Relacje

Nie chcę słuchać żadnych wymówek. Musicie pojechać w Tatry

Relacje 28.11.2022 1034 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 28.11.2022

Nie chcę słuchać żadnych wymówek. Musicie pojechać w Tatry

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski28.11.2022
1034 interakcje Dołącz do dyskusji

Właśnie wróciłem z niedawno otwartego muzeum ciężarówek Tatra w Koprzywnicy. Zamiast kupować sobie na święta prezenty, zróbcie sobie prezent i tam pojedźcie.

Ciężarówki Tatra są wspaniałe (auta osobowe też). Nie zapraszam nawet do dyskusji, bo nie ma o czym. Starsi czytelnicy na pewno kojarzą wywrotki marki Tatra, te „z nosem”, czyli serii 138 i 148. Pomalowane w charakterystyczne pomarańczowe i niebieskie kolory, pracowały na budowach w krajach demokracji ludowej przez całe lata 70., 80. i 90., bulgocząc ośmiocylindrowymi jednostkami chłodzonymi powietrzem. Jeszcze we wczesnych latach dwutysięcznych widywało się Tatry przy pracy.

Można było je rozpoznać nie tylko po niezwykłym dźwięku, ale też jadąc za nimi i widząc pochylone do wewnątrz koła, które ustawiały się w pionie dopiero po załadowaniu kipra. Jedna z ostatnich pracujących Tatr, jeszcze na czarnych blachach, widziana była w 2019 r. w Radomiu – auta z zabudową żurawia potrafią pracować i 50 lat (i to się chwali). Później do Polski trafiały także Tatry 815, i to nawet z silnikami 10-cylindrowymi. Zdarzały się pracujące w pomocy drogowej egzemplarze „niskiej 815-tki”, czyli Tatry z kabiną przed przednią osią w wersji holownik, z silnikami 12-cylindrowymi. Istne potwory.

tatra muzeum

Niedawno otwarto zupełnie nowe muzeum ciężarówek Tatra

Kiedy byłem tam rok temu, część ciężarowa nie była jeszcze czynna, trwały ostatnie prace budowlane. Potem znowu wszystko się opóźniło z wiadomego powodu, ale od końca roku 2021 już wszystko działa i można to normalnie zwiedzać. Wspaniała, nowa hala mieści ok. 80 zabytkowych ciężarówek i innych pojazdów specjalnych marki Tatra. Otwarto ją w pierwszą rocznicę śmierci głównego mecenasa, Jiriego Hlacha, który przez lata kolekcjonował ciężarówki Tatra i jego kolekcja została odkupiona przez muzeum.

Są tu rzeczy co najmniej zaskakujące. Trudno mi znaleźć ulubiony eksponat, ale pojazdem, który zaskoczył mnie najbardziej, była trzykołowa Tatra 49. To festiwal absurdu i szaleństwa. Kierowca siedzi okrakiem na siodle, ale kierownica typu samochodowego znajduje się po jego prawej stronie, więc musi kierować w skrzywionej pozycji. Jakby tego było mało, dźwignia zmiany biegów została umieszczona pod jego lewym kolanem, a pod lewą nogą znajduje się hamulec. Podejrzewam, że mój mózg wypadłby na ziemię po próbie jazdy czymś takim i piszcząc uciekł na własnych nogach.

Czystą wspaniałością są wszystkie ciężarówki ciężkie i specjalne

Znajdziemy tu dużo ciągników balastowych serii 815 – moich ulubionych dużych ciężarówek – i inne cacka z dwunastocylindrowymi silnikami chłodzonymi powietrzem. Jeśli chodzi o „zdecydowanie za dużo cylindrów”, to nie sposób przeoczyć prototypu silnika W18 diesel o pojemności 23 litrów, który został zaprojektowany z myślą o czołgu.

System rozbija też autobus Karosa-Tatra 500HB z silnikiem V8 pod podłogą, w dodatku trzyosiowy. Czemu tak krótki autobus jest trzyosiowy, to zaiste nie wiem, ale wygląda niesamowicie. Przy okazji autobus ten został wypożyczony Tatrze z muzeum transportu w Brnie, które od lat brnie w jego renowację (jest właściwie ukończona).

Jest też rozbudowany dział pożarniczy

Co do jednej części ekspozycji mam mieszane uczucia

Tzn. mieszają się one od „nie wiem po co to zrobiono” do „nie wiem czemu nie zabrano mnie ze sobą”. To wystawa kamperów budowanych na bazie ciężarowych Tatr. Załogi jadące Tatrami kilka razy objeżdżały kulę ziemską – jedna z pierwszych dużych wypraw miała miejsce w 1968 r., kiedy to studenci pojechali z Czechosłowacji do Lambarene w Gabonie zawieźć wyposażenie szpitala. Kamper na podwoziu Tatry 138 miał zabudowę z Pragi V3S, dość prymitywną. Następne wyprawy realizowano już serią 815, a na honorowym miejscu stoi najbardziej spektakularny pojazd. To gigakamper na bazie 815, który miał 3 kondygnacje, wysokość prawie 6 metrów w wersji z rozłożonym namiotem dachowym, mostek kapitański, kuchnię, schowek na motorower Jawa Babetta i motolotnię. To brzmi jak z jakiegoś filmu, ale to wszystko prawda. Autem na wyprawę dookoła świata jechało 6 osób. W 3 lata przejechano 67 krajów i dystans 200 tys. kilometrów.

Nie było jak objąć tego auta w muzeum, więc proszę, oto zdjęcie spoza muzeum.

Stara hala na terenie fabryki została zbudowana niemal od nowa na miejscu nieużywanej już odlewni. Przed nią wzniesiono jeszcze szklany pawilon na ekspozycję specjalną. W niej znalazł się wagon motorowy „słowacka strzała”, odpowiednik naszej Luxtorpedy, również po eleganckim remoncie. I tu mam jedyne zastrzeżenie od muzeum Tatry: jak to jest, że płacąc za wejście na teren muzeum, nie mogę wejść pooglądać tego wagonu? Jest dostępny tylko z wycieczkami z przewodnikiem, które są drogie i od czasu do czasu. Poza tym można go oglądać tylko przez szybę. Trochę bez sensu.

Moim ulubionym pojazdem została Ludmiła

To jeden z pięciu pchaczy lotniskowych do ustawiania samolotów, zbudowanych na bazie niskiego modelu T815 z trzema osiami, z czego dwie były skrętne. 12-cylindrowy diesel pozwalał pchnąć nawet bardzo duże samoloty. Ależ bym nim pchał samoloty.

Ceny biletów: bilet łączony do muzeum ciężarówek Tatry, muzeum aut osobowych Tatra i jeszcze 2 muzeów lokalnych – 300 koron

Bilet tylko do muzeum ciężarówek Tatra – 200 koron

1 korona czeska = 0,19 zł

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać