REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Felietony

Motoryzacyjny slow life nie jest dla polskiej cebuli. Niech ktoś mnie przytuli

Motoryzacyjny slow life - o takiej motoryzacji marzę, ale na nią nie zasługuję, bo jestem z Polski. Gdybym tylko mógł sobie pozwolić na ten bulwarowy motoryzacyjny chillout, jaki mają Katalończycy.

28.12.2022
9:01
Hiszpania slow life
REKLAMA
REKLAMA

Od kilku dni popijam kawę w nadmorskich kafejkach w hiszpańskim Cambrils i obserwuję, jak wygląda kultura motoryzacyjna w na katalońskim wybrzeżu. To niesamowite, że jest końcówka grudnia, a oni tutaj jeżdżą swoimi klasykami, jakby był środek lata. Bo w zasadzie, jak na polskie standardy, to tutaj jest środek lata. Do tego drogi są równe jak stół, a cały bulwar pełen jest bajkowych scenerii.

Hiszpania slow life

Sportowa Hiszpania

Tak to można spędzać motopasterkę. Wyjechać sobie swoim starym Seatem lub Land Roverem Santana na bulwar i zrobić kilka powolnych rundek od ronda do ronda. Nijak mi to nie przypomina przepalania zimą samochodu w ciemnym garażu, jak to ma miejsce w Polsce. Gdybym żył tutaj, to mój klasyczek miałby regularnie robione spacery przez cały rok. I to nie z konieczności, ale dla czystej przyjemności.

Hiszpania slow life

Właściciele sportowych samochodów też mają tutaj raj. Po takim powolnym pokazaniu się na promenadzie i zjedzeniu obiadu z widokiem na swoją maszynę oraz morze, mogą oddalić się od plaży i pognać w góry. A tam czekają na nich niezliczone drogi, które są w większości pokryte równiutkim asfaltem, a do tego pełne są ciasnych, wymagających zakrętów. To prawdziwy raj.

A jak jest w Polsce?

W Polsce o tej porze roku coś takiego jak pasja do motoryzacji praktycznie nie istnieje. Większość społeczności zapadła w sen zimowy. Pozostali albo grzebią coś przy zaparkowanych wozach w zimnych i ciemnych garażach albo są właścicielami E36 i czekali na zimę, żeby poczuć się jak królowie driftingu. Są jeszcze off-roadowcy i oni mają swój świat, ale zasadniczo, to większość z nas po prostu czeka na wiosnę.

A nawet jak już spłynie śnieg i przyjdzie wiosna, to w Polsce nie ma lekko, bo np. wszędzie są dziurawe drogi. Jak masz samochód, który darzysz sympatią, to musisz mieć ciągle mieć ściśnięty poślad i omijać wyrwy, żeby nie stracić koła. A to dopiero początek problemów.

Naszym chłopakom brakuje luzu

Bo w Polsce nie ma motoryzacyjnego luzu. W społeczeństwie jest dużo oceniania siebie nawzajem przez pryzmat czterech kółek. Jak masz fajny, drogi wóz, to w centrum miasta się nie wyluzujesz. Dlaczego? Ja zawsze (przy okazji testów) miałem wrażenie, że ktoś chce mi napluć na głowę. Zero sympatycznych reakcji, za to dużo skrzywionych min.

W ogóle brak pozytywnych reakcji to jeden z głównych powodów, dla którego kierowcy fajnych, nowych i drogich aut nie mają w Polsce łatwo. Ja wiem, że teraz pewnie każdy pomyśli, że co mnie obchodzą reakcje innych - kupuję auto dla siebie. To prawda, ale dobry posiłek lepiej smakuje w dobrym otoczeniu. Odrobinę lepiej jest z klasykami. Tutaj łatwiej ciepły odzew ze społeczeństwa, bo mniej jest zazdrości o stan konta, a więcej sentymentu do przeszłości.

Jest jeszcze jeden problem

Chodzi o brak ciekawych lokalizacji, żeby sobie pojeździć. Oczywiście, to nie jest tak, że wszędzie brak dobrych dróg (patrz np. Słonne Serpentyny lub Wielka Pętla Bieszczadzka), ale nie będziemy co tydzień jeździć w Bieszczady. Weźmy np. taką Warszawę. Dookoła miasta nie ma zbyt wielu ciekawych szos. No a ile można snuć się na linii Vitkac - Plac Trzech Krzyży - Wilanów - Konstancin? Poza Warszawą jest jeszcze gorzej. Łódzka pętla do lansowania w centrum przebiega przez ulicę Traugutta, gdzie są bardzo wysokie, źle zaprojektowane spowalniacze. Tam jest tak źle, że zwykłą osobówką trudno przejechać bez zawadzania. No to jaka jest przyjemność z jazdy tamtędy jakimś sportowym, nisko zawieszonym autem?

Hiszpania ma to wszystko ogarnięte

W wielu miejscowościach nadmorskich jest bulwar, a tam lokalni pasjonaci snują się po nim. Z jednej strony jest piękna plaża i chodnik, z drugiej knajpki i balkony nadmorskich apartamentów. A pomiędzy nimi nitka asfaltu, gdzie można się pokazać, popatrzeć na morze. Gdy już się znudzi, to nie trzeba chować swojego cacka do podziemnego garażu. Można zostawić je w pięknej scenerii i pójść na kawę lub spacer.

Świetnie byśmy się tutaj bawili - zapewniam

Polscy pasjonaci czterech kółek byliby zachwyceni. Bo Hiszpanie mają wszystko, żeby cieszyć się motoryzacją, poza sercem. Mam wrażenie, że trochę im miłości do motoryzacji brakuje. Niewiele osób korzysta z dobrodziejstw, jakie daje ten południowy motoryzacyjny slow life. Mała grupa ludzi realizuje pasję do motoryzacji tak, jak rozumiemy ją w Polsce. Jest za to ogromne środowisko vanlife-owe, ale to temat na inny artykuł.

REKLAMA

A wspominałem, że Hiszpanie mają też tańsze paliwo?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA