REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Klienci zapłacą krocie za swoje wymarzone Porsche. Nawet do złej kieszeni

Amerykański dealer Porsche oskarża jednego ze swoich byłych managerów o wzięcie pod stołem setek tysięcy dolarów. Chodzi o łapówki za „załatwianie” klientom najbardziej pożądanych samochodów.

07.05.2024
6:47
Klienci zapłacą krocie za swoje wymarzone Porsche. Nawet do złej kieszeni
REKLAMA
REKLAMA

Sytuacja wygląda następująco. James Marino, były manager sprzedaży Porsche u dealera w Charleston, został oskarżony o branie łapówek za alokacje na najbardziej pożądane modele jak np. to Porsche 911 S/T. Dealer oskarża byłego pracownika o naruszenie obowiązków powierniczych, naruszenie obowiązku lojalności, konwersję, oszustwo oraz naruszenie umowy. Firma proponuje proces z udziałem ławy przysięgłych, mając nadzieję na odzyskanie pobranych przez niego łapówek oraz pensji, które mu wypłaciła w tamtym okresie.

Czy dealer może żądać więcej pieniędzy?

Macie prawo poczuć się oburzeni, ponieważ łapówkarstwo to przestępstwo. Musicie jednak zrozumieć, że Stany Zjednoczone to nie Polska i tam sprzedaż samochodów wygląda inaczej. Różnica polega na tym, że w USA dealerzy mogą sprzedawać pojazdy drożej niż za cenę podaną w cenniku, co po tej stronie Oceanu Atlantyckiego nie jest możliwe.

W przypadku zwykłych pojazdów, które często należy przeceniać, nie ma to znaczenia, ale kiedy dochodzimy do wspomnianych najbardziej pożądanych i często limitowanych modeli, szybko okazuje się, że dealerzy w takich sytuacjach regularnie dodają swoje marże. Owa marża to tzw. "dealer markup” i kwota tej dopłaty może mieć czasem astronomiczne 6 cyfr.

Z treści pozwu wynika, że w 2022 r. manager zaczął wymagać od kupujących, aby prywatnie płacili mu tysiące dolarów jako warunek uzyskania dostępu do rzadkich modeli. Niestety nie wiadomo, o jakie pieniądze chodzi, ale podobno są to „setki tysięcy dolarów”.

Łapówki brał, ale nie podzielił się

REKLAMA

Prawdopodobnie, gdyby James wyciągał od klientów wspomniane setki tysięcy dolarów i lokował je firmowym koncie jako markup, to nie byłoby najmniejszego problemu. Niestety James miał inny plan i teraz ma kłopoty. Wieloletni pracownik został obecnie pozwany i były pracodawca sugeruje rozwiązanie problemu na drodze procesu z ławą przysięgłych. Orzecznicy sprawiedliwości z pewnością zrozumieją, że dodatkowe wpływy należy fakturować i przede wszystkim się nimi dzielić.

W pozwie dostępnym na charlestoncounty.org próżno szukać odpowiedzi na pytanie, ja dealer zamierza się zachować wobec klientów rzekomo oszukanych przez Marino. Nawet jeżeli firmie uda się udowodnić, że dochodziło do płatności, to jeszcze nie oznacza, że te pieniądze faktycznie należą się firmie. Sprawa jest rozwojowa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA