REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Testy aut nowych

Tak jeździ Mercedes EQE SUV 350 4Matic. To samochodowy odpowiednik windy w luksusowym hotelu

Już wiem, jak wygląda i jeździ Mercedes EQE SUV 350 4Matic. Podpowiem – to taki EQS SUV, tyle że skurczony w praniu. Poznałem go bliżej i mam dla was kilka ważnych rad.

05.04.2023
7:01
mercedes eqe suv 350 4matic
REKLAMA
REKLAMA

Czy wy też straciliście już rachubę co do tego, ile aut obecnie oferuje Mercedes? Gama tej marki zawsze była olbrzymia – i to nawet biorąc pod uwagę tylko auta osobowe, bez Smarta i bez dostawczaków, ciężarówek i autobusów, będących osobną, niezbadaną przez większość krainą. GLC, CLC, E Coupe, A Sedan, SLK, AMG GT… od dawna można się pogubić. Ale teraz rodzina ze Stuttgartu jeszcze się powiększa. Do standardowej, „spalinowej” gamy (w skład której wchodzą też hybrydy, w tym bardzo ciekawe zestawienie diesla z motorem elektrycznym) dochodzi jeszcze równoległa gama elektryczna. Mercedes GLB ma swój odpowiednik w postaci EQB, a GLA – w postaci EQA. Wyglądają bardzo podobnie, tyle że jeden z nich musi zajeżdżać na stację benzynową, a drugi – pod ładowarkę.

Sytuacja nie zawsze jest jednak tak prosta. Mercedes EQS nie jest po prostu klasą S z silnikiem elektrycznym zamiast V8. To zupełnie inny wóz, wymyślony od zera, bardziej opływowy i nie aż tak pałacowo luksusowy. EQS SUV to jego podniesiona wersja, ale nie ma wspólnego DNA np. z GLS-em.

Teraz na rynek wchodzi Mercedes EQE SUV

mercedes eqe suv 350 4matic

Jeśli szukacie tu powiązań z klasą E – to nie ten adres. EQE SUV wygląda trochę jak EQS SUV, którego ktoś po prostu zmniejszył. Był kiedyś taki serial „Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki”. Nie bardzo pamiętam, o co w nim chodziło, ale mam wrażenie, że żaden niedzielny poranek nie mógł się bez niego obyć. Ten tytuł przypomniał mi się właśnie przy okazji oglądania podniesionego EQE. Chyba ktoś włożył większy samochód do tajemniczej maszyny zmniejszającej i gotowe.

Być stylistą Mercedesa to właściwie całkiem niezła robota – projektuje się jeden kształt, a potem tylko powiększa go i zmniejsza z użyciem programu graficznego. Oczywiście przesadzam, ale tylko spójrzcie: CLA wygląda jak skurczony w praniu CLS, a EQS i EQE naprawdę trudno od siebie odróżnić, jeśli akurat nie mamy punktu odniesienia pomagającego ocenić wymiary. Zyskują na tym oczywiście właściciele mniejszych i tańszych modeli, bo zadają szyk, jakby jeździli droższym.

mercedes eqe suv 350 4matic

Czy Mercedes EQE SUV jest urodziwy?

Nie jestem wielkim miłośnikiem tych opływowych kształtów. Wiem, że w przypadku samochodu elektrycznego aerodynamika staje się cenniejsza od złota i warto walczyć o to, by każdy detal załamywał powietrze jak najmniej. Dobry opływ powietrza to większy zasięg, a większy zasięg to… naprawdę dużo. Ale to wszystko sprawia, że sylwetka tego elektrycznego SUV-a stała się trochę zbyt nijaka. To problem, na który cierpi wiele samochodów elektrycznych, zwłaszcza tych podniesionych. Wyglądają mdło.

mercedes eqe suv 350 4matic

Mercedes EQE SUV – owszem – ma najmodniejsze detale w rodzaju LED-owej listwy z tyłu. Może być polakierowany np. w zgodne z aktualnymi trendami szarości. Dzięki wielkiej i (opcjonalnie) świecącej gwieździe z przodu nikt nie ma wątpliwości, że to Mercedes. Ale czegoś mi tu brakuje – może detali, przetłoczeń? Albo nie jestem wystarczająco nowoczesny.

mercedes eqe suv 350 4matic
Prawie-Mercedes i Mercedes.

Wnętrze wzbudza więcej emocji

Tutaj też nikt nie wymyślił kokpitu na nowo. Podobnie jak w EQS czy EQE, sponsorem programu jest wielki ekran dotykowy. Może być albo „tylko” wielki i zorientowany pionowo, albo olbrzymi i obejmujący właściwie całą deskę rozdzielczą – w tym drugim przypadku mówimy o rozwiązaniu pod nazwą Hyperscreen. Można odnieść wrażenie, że gdyby na kierownicy dało się umieścić wyświetlacz, z całą pewnością też by tam był, projektanci też pewnie chętnie zrobiliby ekran dotykowy na szybie. To budzi emocje (zwłaszcza u tych, którzy jeszcze go nie używali), ale i dobrze wygląda. Kokpit z Hyperscreenem prezentuje się zgrabniej i bardziej spójnie niż ten z mniejszym ekranem. Oczywiście dopóki się nie pobrudzi. Nawet pasażer siedzący z przodu nie będzie się nudził. Jeśli w aucie jest Hyperscreen, również i przed jego oczami umieszczono wyświetlacz.

mercedes eqe suv 350 4matic
Wnętrze z Hyperscreenem.
Bez Hyperscreena.

Miałem okazję jeździć EQE SUV-em zarówno z ciemnym wnętrzem, jak i beżowo-brązowym (powinienem chyba napisać, że „beż korespondował z brązami”). Różnica w odczuciach jest ogromna i jeśli czyta nas ktoś, kto na widok EQE SUV-a myśli sobie, że chyba tak wygląda jego następny samochód, mam dla niego podpowiedź. Zaznacz w konfiguratorze jasną kolorystykę. To oczywiste, że beżowa kierownica nie będzie praktyczna i na pewno szybko się ubrudzi. Ale warto odżałować trochę pieniędzy na dobre mycie od czasu do czasu. EQE SUV z jasnym wnętrzem wygląda o wiele bardziej luksusowo, premium, po mercedesowsku… i tak dalej. W czarnym wydaniu elektryczny SUV robi trochę za bardzo „techniczne” wrażenie.

Od razu lepiej.

Z tyłu jest mnóstwo miejsca

To nie jest SUV coupe, więc miejsca na głowę nie brakuje. O przestrzeń na nogi też nie trzeba się martwić. EQE SUV mierzy 4863 mm, a jego rozstaw osi to aż 3030 mm. To więcej niż w dłuższym GLE i niewiele mniej niż w przypadku „krótkiej” klasy S. Z tyłu naprawdę można się rozsiąść.

O miłe wrażenia kierowcy i pasażerów dba m.in. system dźwięku przestrzennego Dolby Atmos. To rozwiązanie tworzone we współpracy z Apple Music, więc właśnie tam można znaleźć utwory, które odpowiednio „otaczają” osoby siedzące w aucie, trochę jak przy domowym sprzęcie 5.1. Efekt robi wrażenie, zwłaszcza że we wnętrzu jest – jak przystało na samochód elektryczny – cicho.

520-litrowy kufer.

Jak jeździ Mercedes EQE SUV 350 4Matic?

Gdy wsiadłem za kierownicę testowego egzemplarza w wersji 350 4Matic (292 KM, 765 Nm), od razu zwróciłem uwagę na imponującą zwrotność tego wozu. Wyjazd z parkingu był prostszy niż spodziewałbym się tego po mierzącym prawie 4,9 metra SUV-ie. To dzięki opcjonalnemu układowi skrętnej tylnej osi. Wychyla się aż o 10 stopni – jak w klasie S, ale EQE SUV jest krótszy, więc przy manewrowaniu efekt robi się jeszcze lepszy. Promień skrętu to tylko 10,5 metra (bez skrętnej tylnej osi: 12,3 m). Czyli mniej niż… w klasie A.

mercedes eqe suv 350 4matic

Potem jazda już raczej nie zaskakuje. Zgodnie z oczekiwaniami, Mercedes EQE SUV 350 4Matic jest zrywny (ogromne pokłady momentu obrotowego dostępne niemal od razu pozwalają na prostej zapomnieć o tym, że jedziemy autem ważącym niemal 2600 kilogramów), skutecznie się rozpędza (setka w 6,6 sekundy – nie jestem pewien, czy wersja 500 o mocy 408 KM jest komuś rzeczywiście potrzebna) i robi wszystko bardzo płynnie. W środku słychać tylko szum powietrza, a i on nie jest głośny. EQE SUV aksamitnie resoruje i odpręża. Nie jest może maszyną stworzoną do sportowego połykania zakrętów (przy szybkich zmianach kierunku czuć, że nigdy nie był u dietetyka), ale jeździ stabilnie i pewnie.

EQE SUV 350 4Matic pokona na jednym ładowaniu ok. 450 km

Jego akumulator ma pojemność 90,6 kWh netto. Egzemplarz testowy pokazywał mi, że dopiero za 450 kilometrów czeka mnie przymusowy postój. Zużycie energii waha się oczywiście w zależności od stylu i prędkości jazdy. Zwykle notowałem ok. 28 kWh na sto kilometrów.

To bardzo dobry, wygodny, elektryczny SUV. Jeśli ktoś ma co najmniej 413 500 zł i szuka auta właśnie tego typu, Mercedes z pewnością mu się spodoba. Dla klienta, dla którego Audi Q8 e-tron będzie trochę zbyt zwyczajne, a BMW iX z kolei zbyt ekstrawaganckie, EQE SUV może okazać się idealnym złotym środkiem. Nie dostarcza emocji, a ja podczas jazd zacząłem się zastanawiać, czy pokochałbym motoryzację, gdybym poznawał ją właśnie teraz, w czasach elektrycznych SUV-ów. Wszystkie jeżdżą podobnie, nie mają istotnych wad, są gładkie i trochę nijakie, nawet jeśli potrafią wbić kierowcę w wygodny fotel przy przyspieszaniu. Ale są na pewno tacy, którzy właśnie tego szukają w samochodach. To motoryzacyjny odpowiednik przejażdżki windą w dobrym hotelu. Jest cicho, w tle leci spokojna muzyka, ładnie pachnie i można szybko dostać się na miejsce, ale nikt nie będzie opowiadał o takiej podróży z wypiekami na twarzy. Ja idę na schody, ale to nie znaczy, że winda jest źle zrobiona.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA