypadkach działalność ta sprowadza się do syzyfowej pracy wykonywanej przez nieefektywnych konspiratorów", ostrzegł Kongres. Była to miażdżąca ocena i zarzut, który można było postawić programowi dla nielegałów w różnych momentach następnego stulecia. Logistyczny maraton niezbędny do wyprodukowania takich agentów często nie miał nic wspólnego ze skromnymi wynikami, jakie osiągali po rozpoczęciu działalności.
Z dzisiejszej perspektywy ta wyjątkowa i niezwykle intensywna forma szpiegostwa wydaje się mocno przestarzała. Jednak ogromne ambicje, jakimi charakteryzowało się planowanie o niezwykle dalekich horyzontach czasowych, jest ewenementem w historii szpiegostwa. Nielegałowie pozostają owiani tak wielką legendą i tajemniczością, że nikt nie może być pewien, czy rzeczywiście przestali być użyteczni.
Tłumaczenie: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka
Śródtytuły pochodzą od redakcji
Ilustracja tytułowa: shutterstock / Triff
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-06T15:39:30+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T15:09:46+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T13:48:33+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T13:40:52+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T13:31:23+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T12:39:06+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T12:31:01+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T11:39:41+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T10:51:23+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T10:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T10:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T09:04:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T09:02:34+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T08:23:43+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T08:00:41+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T06:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T06:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T06:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T06:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-06T05:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T19:23:13+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T18:38:12+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T17:31:50+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T16:20:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T16:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T07:55:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T07:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T07:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T07:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T07:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T07:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-05T06:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T16:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T16:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T16:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T16:20:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T16:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-04T07:54:00+02:00