Wiadomości

Właściciele aut spalinowych i SUV-ów mają pecha. Wiceminister przedstawia swe poglądy

Wiadomości 22.02.2024 129 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 22.02.2024

Właściciele aut spalinowych i SUV-ów mają pecha. Wiceminister przedstawia swe poglądy

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz22.02.2024
129 interakcji Dołącz do dyskusji

Rzeczpospolita opublikowała wywiad z wiceministrem klimatu i środowiska. Wyłania się z niego motoryzacyjna wizja na następne lata, choć trochę nieśmiało. Spróbujmy zgadnąć, komu się pogorszy, a komu polepszy w motoryzacji. Nie jest to trudne.

Producentom samochodów się polepszy, to pewne. Nie istnieje taka wizja rozwoju motoryzacji, w której by cierpieli, ale ja nie o tym. W końcu ktoś nam powiedział, jak będzie, choć trochę. Kiedy jesienią dokonywała się zmiana władzy, narzekałem, że temat motoryzacji jest tak mało obecny, a przecież w narodzie mamy samych specjalistów od motoryzacji. Nikt nie mówił nam, jak będzie, czy zaorana zostanie Izera, jaki będzie stosunek rządu do aut spalinowych i elektrycznych. Funkcjonowaliśmy co najwyżej w sferze memów. Dzięki tej rozmowie trochę już wiemy, choć wiceminister wypowiada się ostrożnie.

Komu będzie źle w motoryzacji?

Krzysztof Bolesta za wiele nie przesądza, wskazuje na złożoność problemów. Rozumie, że niektóre decyzje mogą wywołać niespodziewane skutki. Z jednej strony to dobrze, bo materia faktycznie jest skomplikowana, z drugiej, albo wóz, albo przewóz — tępimy auta spalinowe, albo nie. Spróbowałem z tej rozmowy wyłuskać, którzy kierowcy ucierpią.

Kierowcy SUV-ów – Ci to mają pecha. Wiceminister uważa, że powinni wziąć większą odpowiedzialność za zajmowanie większej przestrzeni. Trudno orzec, w czym ma się to przejawić, ale puchnięcie samochodów ma być złym zjawiskiem. Nieśmiało nadmienię, że pierwszy lepszy sedan, jest zazwyczaj dłuższy od przeciętnego SUV-a, więc też zajmuje przestrzeń, ale to SUV-om się dostanie. Chyba. Nic konkretnego tu nie pada. Może będą to wyższe opłaty za parkowanie, a może wyższe podatki. Coś wymyślą.

Właściciele starych samochodów spalinowych — Wyraźnie nie ceni ich wiceminister. Obwinia zniesienie akcyzy – to przez jej brak miały zalać nasz kraj.

Sądzę, że gdyby ktoś wtedy pomyślał inaczej, nie byłoby w mentalności tego przeświadczenia, że w gospodarstwie domowym trzeba mieć dwa lub nawet trzy stare auta, bo są tanie, a ich standardy środowiskowe nie mają znaczenia.

Tak mówi. Nie za wiele znam rodzin, które mają 2-3 stare spalinowe samochody, ale może poruszamy się z wiceministrem w innych kręgach społeczno-kulturowych. Ja bardziej znam rodziny z jednym samochodem, który kupiły na rynku wtórnym, bo na nowy nie było ich stać. Gdyby nie zniesiono akcyzy, kupiliby jeszcze starsze auto i mniej przyjazne dla środowiska, bo przecież ceny byłyby wyższe. Na szczęście pedagogika wstydu jest na tyle obszernym terminem, że możemy tu śmiało upchnąć posiadanie trzech sprowadzonych samochodów.

Wszyscy właściciele samochodów spalinowych — Wiceminister przypomina, że pojawią się dwa nowe podatki od aut spalinowych. To właściwie nic nowego, bo są od dawna zapisane w Krajowym Planie Odbudowy, ale minister podaje trochę inne terminy, niż zapisano w KPO. Sprzeciwu wobec ich wprowadzenia nie ma, ale konkretów brak, a co najważniejsze kwot. Prace trwają, nie wiadomo, czy za punkt wyjścia posłuży norma Euro, czy emisja dwutlenku węgla. To, co wiceminister chciałby zrobić to:

zaproponować rozwiązania najbardziej neutralne dla obywateli z finansowego punktu widzenia

Od dawno wiadomo, kiedy podatki wejdą w życie, bo wynika to z zapisów KPO:

Opłata rejestracyjna w pierwszym kwartale 2025 r. Podatek od posiadania w 2026 r.

W KPO zapisane jest, że przepisy związane z opłatą rejestracyjną mają wejść w życiu w 2024 r., a podatek od posiadania w drugim kwartale 2026 r. Pojawia się jeszcze jeden wątek, niewynikający z KPO, czyli masy pojazdów. Dotychczas wiedzieliśmy, że właściciele pojazdów spalinowych będą ponosić opłatę rejestracyjną (wypadałoby, żeby była wyższa niż do tej pory) i z tytułu posiadania, w myśl zasady mówiącej, że emitujący płaci. O masie nie było mowy, ale Krzysztof Bolesta chciałby, żeby opłata była zależna też od niej, by sprzeciwić się modzie na SUV-y. Podpowiadam, że to elektryczne SUV-y są najcięższe, ale nie wiem, jak to pogodzić z opodatkowaniem aut spalinowych.

Osoby zainteresowane sprowadzeniem samochodu z zagranicy – Przy okazji prac nad tymi podatkami, wiceminister chciałby trochę utrudnić import aut używanych. Nie wiadomo jeszcze jak, ale zasady wolnego rynku na pewno nie ułatwią mu zadania.

Osoby zainteresowane zakupem używanego elektrycznego samochodu – Dopłat do używanych aut elektrycznych nie będzie, bo rodziłoby to ryzyko, że będą wjeżdżać do nas zużyte Nissany Leaf z zasięgiem na poziomie 20 km i obowiązek utylizacji przejdzie na nas. To opinia wiceministra. To po co się tyle mówi o drugim życiu tych akumulatorów i możliwościach regeneracji ogniw? Chyba po nic. Dopłaty ciągle będą tworzyć system wsparcia dla producentów aut, bardziej niż dla klientów. Wiceminister niby rozumie, że w Polsce mało kto kupuje nowy samochód jako osoba fizyczna — indywidualne zakupy to rynek wtórny — ale zupełnie mu to nie przeszkadza w powielaniu takich przekonań. Najwidoczniej, jak coś jest używane, to musi być złe.

Firmy, ale w sumie też osoby zainteresowane amortyzacją nowych samochodów – To znowu nic nowego, ale od stycznia 2026 r. zmieni się system odpisów amortyzacyjnych. 100 tys. zł — tyle będzie wynosił limit dla samochodu spalinowego, a dla elektrycznego pozostanie bez zmian, czyli na poziomie 225 tys. zł.

Część przekazu wiceministra wynika bezpośrednio z zapisów KPO:

Komu będzie dobrze w motoryzacji?

Ze słów wiceministra da się też wyłuskać kierunek zmian, w jakim może pójść system wsparcia dla samochodów elektrycznych. Komu będzie lepiej?

Firmom zainteresowanym zakupem samochodów elektrycznych – W rozważaniach nad tym, jak dopłacać do zakupu samochodów elektrycznych, wiceminister widzi potrzebę większego dotarcia do firm. I chyba w tę stronę pójdzie wsparcie, skoro jego zdaniem do tej pory było go za mało. Sprzedaż flotowa w Polsce stanowi ponad 70 proc. sprzedaży aut nowych.

Osobom zainteresowanym gniazdkiem w podziemnym garażu — Jest problem z zarządcami budynków, którzy nie zgadzają się na montaż puntów ładowania samochodów elektrycznych. Może nadejść zmiana w przepisach, która utrudni im utrudnianie.

Organizacjom pozarządowym wspierającym elektromobilność – Ludzie boją się samochodów elektrycznych, że w nich spłoną, na przykład. Zdaniem rozmówcy Rzeczpospolitej organizacje pozarządowe powinny im wyjaśnić, że ich obawy są płonne. Niechybnie oznacza to, że pójdą jakieś pieniądze na promocję elektromobilności dla trzeciego sektora.

Największa niepewność

Można też wytypować obszary, gdzie panuje największa niepewność, jak się zachować. Strzałeczka nie do końca chce się wychylić w stronę wsparcia lub jego braku. W niepewności pożyją jeszcze trochę:

Osoby zainteresowane zakupem drogiego elektrycznego samochodu — Wiceminister nie potwierdził, czy wzrośnie wartość pojazdu, kwalifikującego się do dopłaty w programie Mój elektryk. Raczej chyba woli, by producenci wepchali się pod dotychczasowe limity, obniżając ceny aut, mimo że te znacznie wzrosły. Obstawiam jednak, że mimo tej ostrożności, limit zostanie podniesiony.

Samorządy, trochę – Jest plan wspierania ich w tworzeniu stref czystego transportu, choć o samej koncepcji stref Krzysztof Bolesta wypowiada się wyjątkowo ostrożnie. Na razie ich nie ma, będzie jedna w Warszawie, zobaczymy, jak to zadziała.

Dobrze się stało, że w końcu wyjawiono podejście nowego rządu do motoryzacji. Mimo ostrożnego stanowiska to przebija z niego ogólnoeuropejska tendencja, by rzeczy stare widzieć jako złe i uprzykrzać posiadanie samochodów spalinowych. Nadążamy też za nowinkami, czyli nie będą podobać nam się ciężkie pojazdy, na potrzeby lepszego efektu nazywane SUV-ami. Przynajmniej już wiemy, jak będzie. Trochę.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać