Relacje

Spróbujcie wystawić kciuk u lewej ręki, a mały palec u drugiej. Dzień z Porsche Track Experience

Relacje 05.09.2020 283 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 05.09.2020

Spróbujcie wystawić kciuk u lewej ręki, a mały palec u drugiej. Dzień z Porsche Track Experience

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk05.09.2020
283 interakcje Dołącz do dyskusji

Na imprezie Porsche Track Experience na torze Silesia Ring w Kamieniu Śląskim poznawałem modele Porsche z serii GTS i własne słabości. Było doskonale, mimo że nie umiem żonglować.

– Zanim ruszymy na tor, mała rozgrzewka… dla mózgu – powiedział jeden z instruktorów, a następnie kazał wyciągnąć przed siebie dwie pięści. Z lewej wystawiamy kciuk, a z prawej mały palec. Gotowe? No to zmiana – z prawej kciuk, z lewej mały palec – i tak kilka razy. Spróbujcie to zrobić, siedząc teraz przed komputerem. Trudniej niż myśleliście, prawda? Podobno to jedno z ostatnich ćwiczeń, które profesjonalni kierowcy wykonują tuż przed wyścigiem. Jego celem jest uaktywnienie obu półkuli mózgu.

porsche track experience

Zanim zasiadłem w aucie, czekała mnie jeszcze szybka nauka żonglowania. Nie odniosłem na tym polu znaczących sukcesów, choć dowiedziałem się, że trzema piłeczkami żongluje się łatwiej niż dwiema. Potem przyszła pora na stanie na jednej nodze – co uruchamia niemal wszystkie mięśnie naszego ciała – i ćwiczenie na refleks, polegające na gaszeniu na czas zapalających się światełek. Było miło. Ale oczywiście przebierałem już nogami (albo tylko jedną), by wyjechać na tor.

porsche track experience
Wysłałem to zdjęcie znajomym z podpisem Pozdrawiam z toru!

„Macie szczęście, że dziś jest lepsza pogoda. Wczoraj grupy rumuńska i węgierska mniej pojeździły, bo na nawierzchni leżała centymetrowa warstwa wody” – usłyszałem. Spojrzałem w niebo. Co prawda całą noc padało, ale teraz wyszło już słońce, a asfalt powoli wysychał.

Byłem na torze Silesia Ring w Kamieniu Śląskim

Tym niestety nie pojeździliśmy.

Ten najnowszy polski tor mierzy 3636 m i jest miejscem imprez z cyklu Porsche Experience. To szkolenia na różnym stopniu zaawansowania, skierowane do klientów Porsche i do każdego, kto zechce odpowiednio zapłacić za spędzenie dnia – lub kilku – z instruktorami pod wodzą Janusza Dudka: pierwszego Polaka, któremu udało się uzyskać certyfikat oficjalnego trenera Porsche AG.

Są nawet treningi skierowane do nastolatków. Wystarczy mieć skończone 14 lat i co najmniej 1,40 m wzrostu. Rodzice mogą zapewnić dziecku niezapomniany dzień albo sprawdzić, czy dziedzic ma talent i czy warto inwestować w jego karierę wyścigową.

porsche track experience

Oficjalnych Porsche Experience Center – takich jak tutaj – jest na całym świecie tylko kilkanaście. Ale na Silesii odbywają się też imprezy organizowane przez inne marki. Z toru, boksów i okolic znikają wtedy wszystkie napisy „Porsche” – łącznie z największym, na samej górze głównego budynku.

Na tor podstawiono modele Porsche w wersjach GTS

Celem całego spotkania było przetestowanie wszystkich modeli z napisem „GTS”, które aktualnie oferuje marka z Zuffenhausen. To oznacza, że 911 akurat nie było, bo tej wersji najnowszej generacji jeszcze nie pokazano. Były za to: 718 Cayman, Boxster, Panamera, Macan i Cayenne.

Wielu dziennikarzy i miłośników marki twierdzi, że to właśnie „GTS-y” są najlepszymi Porsche. Może i nie tak mocne jak Turbo, ale o wiele bardziej zwinne i po prostu dające więcej frajdy z jazdy.

To był mój pierwszy raz na Silesia Ringu

Po różnych torach zdarzało mi się już jeździć: byłem przede wszystkim „na Poznaniu”, spaliłem też trochę paliwa na torze Jastrząb koło Radomia albo na torze Modlin. Nie mogę się jednak nazwać torowym wyjadaczem. W porównaniu z niektórymi kolegami jestem zielony niczym jeden z testowych Caymanów.

Czułem to zwłaszcza na początku jazd. Wczesna pobudka dała się we znaki i po prostu nie byłem w formie. Nie pomogła ani umysłowo-fizyczna rozgrzewka ani duża kawa. Podczas slalomu ominąłem pierwszy słupek ze złej strony, a potem „wykręciłem” kiepski czas. Zauważyłem jednak, co zrobiłem nie tak i wiedziałem, jak tego nie powtórzyć. Zabrakło mi jeszcze jednego przejazdu, ale przecież – jak pocieszył mnie instruktor – na torze nie chodzi tylko o rywalizację, ale właśnie o naukę i dostrzeganie błędów. Przynajmniej w teorii, bo tak naprawdę i tak byłem trochę zawiedziony.

Potem przyszedł czas na jazdę SUV-ami

porsche track experience

Macan i Cayenne na torze? Na widok tych aut stojących w alejce serwisowej na początku myślałem, że pewnie przejedziemy się powoli, po jakimś łatwiejszym fragmencie toru – tak, żeby za bardzo nie szaleć wysokimi i ciężkimi wozami.

Chwilę później pokonywałem całą pętlę w ważącym ponad 2200 kilogramów Cayenne GTS. Opony piszczały, nowy silnik V8 ryczał, a ja nadal nie mogłem uwierzyć, że jadę SUV-em. Nawet na trudnej szykanie w środkowej części toru – gdy trzeba mocno ciąć po tarkach – Cayenne zachowuje stabilność. Świetnie też hamuje. Ciekawostka: większość aut na torze miała klasyczne, stalowe hamulce, a nie ceramikę. Dlaczego? Chodzi między innymi o to, że gdy autem z ceramicznymi hamulcami wypadnie się w żwirek, tarcze są do wyrzucenia, a koszty zabijają.

Tak naprawdę, Cayenne GTS jechało mi się po zakrętach jeszcze lepiej niż Macanem. Owszem – Macan jest mniejszy i trochę bardziej zwinny, ale miałem wrażenie, że trochę mocniej się przechyla.

Później przyszła jeszcze pora na próbę offroadową. Cayenne na gigantycznych kołach pokazało, na co je stać na stromych podjazdach, zjazdach i na pochyłym zakręcie. To nie moje auto, ale i tak aż się spociłem, myśląc o cenie felg i opon.


Panamerę GTS teoretycznie już znałem…

…ale test na ulicy to zupełnie coś innego niż na torze. Panamera też robi wrażenie: to wielka, wygodna limuzyna, w której pachnie skórą, a prezes może rozsiąść się z tyłu. Ale lepiej, by na torze tego nie robił. Tutaj najlepiej jest prowadzić i doceniać, jak dobrze wersja GTS słucha się kierowcy. A gdy tylko ktoś potrafi (ja próbowałem się uczyć), można zredukować populację okolicznych much za pomocą bocznych szyb. Im dłuższy samochód, tym lepiej wygląda, gdy jedzie bokiem.

Świetny kolor.

Wszystkie te auta bledną przy modelach 718

Po jazdach spytałem kilku kolegów o to, który samochód wspominają najlepiej. Nikt nie odpowiedział inaczej niż „Cayman”. To znaczy, pełna nazwa tego modelu brzmi „718 Cayman”, ale w wypowiedziach wszyscy pomijają cyferki.

porsche track experience

Trudno jednak pisać o Caymanie i w ogóle nie pamiętać o cyferkach. Zwłaszcza o pojemności silnika: to 3995 centymetrów sześciennych, co oznacza, że wersja GTS znowu ma wolnossący, sześciocylindrowy motor. Moc wynosi okrągłe 400 KM, napęd jest przekazywany tylko na tył, a biegi trzeba zmieniać samemu.

Na torze 718 Cayman GTS jest prawie idealny

Być może w codziennym użytkowaniu w końcu by mnie zmęczył. Jest dość głośny – na tyle, że nawet na Silesia Ringu dźwięk silnika momentami zagłuszał wydawane przez radio komendy instruktora.

Ale podczas torowego treningu (czy raczej torowej nauki jazdy), trudno mi było znaleźć jakieś wady tego wozu. Prowadzi się jak po sznurku, doskonale przyspiesza, błyskawicznie reaguje na gaz (ach, zapomniana magia wolnossących silników!), a automatyczne międzygazy podczas redukcji biegów zapewniają soczystą ścieżkę dźwiękową.

Cayman jest zdaniem wielu lepszy od 911.

Czy istnieje coś, co jeszcze bardziej nadaje na tor? Zdaniem instruktorów, to spartańska i lżejsza wersja GT4. A na horyzoncie widać jeszcze ekstremalną GT4 RS, której nigdy wcześniej nie było w gamie marki.

Dla siebie, na co dzień, wybrałbym jednak Boxstera. Jest prawie tak samo szybki, ale za to można zdjąć dach i opalić sobie kark w upalny dzień.

Co jest najtrudniejsze w jeździe po torze?

Na początku trzeba pokonać nawyki z jazdy po ulicy – czyli oduczyć się dążenia do zmieszczenia się na swoim pasie ruchu. Na torze wykorzystuje się całą szerokość nitki, łącznie z tarkami.

Co jest najlepsze?

Jazda po torze męczy psychicznie i fizycznie, ale to czysta przyjemność. Najlepsze jest w niej to, że podczas pokonywania zakrętów, podążania za samochodem z instruktorem, szukania idealnego toru jazdy i miejsc hamowania, nie myśli się zupełnie o niczym innym. Wszystkie problemy znikają równie szybko, co bieżnik z drogocennych opon i paliwo z baku.

Największe wrażenie robi jednak praca instruktorów. Przez większość szkolenia, jedzie się za samochodem prowadzonym przez jednego z nich. Wygląda to następująco: uczestnik skupia się i stara, jadąc tak szybko i precyzyjnie, jak tylko potrafi. Instruktor zawsze jest odpowiednio daleko z przodu, mimo że często porusza się trochę słabszym autem – a w dodatku musi prowadzić jedną ręką, bo w drugiej trzyma krótkofalówkę. Przekazuje przez nią polecenia i sugestie dotyczące jazdy, co oznacza, że tak naprawdę wcale nie patrzy przed siebie, tylko przede wszystkim w lusterko. A mimo tego jedzie idealnie i szybko!

Po całym dniu uczenia się toru i aut można trochę uwierzyć w swoje siły. Ale gdy przejechałem się się jako pasażer Panamery i Caymana prowadzonych przez instruktorów, pozostało mi tylko pocieszanie się. Może i nie umiem jeździć, ale na pewno mam jeszcze jakieś ukryte talenty…

Aha – impreza Porsche Track Experience uświadomiła mi jeszcze jedno. Testowanie aut sportowych na ulicy jest bez sensu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać