Wiadomości

Suzuki Jimny ma zniknąć z Europy. Zastąpi go… Jimny, ale w wersji użytkowej

Wiadomości 23.01.2020 510 interakcji

Suzuki Jimny ma zniknąć z Europy. Zastąpi go… Jimny, ale w wersji użytkowej

Piotr Barycki
Piotr Barycki23.01.2020
510 interakcji Dołącz do dyskusji

Smutna wiadomość dla tych, którzy zbyt długo zwlekali z zakupem jednej z ostatnich niewielkich terenówek na rynku.

Jak to? Dlaczego?

Ok, chyba nikt faktycznie nie zada tego pytania, bo to zbyt oczywiste. Suzuki Jimny, pomimo korzystania z niewielkiego, 1,5-litrowego silnika benzynowego, nie spełnia nadchodzących w przyszłym roku norm emisji CO2.

Suzuki Jimny

Jakie to normy? Równe 95 g CO2 na każdy przejechany kilometr. I oczywiście, są to wartości uśrednione dla całej gamy modelowej, do tego jeszcze liczy się masa pojazdu, ale nie zmienia to sytuacji, że Jimny w obecnej wersji – według danych ze strony producenta – emituje 178-181 g CO2 / km dla silnika 1.5 VVT z 4WD i manualną przekładnią. Dla wersji z 4-biegową przekładnią automatyczną ten wynik skacze jeszcze do poziomu 198 g/km.

A to zdecydowanie utrudni marce próby sprowadzenia całkowitej średniej emisji do oczekiwanego poziomu.

I co w związku z tym?

Według informacji, które podaje Autocar, rozwiązaniem, które na razie planuje Suzuki, jest po prostu wyrzucenie modelu Jimny ze swojej europejskiej gamy. Co zresztą przesadnie nie dziwi, jeśli spojrzymy na emisję pozostałych samochodów tej marki w podstawowych wersjach silnikowych:

  • Baleno 1.2 DualJet – 121-127 g/km
  • Celerio 1.0 – 108-112 g/km
  • Ignis 1.2 DualJet – 120-125 g/km
  • Swift 1.2 DualJet – 115-124 g/km
  • SX4 S-Cross 1.0 BoosterJet – 142-148 g/km
  • Vitara 1.4 – 169 g/km

Od razu widać dwie rzeczy. Po pierwsze – Jimny zdecydowanie odstaje od reszty stawki. Może z wyjątkiem Vitary i SX4 S-Crossa, ale w ich przypadku opłacało się stworzyć wersje hybrydowe. Nie ma ich jeszcze wprawdzie w polskim katalogu, ale już niedługo powinny zastąpić standardowe wersje spalinowe 1.4. Premiera planowana jest podobno na marzec ego roku.

A Jimny?

A Jimny na razie nie dostanie – przynajmniej według plotek – kompletnie nic. I nie, silnik o pojemności 0,66 l z rynku japońskiego nic mu nie pomoże. Zamiast tego zostanie po prostu usunięty z gamy, co jednak nie znaczy, że zniknie w jakiejkolwiek wersji z naszego kontynentu.

Suzuki Jimny

Niewielka terenówka ma powrócić w przyszłym roku jako samochód użytkowy – nieco zmieniony w środku, a do tego pozbawiony tylnej kanapy. Patrząc na to, czym obecnie jest Jimny (i mając do tego pełny szacunek), nie jestem pewien, czy będzie to dla faktycznych docelowych użytkowników wielka różnica. A przynajmniej spadnie szansa, że ktoś pomyli go z mikroskopijną wersją klasy G i kupi przez przypadek jako SUV-a do jazdy na co dzień.

Powrót? Może.

Aczkolwiek póki co plotki są raczej niezbyt precyzyjne. Jimny może wrócić do Europy kiedyś, kiedy uda się odpowiednio zmodyfikować układ napędowy, aby spełniał wszystkie niezbędne normy i nie psuł przesadnie średniej całej gamy.

Nikt natomiast nie daje gwarancji, że faktycznie tak się stanie. Tym bardziej, że i bez pomocy rynku europejskiego Jimny jest wielkim hitem, więc może po prostu Suzuki nie będzie się chciało na siłę walczyć o to, żeby na niego wrócić z tym akurat modelem. Może nie w takim drastycznym wydaniu, w jakim zrobiło to Infiniti, ale nie robiłbym sobie nadziei na to, że gdy Jimny zniknie, to będzie to tylko na chwileczkę.

Można też zresztą zadać pytanie, czy Jimny w droższej i bardziej skomplikowanej technicznie wersji hybrydowej będzie równie rozchwytywany co teraz, kiedy sprzedawany jest z wolnossącym, czterocylindrowym silnikiem benzynowym, z klasycznym, 4-biegowym automatem? W to też wątpię.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać