REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Remont na autostradzie A1 łapie kierowców jak pułapka. Też byście tam tak pojechali

Ograniczenia prędkości na remontowanych odcinkach drogi nie biorą się z powietrza. Kto jedzie za szybko, odbiera sobie szansę na zauważenie w porę, że coś jest nie tak. Jak w tym przypadku.

16.10.2023
10:57
remont na autostradzie a1
REKLAMA
REKLAMA

Remontowane odcinki dróg to koszmar każdego kierowcy. Zagrożenia i niedogodności piętrzą się jak szalone. Nawierzchnia bywa nierówna jak poziom polskich piłkarzy, zdarzają się też nagłe uskoki i progi tak wysokie, że gdyby były tymi wyborczymi, obowiązywałyby dla koalicji. Pasy robią się wąskie i jazda obok ciężarówki przypomina konkurencję zręcznościową. Słupki czasami przewracają się albo przesuwają na pas ruchu, trzeba wtedy hamować z całej siły. Trasa biegnie dziwnie i kręto, oznakowanie jest dziwne, a gdy do tego wszystkiego robi się ciemno, czasami zostaje tylko modlenie się o to, by remont wreszcie się skończył.

Remont na autostradzie A1 nie poszedł zgodnie z planem

Nagranie pojawiło się na twitterowym koncie „Bandyci drogowi” i prezentuje zły sen kierowców jeżdżących po rozgrzebanych fragmentach dróg w nocy. Remont na autostradzie A1 powinien być oznakowany wzorowo, bo mówimy tu o trasie o wielkim natężeniu ruchu. Niestety, nic z tego.

Jak widać na filmie, jego autor zbyt późno orientuje się, że tymczasowo wytyczona trasa skręca w lewo. Jego ruch kierownicą jest zbyt późny i auto jedzie prosto. Najeżdża na coś, co wygląda na resztki słupków, które kiedyś służyły do pokazania kierowcom, gdzie jechać.

I w tym rzecz

Remont na autostradzie A1 nie był oznakowany prawidłowo głównie dlatego, że ktoś ewidentnie skosił słupki. Nie było co najmniej trzech, które pełniłyby tu kluczową rolę, ostrzegając, migając i wyznaczając drogę. Sytuacja widoczna na filmie na szczęście nie skończyła się dramatycznie. Kierowca pewnie musiał zmienić oponę, może uszkodził delikatnie samochód, ale nie uderzył w maszyny budowlane ani nie potrącił robotników.

Czy zaistniała sytuacja to wina firmy przeprowadzającej remont i odpowiedzialnej za oznakowanie? Z pewnością. Jeśli ktoś „ściął” słupki, natychmiast powinny pojawić się nowe.

Też byście tu tak pojechali

Niestety, fakty są takie, że błąd, który popełnił kierowca z kamerą, mógł popełnić niemal każdy z nas. Łatwo się pomylić, gdy oznakowanie nie spełnia swojej roli. Warto wspomnieć jednak o innej kwestii. Na opisywanym odcinku obowiązywało ograniczenie do 60 km/h. Nagrywający jechał szybciej. Gdyby trzymał się szybkości nakazanej przez znak, miałby prawdopodobnie czas zareagować i w porę zauważyć, że coś jest nie tak. Limity na remontowanych odcinkach wydają się czasami za niskie, ale są po coś. Pamiętajcie o tym, zwłaszcza że już za chwilę będzie się robiło ciemno przed 16.

REKLAMA

O bezpieczeństwie ruchu drogowego poczytasz tutaj:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA