Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Nie warto być osobą bezkonfliktową. Cyrk na przejściu dla pieszych w Katowicach

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 24.04.2024 79 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 24.04.2024

Nie warto być osobą bezkonfliktową. Cyrk na przejściu dla pieszych w Katowicach

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski24.04.2024
79 interakcji Dołącz do dyskusji

Film z incydentu na przejściu dla pieszych w Katowicach wyraźnie pokazuje, że nie warto być osobą bezkonfliktową i szukającą zgody. Takie podejście kończy się najwyższym wymiarem kary.

Do kuriozalnej sytuacji doszło na przejściu dla pieszych w Katowicach. Kierowca samochodu cofnął lekko pojazd, rzekomo potrącając pieszego, który przechodził za nim. Z jednego potrąconego pieszego zrobiło się czworo, doszło do awantury i wezwania policji, a policja ukarała kierowcę najwyższym możliwym mandatem. Wszystko jasne? Nie całkiem, kiedy obejrzy się film:

„Potrącenie” przytrafia się w 30. sekundzie. Jeśli dobrze widzę, to kierujący cofnął może o 20-30 cm, rozwijając przy tym prędkość zapewne ok. 5 km/h. I ten ruch pojazdu spowodował, że grupa pieszych zablokowała przejazd, twierdząc że ponieśli bardzo poważne straty na zdrowiu, których potem nawet nie bardzo umieli nazwać.

Owszem, kierowca złamał przepisy cofając bez upewnienia się, czy za autem nikt nie przechodzi, więc można uznać go winnym kolizji w ruchu drogowym. Przypomnę jednak, że miałem taką samą, a nawet bardziej oburzającą sytuację: kierowca potrącił mnie, umyślnie jadąc po chodniku. Czym się skończyło? Oczywiście niczym, a to i tak dobrze, bo w innej sprawie pieszy dostał mandat za blokowanie ruchu pojazdu (po chodniku).

Piesi byli w tym zdarzeniu agresorami, a nie poszkodowanymi

Żeby ktoś był poszkodowany, musi ponieść jakieś szkody. Piesi byli agresywni, obrażali kierowcę i grozili mu, uderzali w samochód i blokowali przejazd, za co powinni otrzymać po mandacie za tamowanie ruchu. Uszkodzili mu również lusterko. Kierowca podkreśla, że próbował się z nimi dogadać i dojść do zgody, ale oni nie chcieli. W związku z tym nie należało w ogóle przyjmować mandatu i skierować sprawę do sądu, gdzie można było wykazać swoją dobrą wolę i złą wolę „poszkodowanych”. Kierujący nie uniknąłby pewnie mandatu za kolizję w wysokości 1000 zł, ale nie sądzę, żeby dostał punkty karne i nie straciłby wówczas uprawnień. Nie rozumiem zupełnie postawy policji, która ukarała kierującego mandatem 2500 zł. Czy aby na pewno ta sytuacja zasługiwała na tak wysoki mandat? Czy aby na pewno zeznania pieszych w kwestii rzekomych szkód były prawdziwe i niekoloryzowane?

Co zrobić, gdy przytrafi ci się taka sytuacja?

Jak najszybciej odjechać, nie wdawać się w żadne dyskusje. Jeśli jest możliwość wycofać i zawrócić, należy tak zrobić i opuścić miejsce zdarzenia. Niech rzekomi poszkodowani szukają tego pojazdu i nagrań z monitoringu. Jest 99,8 proc. prawdopodobieństwa, że nie będzie im się chciało. W razie złapania – nie przyznawać się.

Cała ta sytuacja jest dla mnie oburzająca z takiego powodu, że za o wiele gorsze wykroczenia i drogowe przestępstwa włos nikomu z głowy nie spada. Uniewinniony Frog, niedający się ująć Majtczak, kierowcy dostający pouczenie za agresję drogową i hamowanie przed nosem – to wszystko codzienność w Polsce. Ale kiedy policja wespół z bandą agresywnych pieszych wyczują, że mają do czynienia z osobą bezkonfliktową, wtedy można jej wlepić wszystko, najlepiej najwyższy wymiar kary. Nie bądźcie bezkonfliktowi, to nie jest droga do unikania problemów. Kiedy konflikt już do nas przychodzi, należy bronić się z całą siłą, a z wrogami nie dogadywać się, tylko ich pokonywać.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać