REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Bohater ratuje kotka na drodze ekspresowej. Problem w tym, że sam ledwo uszedł z życiem

Uratował kotka na drodze S5 i został bohaterem. Było tak blisko, żeby zostać anonimową czarną kropką na policyjnej mapie wypadków. Czy było warto?

05.07.2023
8:58
uratował kotka na drodze s5
REKLAMA
REKLAMA

Od razu uprzedzam, że lubię zwierzęta, koty mam w domu od dziecka, więc wstrzymajcie swoje konie (tak mówią za wielką wodą) zanim przypniecie mi łatkę bezdusznego mordercy małych kitków. Jednak, gdy oglądam nagranie rzekomo bohaterskiego wyczynu kierowcy, który miał serce i odwagę, żeby uratować kotka, łapię się za głowę.

Uratował kotka na drodze S5 i został bohaterem

Przeczytajmy opis pod filmem:

Kierowca zauważa małego kotka na środku jezdni drogi S5. Postanawia cofnąć i ściągnąć zwierzątko z drogi. Manewr dość niebezpieczny na takiej drodze. Ale jak sam pisze. Było warto. Sytuacja z soboty 01 lipca, trasa s5 w stronę Wrocławia zaraz za zjazdem na Kryniczno. Gdyby kotek nie odwrócił w ostatniej chwili głowy w moją stronę, to bym pomyślał, że to jakieś zwłoki są, ale spojrzał na mnie i musiałem interweniować :) Prawie mnie ten tym zestawem zahaczył, ale było warto :)"

Moim zdaniem nie było warto, bo ludzkie życie nie jest mniej cenne niż kocie, ale może czas na filmik.

Widzimy tu człowieka, który postanowił cofać na drodze ekspresowej, dodajmy do tego, że zaraz przy łuku jezdni. Jest to dość nieodpowiedzialne, bo cofając w ten sposób łatwo wyjechać tyłem na pas ruchu i spowodować prawdziwą katastrofę. Postanowił wysiąść z samochodu i wziąć zwierzę. Powiem tylko, że nie było to rozważne. Kotek uratowany, nikomu nie stała się krzywda, świat stał się lepszym miejscem.

Otóż nie

Gdyby tylko doszło do wypadku - nieważne, czy samochód potrąciłby ratującego, czy uderzył w jego auto, to nikt nie pisałby o bohaterstwie, odwadze, odruchu serca, tylko wyzywano by tego, kto uratował kotka od najgorszych. Chciałbym przypomnieć wielkie słowa wspaniałego pisarza, które brzmią: odwagę od szaleństwa dzieli tylko cienka czerwona linia. Nasz bohater mocno na niej balansował. Czy warto było ryzykować?

uratował kotka na drodze s5

Sądząc po komentarzach pan zapewne dostał już tysiące propozycji matrymonialnych od przedstawicieli obu płci i został bohaterem. Tylko że przebieg tej operacji mógł być zupełnie inny, sam przecież pisze, że został prawie potrącony przez tego tira. Wystarczyłoby zawirowanie powietrza, a byłoby po nim i śniłby się pewnie kierowcy tego tira do końca życia.

Jak jesteś wrażliwy to zamknij natychmiast ten wpis

Owszem lubimy o sobie myśleć jako o empatycznych stworzeniach kochających życie zwierzątek, ale to nie jest najbardziej pożądane zachowanie na drodze. Wiele osób się z tym nie zgodzi, ale życie małego kotka ma raczej mniejszą wartość niż wasze. Nie chcielibyście tłumaczyć rodzicom tego człowieka, że chciał dobrze, ale zginął.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA