REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Testy aut nowych

Volvo V90 Cross Country to bardzo przekonujący samochód. Przekonał mnie, że chcę inne Volvo

Volvo V90 Cross Country mówi, że lepiej kupić mniejsze V60, a może nawet XC60.

11.04.2021
18:33
volvo kradzież światła
REKLAMA
REKLAMA

Oto skrócona wersja testu Volvo V90 Cross Country: Volvo V60 Cross Country robi to samo i jest tańsze.

Wersja rozszerzona testu: XC60 też.

Volvo V90 Cross Country miało małego pecha. W zasadzie powinno być w uprzywilejowanej pozycji, bo test V60 Cross Country wspominam niezwykle miło. Ten diesel z napędem na cztery koła wyjątkowo trafił w mój gust i w złą pogodę, która pozwoliła docenić go mocniej. Wystarczyło dodać jeszcze trochę więcej przestrzeni w V90 i siup, przepis na jeszcze większy zachwyt gotowy. Tyle że nie.

Pomiędzy tymi samochodami pojeździłem jeszcze XC60 w najsłabszej wersji benzynowej i odkryłem, że w salonie wybrałbym V60 Cross Country lub XC60, choć zgadzam się, że V90 może imponować, ale jego nadmiar po prostu jest zbędny. Mówią, że od przybytku głowa nie boli, a jednak trochę mnie rozbolała. 

Volvo V90 Cross Country vs V60 Cross Country

Przesiądziesz się z Volvo V60 do V90, to nie od razu zauważysz różnicę. Jest więcej miejsca, ale nie rzuca się ono w oczy, bo jak w każdym Volvo kierowca jest mocno obudowany, a pasażerów tylnej kanapy dzieli spory tunel. Bagażnik rośnie o 31 litrów (do 560 l), ale ten w V60 naprawdę trudno jest nazwać małym lub chociaż ograniczającym, a do 709 litrów w XC90 ciągle trochę brakuje. Trudno więc bronić tezy o wielkim zysku z tytułu większej przestrzeni, skoro wewnątrz tak bardzo jej nie widać.

Rozmiary widać za to z zewnątrz, Volvo V90 Cross Country do pięciu metru brakuje czterech centymetrów. To jest kolos i różnica w porównaniu do V60 przy manewrowaniu na ciasnym parkingu jest też kolosalna. Raz wjechałem jednym kołem na bardzo wysoki krawężnik i tego nie zauważyłem, zostawiłem samochód w takim zwisie. Pneumatyczne zawieszenie (tylko z tyłu), robi swoje. Tak, to jeden z argumentów za wyborem V90. Trudno go zbić, ale inne pozbijam bez trudu.

Naruszał mi feng shui

Lubię schludne parkowanie, stawanie równoległe do namalowanej linii. W 90-tce stawałem często po skosie, potem otwierałem drzwi, zamykałem i prostowałem, a i tak dalej stałem po skosie. Koszmar przy nerwicy natręctw, detektyw Monk emocjonalnie by tego nie dźwignął. Tak duże auto bywa trudne do ogarnięcia.

XC60 - SUV, który z definicji być w mieście niezbyt sprawny bije takie V90 na głowę. Wygrywa, gdy trzeba załatwiać codzienne sprawy, łamać się bez końca na ciasnych parkingach i mijać na centymetry. Ten SUV to zaskakująco zwinny samochód w mieście, a V90, w kategorii samochód rodzinny, nie ma z nim dużych szans. Oczywiście, jeśli przez samochód rodzinny, rozumiemy łatwość rozwożenia dzieci do szkół i załatwiania codziennych spraw samochodem. V90 Cross Country to samochód dla konia, bo bardziej niż dzieci do szkoły, można nim zawieźć rumaka na zawody.

Fajnie jest, gdy już wysiądziesz

V90 Cross Country to pojazd wybitnie stworzony do jeżdżenia w dalekie trasy, najlepiej po autostradzie. Tylko po co nam na autostradach wersja Cross Country, jeśli je odśnieżają? Jest bardzo wygodny, ale w ciaśniejszych zakrętach będzie się trochę przechylał, czego nie zauważyłem w mniejszym Cross Country. Mniejszy model jest bardziej zwarty i nie ma pneumatycznego zawieszenia, ale nigdy nie odczułem w nim braku komfortu, a przejechałem nim wiele kilometrów.

Nawet na autostrady wziąłbym mniejszą wersję Cross Country, bo kiedyś z autostrady trzeba zjechać i zaparkować. Komfort V90 docenia się bardziej po zmianie samochodu, a nie w trakcie jazdy. Jeździsz nim i myślisz to już to?, ale gdy wysiądziesz to wiesz, że to to, jednak było na pokładzie.

Hola hola, ale ta wielkość to się jednak do czegoś przydaje

Tu nie chodzi chłopcze tylko o to, że V90 sobie jedną walizkę więcej przewieziesz. To jest masa, to są możliwości.

Trochę racja, ale tylko trochę. Volvo V90 Cross Country nie jest dużo cięższe od V60, ale za to możliwa masa przyczepy hamowanej rośnie z 1800 kg do 2400 kg. Imponujące, dopóki nie sprawdzimy, ile może ciągnąć XC60 z najsłabszym silnikiem benzynowym - 2300 kg. Czyjejś łódce, albo grubemu koniowi, może zabraknąć 100 kg, ale u nas w kraju chyba nie mamy za dużo łódek ani otyłych koni. XC60 z napędem na przód ma jeszcze o 11 litrów większy zbiornik paliwa, jeśli to kogoś przypadkiem interesuje i tylko trochę więcej pali.

Ile pali Volvo V90 Cross Country?

Wszystkie wersje silnikowe tego Volvo są mild hybrid, to już powoli robi się tak oczywiste, jak napęd na cztery koła w tym modelu. Najsłabszy diesel ma 197 KM mocy, mocniejszy 235. Ten drugi zużywa mniej więcej jeden litr paliwa więcej niż V60 z tym pierwszym dieslem, czyli nie skandalicznie mało. Jeśli V60 paliło 8,2 litra przy prędkości autostradowej, to V90 pali niemal dokładnie 9,2 przy tej samej prędkości. A zużycia paliwa w mieście wam nie podam, bo tym się nie jeździ w mieście. Nie interesujcie się, tylko kupcie sobie najsłabsze XC60, jeśli dalekie wyprawy odbywacie głównie palcem po Google Maps.

Jeśli trasa wiedzie zaś przez zwykłe drogi krajowe, a my wzorem Skandynawów lubimy przestrzegać przepisów, to czeka nas miły widok i szansa na niewielkie spalanie. Przy prędkości 90 km/h obrotomierz może wskazywać blisko 1000 obrotów, zależnie od tego, który bieg zarządzi skrzynia. Ta skrzynia, która jest moim ostatecznym argumentem za Volvo V60 Cross Country.

Pyknięcie razy dwa

Irytowało mnie to już w trakcie testu XC90, żeby przełączyć się z D na wsteczny, trzeba dźwignią ruszyć dwa razy, a nie raz, jak u większości producentów. Volvo V60 Cross Country jest wolne od tej przypadłości, a w V90 też trzeba klikać dwa razy (w XC60 niestety też). Minął tydzień testów, a ja nie mogłem się do tej sekwencji przyzwyczaić.

V90 łączy z XC90 jeszcze jedno skrzyniowe podobieństwo. Najmocniejsze XC90 przy próbie mocnego przyspieszenia, potrafiło redukować biegi z wdziękiem nosorożca, V90 nie można skomplementować aż tak, ale jednak V60 radziło sobie lepiej z redukcjami przy mocnym przyspieszaniu. Tu nieśmiało dochodzimy do pytania, czy Volvo przegrywa z konkurencją, bo ma tylko dwulitrowy silnik?

Konkurencja Volvo V90 Cross Country

Na papierze przegrywa, choć możemy mu zaaplikować 300 KM mocy i 6,4 sekundy do setki przy wyborze wersji B6. To wciąż będzie moc z dwóch litrów, co nie jest w obecnych czasach żadnym grzechem, ale dam sobie obciąć czternastą emeryturę (emerytura, Volvo, łapiecie?), że przy próbach ostrej jazdy po autostradzie takie Volvo będzie nam wbijało czoło w kierownicę, zamiast plecy w fotel, tak jak robiło to XC90.

Przekonuję was właśnie, że największym rywalem Volvo V90 Cross Country jest V60 Cross Country, które tę rywalizację wygrywa. W tym momencie muszę dać dodatkowy punkt V90, które w jednym elemencie jest lepsze i nie z powodu pneumatycznego zawieszenia, o którym już wspomniałem.

Muszę pochwalić Volvo V90 Cross Country za pewną nowinkę technologiczną, którą Volvo na stronie internetowej chwalą się na równi z pneumatycznym zawieszeniem. Jest to wynalazek bezprzewodowego ładowania telefonu, obecny w standardzie w Volkswagenie Golfie Variancie Alltracku, ale nieobecny był w testowanym modelu V60 Cross Country. To istotny element przewagi konkurencyjnej w wewnętrznej walce między modelami. V90 wyjaśnia V60 ładowarką, szach mat.

Lecz może nie wyjaśnić Audi A6 Allroad, w którym możemy wybrać trzylitrowego diesla, albo Mercedesa E All-Terrain, gdzie możemy zaszaleć z dieslem 2.9 lub trzylitrową benzyną. Przy wyborze tak specyficznych samochodów, możliwość wyróżnienia się silnikiem, nie jest bez znaczenia.

70 tys. za ładowarkę

Najtańsze Volvo V90 Cross Country kosztuje 274 900 zł. To o 70 tys. zł więcej niż najtańsze V60 Cross Country. Za te 70 tys. zyskamy zawieszenie pneumatyczne z tyłu [za dopłatą], ładowanie bezprzewodowe telefonu [edit: Widzę, że opcja ładowania bezprzewodowego jest już także dostępna w konfiguratorze V60CC, to V90 ma jedną przewagę mniej.], trochę więcej miejsca na łokcie i dodatkową małą walizkę. W pakiecie otrzymamy auto z irytującym (mnie) sposobem przełączania trybów jazdy i trudniejsze do ogarnięcia w mieście, choć bardzo relaksujące w długiej trasie. Trzeba naprawdę specyficznych potrzeb by uzasadnić taką dopłatę. Wystarczy, że rezygnację ze znacznie zwinniejszego i bardzo popularnego SUV-a, jakim jest XC60, jest już dostatecznie trudno przed samym sobą uargumentować. V60 Cross Country wciąż najlepsze, a jeśli to nadwozie odpada w waszym kajeciku z listą marzeń, to zostaje XC60, bo V90 CC zostaje zjedzone w mieście. Przykra sprawa z tym V90 Cross Country, że nie ma sensu kupować tak wygodnego samochodu. Konkurencja wewnętrzna jest za mocna i klienci o tym wiedzą, masowo wybierając niemal idealne XC60. 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA