REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Porady

Motodoktor - co to jest i czy warto to stosować? Odpowiadamy

Tak zwany motodoktor to podobno cudowny specyfik zdolny do uzdrowienia zużytego silnika. Tak twierdzą producenci takiej chemii. A jak jest w praktyce?

14.11.2023
9:36
olej silnikowy wymiana
REKLAMA
REKLAMA

Rynek pełny jest akcesoriów i chemii, które mają sprawić, że każdy, nawet najgorszy złom stanie się całkowicie sprawnym autem, wzbudzającym pożądanie nie tylko wśród złomiarzy, ale i u wszystkich mijanych osób. Tyle teorii. W praktyce zdecydowana większość tych produktów sprawia, że zamiast „zużytym samochodem w złym stanie” dysponujemy „zużytym samochodem w złym stanie, ale w głupi sposób doinwestowanym”. Na pytanie, czy tak samo źle należy oceniać środki znane jako „motodoktor” przyjdzie czas za chwilę - najpierw musimy bowiem dowiedzieć się tego i owego o podstawach.

Co to jest „motodoktor”?

Zdaniem producentów tego rodzaju chemii, są to zaawansowane technologicznie środki, które wzmacniają wiązania polimerowe oleju i zmniejszają jego zużycie. Można się też spotkać z nazywaniem tych produktów uszczelniaczami, co jest prawdziwe... w pośredni sposób.

Mówiąc po ludzku: to najzwyklejsze zagęszczacze, które mają za zadanie sprawić, by olej w wysokich temperaturach był gęstszy. Oprócz likwidacji lub zmniejszenia wycieków i samego spalania oleju przez silnik, można spodziewać się także wyciszenia pracy jednostki napędowej i redukcji ewentualnego dymienia, a także m.in. zwiększenia kompresji.

Brzmi świetnie! Dlaczego więc nie stosujemy motodoktora regularnie?

Z jednego prostego powodu: środki tego typu stworzono po to, by pozwolić silnikom w stanie agonalnym jeszcze chwilę popracować przed remontem generalnym lub wymianą silnika (bądź auta) na inny. Oczywiście w naszych realiach jest to ulubiony produkt nieuczciwych handlarzy, którzy zalewają taką chemię do zużytych silników sprzedawanych przez siebie aut i opychają taki pojazd komuś, kogo niewiele później mogą czekać poważne wydatki związane z awarią jednostki napędowej. Zdarza się, że motodoktor trafia też np. do skrzyni biegów lub do mostu napędowego, gdzie też może ukryć zużycie mechanizmu.

W sprawnym silniku motodoktor to problem: silnik zaprojektowany jest do pracy z konkretnymi rodzajami (i lepkościami) oleju silnikowego. Kombinowanie w tym zakresie - a dolanie do oleju specyfiku zmieniającego jego właściwości jest kombinowaniem - może się zemścić, bo nie wiadomo tak naprawdę, które parametry oleju się zmieniają i w jaki sposób. Już sam fakt zagęszczenia oleju sprawia, że gorzej smaruje on wiele elementów, do których dociera z opóźnieniem - choćby elementy umieszczone w głowicy. Innymi słowy: sprawnemu silnikowi można tak tylko zaszkodzić, a jeśli już ledwo działa, to w sumie wszystko jedno, co zrobicie, bo i tak nie wyleczycie jednostki napędowej samą chemią.

Czy da się rozpoznać, czy motodoktor jest w silniku?

Niespecjalnie - chyba że podczas oglądania samochodu wystawionego na sprzedaż akurat zauważysz gdzieś obok śmietnik z wrzuconą do niego puszką po tym specyfiku. Można też spojrzeć na korek wlewu oleju, czy wygląda na niedawno odkręcany - ale to nie musi wcale świadczyć o użyciu motodoktora.

Jak pozbyć się motodoktora z silnika?

Niezależnie od tego, czy mamy pewność, czy jedynie podejrzenie użycia tego rodzaju produktu, podstawowym krokiem zaradczym jest po prostu wymiana oleju wraz z filtrem. Warto zastosować tzw. płukankę, przy czym tańsze produkty bazują zwykle na nafcie z kilkoma dodatkami i raczej ułatwiają spływanie starego oleju, niż faktycznie czyszczą silnik. W zamian można rozważyć skuteczniejsze produkty oparte o estry - istnieją zarówno płukanki tzw. postojowe, jak i takie używane na dłuższym dystansie.

REKLAMA

A jeśli po wymianie oleju i płukance silnik zacznie pracować zauważalnie gorzej? No, to prawdopodobnie będzie oznaczać, że motodoktor faktycznie tam był - i skutecznie ukrył niedoskonałości jednostki napędowej. Wtedy pozostają dwie opcje: szybki remont, albo... wlanie motodoktora i remont w najbliższym możliwym terminie.

Albo sprzedaż auta - o ile ktoś je kupi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA