Felietony

Nie lubię pożegnań, ale czasem trzeba. To koniec mojej pracy w redakcji Autoblog.pl

Felietony 30.09.2020 1685 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 30.09.2020

Nie lubię pożegnań, ale czasem trzeba. To koniec mojej pracy w redakcji Autoblog.pl

Michał Koziar
Michał Koziar30.09.2020
1685 interakcji Dołącz do dyskusji

Pisanie pożegnań to trudna sztuka. Głównie dlatego, że bardzo łatwo popaść w zbędne nadęcie i powagę. Mimo wszystko spróbuję – oto moje pożegnanie z Autoblogiem.

Sprawa wygląda tak: wraz z końcem września przestaję być członkiem redakcji Autoblog.pl. Zapytacie: dlaczego? Czy kryje się za tym jakaś intryga? Może kłótnia? Rozbieżne wizje twórcze? Niestety, nic z takich ciekawych rzeczy. Przyczyny mojego odejścia są nudne i zwyczajne jak niedzielny obiad u cioci. Po prostu z zaawansowanych kalkulacji wyszło mi, że potrzebuję więcej czasu. Dla siebie i na realizację graciarskich pomysłów odkładanych od dawna do szuflady. O jakie pomysły dokładnie chodzi dowiecie się pewnie niebawem za pośrednictwem mojego kanału MotoBieda. Wiem, że brzmi to tak mętnie jak „dynamiczny rozwój firmy” oraz „młody dynamiczny zespół”, ale po prostu nie lubię zapowiadać rzeczy, kiedy jeszcze nie jestem pewien, że powstaną. Na pewno mogę zapowiedzieć więcej filmów. Postaram się też realizować więcej takich akcji, jak reportaż o Meduzie.

Druga kwestia też dotyczy pomysłów, a raczej ich niedoboru. Znacie taki zespół jak Gruzja? W zeszłym roku nagrali bardzo dobrą płytę „Jeszcze nie mamy na was pomysłu”. Ja natomiast JUŻ nie miałem na was pomysłu. Po prostu przyłapałem się na tym, że coraz częściej zaczęło mi brakować pomysłu na codzienne wpisy. Zaczęło mnie ciągnąć do nowych graciarsko-filmowych przedsięwzięć. Wolę być uczciwy wobec siebie i czytelników, więc uznałem, że nie będę pisał rzeczy, w które wkładam mniej niż standardowe 30 proc. zaangażowania.

Starczy tłumaczeń, pora na pożegnanie.

Skoro zamykam pewien rozdział to wypadałoby go podsumować. Chyba od tego jest pożegnanie. Daruję sobie standardy o tym, że wiele się nauczyłem. To oczywiste i wy czytelnicy doskonale to widzieliście, dawaliście o tym znać w komentarzach. Ale Autoblogowi zawdzięczam nie tylko szlifowanie warsztatu pisarskiego, ale poznanie doskonałych ludzi. Strasznie dziwnie mi się słuchało narzekań znajomych opowiadających o ludziach z pracy. Nieludzki szef? Nie znam tego pojęcia. Koledzy podkładający świnie? Co to takiego? Stres? Chyba tylko kiedy była 21:00, a ja dopiero sobie przypomniałem, że muszę napisać tekst na otwarcie kolejnego dnia.

Za to znalazłem ludzi do wspólnych wypraw po graty albo weekendowego dłubania. Było z kim gadać o złomie i przerzucać się najgorszymi pomysłami zakupowymi z ogłoszeń. Podyskutować z tą częścią redakcji, która woli nowe auta. Jestem pewien, że te relacje będą trwać. Tak czy siak, dziękuję wam chłopaki za te dwa lata. Lepszej ekipy w pracy nie mogłem sobie wymarzyć. Powodzenia  i do zobaczenia!

Ach, zapomniałbym jeszcze o czytelnikach i komentatorach. Zwłaszcza tych drugich. Dziękuję tym, którzy wnosili dodatkowe treści swoimi komentarzami oraz tym, z którymi można było się pokłócić. Natomiast dla narzekaczy jadących moje wpisy tylko dlatego, że były moje mam sami wiecie co i wiecie w co.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać