REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości
  3. Felietony

Mercedes chce wprowadzić miesięczne opłaty za wyposażenie. Czekam na samochód na żetony

-Kochanie, czy zapłaciłeś za prąd i czynsz za mieszkanie? A za podgrzewanie siedzeń w naszym Mercedesie? – już niedługo takie pytania mogą nie być niczym dziwnym. Wszystko za sprawą ostatnich planów marki ze Stuttgartu.

26.09.2018
17:12
Mercedes chce wprowadzić miesięczne opłaty za wyposażenie w samochodach
REKLAMA
REKLAMA

Czy miałeś kiedyś wyrzuty sumienia, że dopłaciłeś w salonie za jakąś funkcję, ale zbyt rzadko ją włączasz? Było ci żal pieniędzy wydanych na podgrzewanie siedzeń gdy akurat był lipiec i 30 stopni na plusie? A może pomyślałeś sobie, że właściwie to tak dobre reflektory nie są ci potrzebne, bo za rzadko jeździsz w nocy?

Jestem pewien, że prawie nikt nie ma takich rozterek. Ale jeśli jednak ktoś by się znalazł, Mercedes coś dla niego szykuje.

Potwierdził to Markus Ehmann w rozmowie z australijskim portalem Drive.com.au.

Pan Ehmann jest twórcą oprogramowania dla Mercedesa. Powiedział, że jego zespół pracuje obecnie nad rozwiązaniem, które pozwala kierowcy na… „włączanie i wyłączanie różnych funkcji”. Cóż, czyżby przypadkiem nie chodziło o przełączniki? Albo o ekran dotykowy?

Ale dalsza część wypowiedzi ma już więcej sensu. Pan Ehmann dodaje bowiem, że chodziłoby o funkcje, za których używanie trzeba dodatkowo, miesięcznie płacić. Nie chodzi tylko o tak zwany software samochodu, ale również o takie „gadżety”, jak wspomniane na początku tekstu podgrzewanie foteli.

Właściwie wielu klientów robi to już teraz.

Obecnie niewiele osób decyduje się na zakup samochodu za gotówkę. Jeżeli bierzemy pod uwagę leasing albo wynajem długoterminowy, każda wybrana dodatkowo opcja wyposażenia zwiększa miesięczną ratę. Raz jest to 5 złotych, np. za komplet dywaników, a raz – 500 złotych, na przykład za jakiś pakiet stylistyczny.

W takim razie po co komu takie rozwiązanie?

W teorii chodzi o to, by nie płacić za to, czego się w danej chwili nie potrzebuje. I o to, by klient mógł „naprawić błąd”: nie zamówił czegoś w salonie, ale później zmienił zdanie i jednak chciałby mieć daną funkcję. Ale… skoro to wszystko i tak musi być fizycznie zamontowane w samochodzie, dlaczego nie może działać cały czas? Co jeżeli w ciepły, sierpniowy dzień nagle pogoda się zmieni i zacznie potwornie lać, a ja przemoknę do suchej nitki i zacznę potrzebować podgrzewania foteli? Zamiast po prostu wcisnąć przycisk, muszę pisać maila do Mercedesa z prośbą o wznowienie subskrybcji? A może mój samochód będzie mnie naliczał za każde włączenie danej funkcji? Już to widzę: coś w aucie mi upadło, a ja podczas szukania niechcący wcisnąłem jakiś przycisk. Samochód rozpoczyna naliczanie opłat, ja tego nie zauważam, a rachunek na koniec miesiąca przyprawia mnie o zawał serca.

Jeszcze gorzej może być, jeśli wpuścimy do auta dziecko. Pewnie pamiętacie, jak przed laty dawaliście dzieciom telefon z internetem WAP i prosiliście, by go nie włączało, bo zostaną naliczone opłaty. Teraz w aucie może być podobnie. „Tego nie klikaj! Tego też nie, bo przyjdzie rachunek!”.

To może bezpieczniej byłoby włączać funkcje po wrzuceniu monety?

Już sobie to wyobrażam: cały samochód przerobiony w ten sposób, że aby cokolwiek zrobić, trzeba wrzucić żeton albo monetę. Złotówka za kamerę cofania, dwa złote za klimatyzację, pięć za tryb Sport.

REKLAMA

Co więcej, Mercedes nie jest odosobniony w swoich pomysłach. Audi zapowiada, że w modelu E-Tron będzie można tymczasowo, za opłatą, odblokować dodatkowe diody LED w reflektorach.

Ciekawe, czy BMW wprowadzi opłaty za używanie kierunkowskazów. A może już to zrobiło?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA