Ciekawostki

Myślisz, że jazda 417 km/h Bugatti Chiron była ekscytująca? To nie widziałeś tego filmu

Ciekawostki 11.02.2022 82 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 11.02.2022

Myślisz, że jazda 417 km/h Bugatti Chiron była ekscytująca? To nie widziałeś tego filmu

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk11.02.2022
82 interakcje Dołącz do dyskusji

Co dostarczy większych emocji – jazda 417 czy 160 km/h? Wbrew pozorom prawidłową odpowiedzią może być czasem ta druga opcja. 

Czeskiemu biznesmenowi, który osiągnął na niemieckiej autostradzie 417 km/h w Bugatti Chiron, grozi więzienie. Na szczęście da się poczuć o wiele większe emocje za kółkiem bez podejmowania aż takiego ryzyka.

Pamiętacie filmik z Bugatti Chiron rozpędzanym do prędkości maksymalnej na niemieckiej autostradzie bez ograniczeń? Jego właściciel, czeski deweloper, zrobił z tego małe show. Zebrał przyjaciół, modlił się przed wyjazdem, nagrał kilka ładnych ujęć. Wyszło imponująco i kontrowersyjnie. Niektórzy są pod wrażeniem odwagi kierowcy. Inni krytykują go za stwarzanie zagrożenia i grożą więzieniem. Niemal wszyscy boją się, że filmik z tym popisem może być kolejnym argumentem zwolenników wprowadzenia ograniczenia prędkości na każdym odcinku dróg typu „autobahn”.

Ale nie trzeba jechać 417 km/h, by poczuć dreszczyk emocji i nagrać ciekawy materiał.

Przyda się jednak samochód z tego samego koncernu, co Bugatti. Może nawet kryje się w nim jakiś podobny przełącznik? Bohaterem nagrania na kanale TopSpeedGermany – czyli jednego z wielu zakątków YouTube’a, na którym publikowane są filmy z osiągania wysokich prędkości tam, gdzie to jeszcze legalne – jest bowiem żółty (z wyjątkiem błotnika) Volkswagen Caddy z 2004 roku. Ale nie byle jaki.

To Volkswagen Caddy SDI.

„SDI” można pomylić z „STI” i spodziewać się bulgotu boksera, ale tutaj mamy do czynienia z jeszcze ciekawszym odgłosem. Motor 2.0 SDI to wolnossący diesel. Takich silników już nie ma na europejskim rynku aut nowych, a i wśród używanych nie jest łatwo natrafić na diesla bez turbo. Każdemu polecam przejażdżkę, wrażenia są niezapomniane. Również te słuchowe, a w cenie można poczuć się też trochę jak pasażer jeżdżącego młota pneumatycznego. Drgań nie brakuje.

W Caddy, 2.0 SDI osiąga 69 KM. Moment obrotowy wynosi 140 Nm. Przyspieszenie do setki mierzy się już kalendarzem. Podobno raz w historii świata zdarzyło się, że człowiek odpowiadający za pomiar nie umarł ze starości i doczekał do końca. Efekt? 20,5 sekundy wpisane w tabeli danych technicznych.

Prędkość maksymalna takiego Volkswagena Caddy SDI to 143 km/h

Teoretycznie. Ile wychodzi w praktyce? Nie będę odbierał wam przyjemności z oglądania filmu i nie zdradzę, ile osiągnął odważny kierowca testowy. Dodam tylko, że – przynajmniej licznikowo – rzeczywiście pojechał więcej niż przewidział to Volkswagen. Ile było na GPS? Może lepiej nie psuć zabawy.

Rozpędzanie Volkswagena mniej więcej do 100 km/h nie poszło jeszcze tak tragicznie. Późniejszą część filmu można zapisywać pacjentom cierpiącym na bezsenność. Kolejne kilometry na godzinę pojawiają się na liczniku w tempie, z jakim rośnie przeciętne drzewo. No i to jest adrenalina! Dobrze, że kierowca ma profesjonalne rękawiczki. Miło, że wrzucił taki film, zamiast kolejnej próby z udziałem Audi RS czy BMW M.

Ten filmik przypomniał mi, jak emocjonująca może być jazda powolnym autem.

Rozpędzanie mocnego wozu, który ma milion koni i odzyskuje prędkość w sekundę, to żadna zabawa. Naprawdę ciekawie robi się wtedy, kiedy można jechać cały czas z gazem w podłodze. W szybkim aucie to niemożliwe, kończy się natychmiastową śmiercią. No i wtedy, gdy trzeba szanować zdobytą szybkość. To uczy przewidywania manewrów, zastanawiania się nad tym, czy dane hamowanie aby na pewno jest konieczne, no i… dobierania idealnego toru jazdy po zakrętach. Dlatego Caddy SDI może być naprawdę doskonałym autem dla młodego kierowcy. Choć gdy wysiądzie po próbie osiągnięcia prędkości maksymalnej, będzie już stary.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać