Wiadomości

Nowozelandczycy dostali Suzuki Jimny w wersji z „paką”, czyli idealne auto dla rolników

Wiadomości 16.03.2020 40 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 16.03.2020

Nowozelandczycy dostali Suzuki Jimny w wersji z „paką”, czyli idealne auto dla rolników

Piotr Szary
Piotr Szary16.03.2020
40 interakcji Dołącz do dyskusji

Czego brakuje niewielkiej terenówce Suzuki? Dostępności Wersji ze skrzynią ładunkową. A raczej brakowało, bo klienci z Nowej Zelandii otrzymali możliwość zakupu takiego auta.

Wymagania dotyczące samochodów używanych do pracy są zgoła różne. Są osoby, które potrzebują niewielkiego pickupa o dobrych zdolnościach terenowych, co zaowocowało stworzeniem dla rynku nowozelandzkiego nowej wersji nadwoziowej Suzuki Jimny, nieoferowanej nigdzie indziej na świecie.

Suzuki Jimny pickup
fot. Suzuki New Zealand, Driven.co.nz

Sama idea nie jest nowa: Suzuki oferowało już wcześniej podobne auta, choćby na bazie auta znanego u nas jako Samurai lub na bazie starszych LJ. W Jimny produkowanych od 1998 r. można było jednak o tym tylko pomarzyć – producent oprócz standardowego nadwozia zamkniętego oferował tam jeszcze tylko wariant półotwarty (z miękkim dachem nad tylnym rzędem siedzeń).

Suzuki Jimny pickup
Wesoła gromadka Suzuki. Od lewej: LJ80, LJ80V oraz LJ81.

Co więcej, aktualną generację Jimny mogliśmy już zobaczyć w wersji z „paką”.

Haczyk w tym, że był to tylko prototyp, pokazany na pierwszych zdjęciach w grudniu 2018 r. i potem oficjalnie na Salonie Samochodowym w Tokio miesiąc później.

Suzuki Jimny pickup

Opisywany samochód to model może nie tyle seryjny, ale jak najbardziej możliwy do zamówienia – o ile ktoś mieszka w tamtym rejonie.

Suzuki Jimny pickup
fot. Suzuki New Zealand, Driven.co.nz

Suzuki Jimny Ute – cóż to dokładnie jest?

„Ute” oznacza po prostu pickupa – to określenie jest na co dzień używane w tamtych rejonach świata. Nowy wariant niewielkiej terenówki nie zjeżdża w tej postaci z taśm produkcyjnych japońskiego producenta, choć nigdzie wprost nie napisano, kto konkretnie zajmuje się modyfikacjami – a przynajmniej ja na takie informacje nie trafiłem. Wiadomo jednak, że wszystko to dzieje się za pełną wiedzą i zgodą nowozelandzkiego importera Suzuki, co oznacza, że tak zmodyfikowane auto ma pełną gwarancję i zasadniczo użytkownicy nie powinni się przejmować, że przeróbka byłaby garażowej jakości.

Suzuki Jimny pickup
fot. Suzuki New Zealand, Driven.co.nz

Pojazdy zaczynają swoje życie jako konwencjonalne, bazowe wersje Jimny, oznaczane w Nowej Zelandii jako JX. Brakuje w nich m.in. klimatyzacji, systemu multimedialnego z dużym ekranem czy chociażby skórzanego obszycia kierownicy. Ze względu na zmodyfikowaną kabinę pasażerską, nie są tu też dostępne kurtyny powietrzne chroniące głowy pasażerów.

Suzuki Jimny pickup
fot. Suzuki New Zealand, Driven.co.nz

Z drugiej strony, można liczyć na takie elementy jak przednie i boczne poduszki powietrzne, elektrycznie sterowane szyby, system głośnomówiący bluetooth, odtwarzacz CD, asystenta świateł drogowych, system ostrzegania przed opuszczeniem pasa ruchu czy układ reagowania przedkolizyjnego. W zasadzie, jak na auto do pracy, jest więc naprawdę nieźle, a faktycznie dać się we znaki może chyba tylko ten brak klimatyzacji.

Suzuki Jimny pickup
fot. Suzuki New Zealand, Driven.co.nz

Auto nie należy do tanich.

Jest to oczywiście związane z kosztem modyfikacji, który oszacowano na 12 tys. dolarów nowozelandzkich (NZD, ok. 28,8 tys. zł według obecnego kursu). Doliczając to do ceny bazowego Jimny JX (26 tys. NZD) mamy więc w sumie 38 tys. NZD – 91 tys. zł. W podobnej cenie można już mieć znacznie większego Nissana Navarę (choć z napędem tylko na tylną oś). Warto też porównać tę wartość z ceną dopasionego wariantu Sierra z automatyczną skrzynią biegów i dwubarwnym malowaniem (ale oczywiście ze standardowym nadwoziem) – kosztuje on 29 990 NZD. Jak można się jednak spodziewać w przypadku pickupa, popyt będzie może i relatywnie niewielki, ale zapewne stały.

Suzuki Jimny pickup
fot. Suzuki New Zealand, Driven.co.nz

Nam pozostanie jednak tylko zamknięty wariant użytkowy. O ile w ogóle do nas trafi.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać