Wiadomości / Klasyki

Po 40 latach w szopie, Tatra T87 znowu patrzy na świat trojgiem oczu

Wiadomości / Klasyki 27.10.2022 6 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 27.10.2022

Po 40 latach w szopie, Tatra T87 znowu patrzy na świat trojgiem oczu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski27.10.2022
6 interakcji Dołącz do dyskusji

Wspaniałe „szopoznalezisko” (nie znam lepszego tłumaczenia słowa barnfind) z Bratysławy: Tatra T87, która przestała 40 lat w garażu. A niech to, czemu mnie tam nie było?

Tatra T87 to nie tylko mój ulubiony samochód z krajów byłej demokracji ludowej, choć trzeba tu podkreślić, że jest to konstrukcja przedwojenna. Tatry T87 wytwarzano ręcznie aż do roku 1950, budując łącznie ok. 3 tys. sztuk. Podobno był to też ulubiony samochód pewnego austriackiego malarza. Znalazłem nawet na jakimś amerykańskim forum temat, gdzie pewien Amerykanin zupełnie nieironicznie utrzymywał, że to z powodu przewagi technologicznej marki Tatra Niemcy napadli i zajęli Czechosłowację, bo kanclerz Adolf nie mógł tego znieść. Nie sądzę, żeby to była prawda, ale fajna legenda.

Tatry T87 z silnikiem V8 były wykorzystywane przez władze i urzędy

Najwięcej ich oczywiście zachowało się w Czechosłowacji, w innych krajach występowały pojedyncze egzemplarze. W Polsce widywano co najmniej jedną Tatrę T87, która w latach 50. należała do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, potem stacjonowała na warszawskim Grochowie, a potem została wywieziona z Polski na zachód. Na zdjęciach z Czechosłowacji z lat 80. widuje się Tatry z serii T87, T77 i Tatraplan gnijące pod komunistycznymi blokami, ale już w latach 90. zaczęły one szybko nabierać wartości i jest to obecnie zapewne jedyny seryjnie budowany samochód z bloku wschodniego, który regularnie przebija 100 tys. dolarów na aukcjach klasyków. Można by więc sądzić, że wszelkie garaże i stodoły zostały dawno wyczyszczone z ośmiocylindrowych Tatr.

A gdzie tam, proszę, oto znalezisko z Bratysławy – z 2022 r.

Charakterystycznych troje oczu jest nie do pomylenia z niczym. „Dziwna Warszawa z centralną lampą” (jak kiedyś usłyszałem o Tatrze) została wyciągnięta w pierwszym tygodniu października z garażu w Bratysławie. Autor posta pisze, że samochód posiada oryginalny silnik i ogólnie cały jest w nierestaurowanym stanie. To dość niesamowite, porównywalne ze znalezieniem jakiegoś Bugatti, którego do tej pory nikt nie widział. Co więcej, jest plan, żeby ten samochód przewieźć do siedziby Tatry w Koprzywnicy, gdzie zostanie poddany drobiazgowej renowacji i powróci do Bratysławy jako „tak dobry, jak kiedy był nowy” (cytat z posta).

Czy tak należy zrobić?

To dobre pytanie. Renowacja tego wozu będzie kosztowała pewnie ze 100 tys. euro, lekką ręką. Czy będzie od tego lepszy? To zależy, jak się ją przeprowadzi. Gdyby to była moja Tatra, zleciłbym owszem kompletne odświeżenie mechaniczne, tak żebym mógł cieszyć się wspaniałą pracą i dźwiękiem „vzduchem chlazenego osmivalca v zadu”, skutecznymi hamulcami i bezpiecznie działającym układem kierowniczym. Blachę naprawiłbym tylko tam, gdzie byłoby to konieczne, natomiast zewnętrznego wyglądu nie tknąłbym za żadne skarby. Ten czarny mat noszący na sobie ślady ponad 70 lat historii to coś wspaniałego, zwłaszcza że jak twierdzi autor – dzieje auta są znane i udokumentowane, po prostu nie było wiadomo gdzie stoi.

W każdym razie po raz kolejny się przekonuję, że potrzebny jest etat inspektora garaży

W ramach Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków powinien działać inspektor, który będzie jeździł po garażach i sprawdzał czy nie stoi w nich coś wartego uratowania. Wysłałem już swoje CV, proszę potraktować moją propozycję poważnie, w końcu tu chodzi o dziedzictwo kulturowe narodu. Tymczasem mam nadzieję, że Tatra nie zostanie polakierowana. To by było oburzające.

Obrazek znalazłem dzięki Stado Baranów

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać