REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki

Wielka draka z parkingiem w Bydgoszczy. Wojny o parkowanie będą tylko narastać

Szlaban parkingowy potrafi być kością niezgody. Sytuacja do jakiej doszło na pewnym osiedlu w Bydgoszczy pokazuje, że Polak Polakowi Polakiem.  

29.05.2021
17:21
szlaban parkingowy
REKLAMA
REKLAMA

Problem z dostępnością miejsc parkingowych trapi większość polskich osiedli mieszkaniowych. Nie ma znaczenia czy jest to nowe prestiżowe osiedle, czy stara dobra wielka płyta. W tych nowoczesnych deweloper nikomu nie robi prezentów, więc nie ma miejsc do parkowania dla gości, a wszystkie miejsca są ponumerowane i wykupione. I jest to dosyć zdrowa sytuacja, bo na własnym miejscu można zamontować blokadę parkingową, która ochroni przed zajmowaniem miejsca przez intruzów albo można poprosić o odholowanie takiego delikwenta. Niestety na starych osiedlach miejsca są ogólnodostępne. Z tego powodu co jakiś czas w różnych miejscach w Polsce wybucha śmiertelnie poważny konflikt sąsiedzki o zajmowanie miejsc. Niektóre spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe próbują z tym walczyć przy pomocy szlabanów. Czasem okazuje się, że konflikt jest tak zaawansowany, że szlaban tylko pogarsza sytuację. Przyjrzyjmy się sytuacji, którą zamieścił znakomity fanpejdż Polskie Obozy Mieszkaniowe:

Szlaban parkingowy okazał się obosieczną bronią

Na pewnym osiedlu w Bydgoszczy przy ulicy Połczyńskiej wybuchł spór o parkowanie. I jedną rzecz od razu ustalmy – spór jest fundamentalny. Nikt nie zamierza ustąpić. Tak wygląda miejsce wojny sąsiedzkiej.

szlaban parkingowy

Przez całą długość bloku rozciągał się jeden wspólny parking z wjazdami z obu stron. Jak wynika z opisanej historii w bloku zarządzanym przez spółdzielnię mieszkaniową z nieznanych przyczyn wyodrębniła się dodatkowo wspólnota mieszkaniowa obejmująca klatki od 1 do 3. W ramach podziału terenu postanowiła postawić szlaban przy wjeździe na parking i drugi na środku, który wyznaczał granicę podzielonej nieruchomości. Tym sposobem chcieli zagwarantować miejsca do parkowania dla swoich członków. Spółdzielnia mieszkaniowa, która zarządzała pozostałymi klatkami, tj 4, 5 i 6 nie zgodziła się na jeden wspólny parking i szlaban. Dlatego zagrodziła szlabanem wjazd od drugiej strony oraz dodatkowo postawiła słupki przy szlabanie znajdującym się na środku, ponieważ mieszkańcy wspólnoty otwierali sobie szlaban i parkowali na terenie spółdzielni.

Zabieg ze słupkami ograniczył im tą czynność. Tym sposobem każdy parkuje tylko na swojej części. Czy ma to sens? Oczywiście, że nie. Oczywiście każda z osób decyzyjnych może być z siebie zadowolona, że udało się przepędzić tych intruzów z sąsiedniej klatki. I tak dobrze, że nie zdecydowali się na zasieki i budki wartownicze. Tylko czy nie prościej było zrobić jeden wspólny parking z ograniczonym wjazdem dla osób postronnych? Bo jednak lepiej żyć w zgodzie z sąsiadem.

REKLAMA

Zawsze mnie urzeka zamiłowanie Polaków do szlabanów i ogrodzeń

Ludzie wyprowadzają się z indywidualnych ogrodzonych posesji do bloku w mieście. Wszystko na początku jest w porządku, Sąsiedzi mili, wszędzie jest blisko. Jednak z każdym dniem pojawiają się kolejne niesnaski. A to ktoś za głośno klepie kotleta, a to ktoś uwielbia wiercić wiertarką z udarem o dwudziestej trzeciej. Jest to jeszcze do zaakceptowania, aż w końcu czarę goryczy przelewa zajęte miejsce parkingowe. I wtedy zawiązuje się koło oburzonych, którzy walczą o ogrodzenie bloku i postawienie szlabanu. I tym sposobem, zanim się zorientują, znów mieszkają jak na wsi - tylko bez świeżego powietrza, ale za to ze szlabanem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA