REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Drogowy agresor spycha inne auto, bo niewystarczająco przekraczało prędkość

Tunel Wisłostrady w Warszawie to miejsce, w którym wszyscy przekraczają prędkość, ale niektórzy – zdaniem tego kierowcy – niewystarczająco. Należy ich za to ukarać.

27.09.2022
11:35
Tunel Wisłostrady w Warszawie, jazda na zderzaku i hamowanie
REKLAMA
REKLAMA

Tunel Wisłostrady w Warszawie to dziwne miejsce. Mimo że na większości tej trasy obowiązuje ograniczenie do 80 km/h (choć teraz sprawa wygląda trochę inaczej ze względu na niekończące się remonty i zwężenia, zwłaszcza na odcinku od Starego Miasta do zjazdu na Żoliborz), w tunelu można jechać najwyżej 50 km/h. Dla wielu kierowców takie ograniczenie wydaje się niezrozumiałe – przecież są trzy pasy, równo i szeroko. Lata temu, gdy tunel otwarto, krążyła zresztą miejska legenda o tym, że podobno ustalono tam ograniczenie do 80 km/h, ale tablice świetne zamówione przez drogowców i zawieszone nad wjazdem miały jedynie funkcję pokazywania ograniczenia do pięćdziesiątki – i stąd taka decyzja. Nie chce mi się w to wierzyć, ale w tym kraju przecież wszystko jest możliwe.

Czy ktoś przestrzega ograniczenia do 50 km/h w tunelu na Wisłostradzie?

Owszem, gdy jest korek. Gdy go nie ma, wszyscy jadą tam jeszcze szybciej niż przedtem. Wyjątkami są ci, którzy już wiedzą, że za tunelem – w obydwie strony – lubi ustawiać się policja z radarem. Ci jadą wolniej, przynajmniej bliżej wyjazdu. Reszta dopiero przekona się w swoim czasie.

Kierowca Volkswagena uwieczniony w filmie na kanale „Stop Cham” raczej nie boi się policji. Jak widać w tylnej kamerze autora nagrania, jedzie lewym pasem ze sporą prędkością i wszystkich wyprzedza. Na drodze staje mu jednak wóz nagrywającego. Prawdopodobnie też nie jedzie 50 km/h, ale dla człowieka z Caddy’ego to za mało. Najpierw bawi się w „patrz, jak blisko twojego zderzaka mogę podjechać”. Potem, gdy nagrywający zjeżdża na środkowy pas, dzieje się coś, czego się spodziewałem.

Okazało się, że agresorowi jednak się nie spieszy

Owszem, kierowca VW musi jechać szybko, bo na pewno ma do załatwienia Ważne Sprawy… ale przecież mogą poczekać, skoro trzeba kogoś nauczyć na drodze! Caddy w ostatniej chwili zjeżdża z lewego pasa (swoją drogą, lewy pas biegnie tam na Most Poniatowskiego, więc zganianie kogoś z niego to średni pomysł – skoro ktoś jedzie na most, nie może jechać inaczej), prawie uderza w wysepkę, a potem hamuje. No tak, pokazał już, kto tu rządzi.

Co dzieje się potem? Mam dziwne wrażenie, że manewr kierowcy Caddy’ego na końcu – czyli skręt w prawo – wcale nie był wcześniej uwzględniony w jego planie dnia. Stawiam, że było tak: kierowca VW się wyżył, emocje trochę puściły, a potem zorientował się, że przecież jak dalej będzie jechał Wisłostradą, to zaraz spotka nagrywającego na światłach i dalsza konfrontacja będzie nieunikniona. Może zauważył, że człowiek z kamerą ma groźną minę… albo właśnie kamerę. Chciał to już wszystko zakończyć, więc w ostatniej chwili uciekł w prawo.

Wyszło świetnie

REKLAMA

Spieszył się, pędził, a potem stracił kilkanaście minut, nadkładając drogę. Mam nadzieję, że filmik trafi na policję. Policja powinna udostępnić nagranie z jego miną, gdy siedzi na komisariacie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA