Testy aut nowych / Mazda

Mazda 6 kombi 2.5 Skydream: prawdopodobnie ostatnia taka generacja w teście

Testy aut nowych / Mazda 05.05.2020 351 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 05.05.2020

Mazda 6 kombi 2.5 Skydream: prawdopodobnie ostatnia taka generacja w teście

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk05.05.2020
351 interakcji Dołącz do dyskusji

W dzisiejszym odcinku proponuję: szybkie spojrzenie w plany Mazdy, sposób na oszczędzanie jenów i muzyczną podróż do lat 80. No i test, czy Mazda 6 kombi 2.5 jest dobrym samochodem.

Mazda jest firmą, po której można się spodziewać niespodziewanego. Japończycy lubią podążać… no, może nie całkiem pod prąd, ale wolą wydeptywać sobie własną ścieżkę. Robią to co najmniej od czasów gdy zdecydowali, że będą jako jedni z niewielu rozwijać technologię silników Wankla. Później zdarzyło im się jeszcze wskrzesić brytyjski pomysł na lekkiego, niedrogiego roadstera (tak powstało MX-5), a ostatnio – spróbować tchnąć nowe życie w wolnossące silniki benzynowe (Skyactiv-X, opinie na temat efektów są podzielone).

Teraz mówi się, że kolejnym krokiem może być zaprezentowanie następcy modelu 6, który będzie zupełnie inny od obecnego. Dokładniej: według plotek, nowa Szóstka stanie się tylnonapędową hybrydą. Z sześciocylindrowym silnikiem.

Brzmi doskonale.

Co oznacza taka zmiana? Dla mnie przede wszystkim to, że w przyszłości (padają różne daty, od roku 2021 do 2023) może czekać mnie przyjemny test nowego modelu. A dla klientów również to, że jeśli chcą kupić „zwykłą”, tradycyjną Mazdę 6, powinni trochę zagęścić ruchy.

Obecna generacja jest na rynku od 2012 r.

mazda 6 kombi test 2020

Osiem lat to w obecnych realiach cała epoka. Swoją drogą ciekawe, czy koronakryzys coś tu zmieni i poszczególne generacje aut będą miały dłuższe życie. Tak czy inaczej, Mazda 6 nie jest najnowszym modelem. Ale nie widać po niej zmarszczek. Po pierwsze dlatego, że styliści naprawdę się popisali i nadwozie nadal wygląda świeżo. Po drugie dlatego, że przez osiem lat, „Szóstka” przeszła dwa zaawansowane liftingi. Wygląd zewnętrzny nie zmieniał się zbyt mocno, ale po drodze np. zamontowano nowy kokpit, co nie zdarza się często przy okazji „liftów” w innych markach.

mazda 6 kombi test 2020

Mazda 6 ma sporo przyjemnie niedzisiejszych cech.

Dawno już nie jeździłem żadnym nowym samochodem z odtwarzaczem płyt CD. Gdy zauważyłem, że jest w Maździe, zacząłem gorączkowo przeszukiwać mieszkanie w poszukiwaniu choć jednego albumu, który nie byłby w formie elektronicznej. Gdy już myślałem, że wszystko na nic (mam kolekcję krążków, ale nie zabrałem jej ze sobą podczas przeprowadzki), znalazłem jedną, jedyną płytę. „When I Die”, zespół Fotoness. Ciekawe, czy ktoś słyszał i pamięta. Nieźle brzmiała w Maździe, a mnie było miło sobie ją przypomnieć. Sto lat nie słuchałem, bo nie ma jej w Spotify.

mazda 6 kombi test 2020

W Maździe nie znajdziesz miliona trybów jazdy. Jest tylko przycisk Sport przy dźwigni zmiany przełożeń. Gdy się go wciśnie, samochód później zmienia biegi. Wcale nie brakowało mi wyboru trybów Comfort, Normal, Supersport, Supercomfort, Sportcomfort i innych takich. Gdy jeździłem normalnie, niczego nie przełączałem. Gdy raz na jakiś czas chciałem pojechać ostrzej, włączałem Sport. Proste i logiczne.

mazda 6 kombi test 2020

Co jeszcze niedzisiejszego ma Mazda? Na przykład dość klasyczny projekt wnętrza, z „przyciskową” klimatyzacją i ekranem, który nie dominuje nad resztą kokpitu. Przyjemne, łatwe w obsłudze i ładne.

Są też i wady.

Brak indukcyjnej ładowarki do telefonu da się wybaczyć. W końcu podłączanie smartfona do kabla to nic trudnego. Ale brak elektrycznie sterowanej klapy w standardzie topowej wersji już trochę dziwi. Gdy wyjmuje się zakupy, łatwiej jakoś unieść dłoń i kliknąć przycisk niż zostawiać toboły na ziemi i zamykać bagażnik ręką. Mała poprawka – na początku napisałem, że taka klapa nie jest w Maździe 6 dostępna w ogóle. Można ją jednak dokupić w ramach akcesoriów. Da się wtedy zamykać bagażnik z kluczyka, przyciskiem albo ruchem nogi. Niestety, nie jest najtaniej – cena to 3785 zł.

Szkoda też, że kamery cofania i przednia, są tak słabej jakości. Jasne – lepsze takie niż żadne, ale w tańszej (choć nowszej) Maździe 3 robią sto razy lepsze wrażenie. Te z „Szóstki” przypominają aparaty z telefonów komórkowych sprzed kilkunastu lat. Co jeszcze? Może to, że system obsługi bezkluczykowej nie działa przy pociąganiu za klamkę tylnych drzwi. Drobiazg, ale może irytować.

Na koniec tej części, nie mogę nie przyczepić się do braku podświetlenia przełączników na drzwiach kierowcy. Musiałem świecić sobie latarką, żeby w ciemnym garażu dowiedzieć się, jak złożyć lusterka boczne. Ale zapewne Mazda dzięki temu prostemu zabiegowi oszczędza miliardy jenów na każdym egzemplarzu. Znaleźli świetny sposób na poprawę wyników finansowych [ZOBACZ JAKI]!

Wspominałem, że to najwyższa wersja wyposażenia.

Nosi nazwę Skydream. Wspomniane kamery są w niej standardem, podobnie jak wentylacja przednich foteli, matrycowe LED-y, aktywny tempomat, wyświetlacz head-up i czujnik martwego pola. Seryjna jest też brązowa, skórzana tapicerka Nappa. Ładna, ale szkoda, że nie można wybrać innego koloru. Do niebieskiego lakieru idealnie pasowałaby beżowa skóra. No cóż, brak możliwości konfiguracji to typowo japońska specyfika. Albo smakuje ci sushi, które przyrządza kucharz, albo musisz uciekać na golonkę. Innych dań w karcie nie ma.

Z przodu jest przyjemnie, a jak z tyłu?

Za kierownicą doskonale się siedzi. Fotel jest bardzo komfortowy – chyba udało się znaleźć kompromis między lekko „kanapową” wygodą, a dobrym trzymaniem w zakrętach. Siedzisko ma poprawną długość, choć gdyby wydłużyć je jeszcze o centymetr, może dwa, byłoby idealnie.

Jak jest w drugim rzędzie? Zupełnie nieźle. Miejsca dla kogoś o moim wzroście (1,85 m – dawno o tym nie wspominałem) nie brakuje ani na głowę, ani na nogi. To dobrze, zwłaszcza że „Szóstka” kombi ma… mniejszy rozstaw osi niż wersja sedan (2750 kontra 2830 mm). Jest też po prostu krótsza (4805 a 4870 mm). To się rzadko zdarza.

mazda 6 kombi test 2020

Bagażnik ma 522 litry (i akurat w kombi jest większy niż w sedanie). Wszystko z nim dobrze.

Pod maską: benzynowe 2.5 o mocy 194 KM.

Kiedyś testowałem już Mazdę 6 tej generacji. Sporo wtedy narzekałem na jej silnik. Wolnossące 2.0 o mocy 165 KM jest po prostu za słabe do auta tej wielkości. Żeby jakoś sobie radziło, trzeba je wysoko kręcić – a nawet wtedy osiągi nie powalają.

Tutaj mamy mocniejsze 2.5. Też ma cztery cylindry i nie ma turbo. Napisałbym, że to typowe dla filozofii Mazdy, ale nie do końca tak jest. W USA można zamówić „Szóstkę” z silnikiem 2.5 T. W Europie nie. Pewnie domyślacie się, dlaczego. Tak, chodzi o CO2.

Moc wolnossącej jednostki to wspomniane 194 KM, a moment obrotowy wynosi 258 Nm przy 4000 obrotów na minutę.

Taka Mazda 6 jeździ w sam raz. Zapomnijcie o 2.0.

Za sprawą braku turbo, silnik 2.5 też woli wyższe obroty. W egzemplarzu z automatyczną skrzynią (sześć biegów, klasyczny „hydrokinetyk”) to jednak nie przeszkadza. Zresztą gdybym musiał sam zmieniać biegi, też nie miałbym z tym kłopotu. 2.5 brzmi trochę przyjemniej od 2.0, a przede wszystkim wymierne efekty „kręcenia” widać na prędkościomierzu.

Od 0 do 100 km/h taka Mazda rozpędza się w osiem sekund. Jak na topową odmianę, nie ma rewelacji. 272-konne Superby i Passaty pękają ze śmiechu. Ale przy codziennej jeździe, osiągi „Szóstki” wystarczają. Nie obraziłbym się – oczywiście – za turbo i za dodatkowe 60 KM. Ale Mazda 6 kombi 2.5 jeździ adekwatnie do swojej klasy i charakteru.

Nie prowokuje do agresywnej jazdy. Po części za sprawą skrzyni biegów, która działa płynnie i dobrze, ale nie jest błyskawiczna w reakcjach. Po części przez spokojny charakter wnętrza. I dlatego – mimo zwinnego prowadzenia i bezpośredniego układu kierowniczego – nie ma się ochoty skakać Mazdą między pasami ruchu i wciskać się przed innych. Lepiej spokojnie jechać przed siebie. Ten wóz ma w sobie coś amerykańskiego. Amerykanie zresztą uwielbiają auta tej wielkości z wolnossącym 2.5. A przynajmniej tak mówił mi red. prowadzący. Napisał książkę o Stanach, to się chyba zna.

Czy Mazda sprawdzi się w trasie?

Pamiętam, że słabe wyciszenie było bolączką pierwszych egzemplarzy Mazdy 6 tej generacji, jeszcze sprzed liftingów. Kolega przewiózł mnie kiedyś swoim egzemplarzem i przez całą drogę myślałem, że jedziemy z niedomkniętym oknem.

Ale wraz z modyfikacjami, dokładano mat wygłuszających wnętrze. W testowanej wersji komfort akustyczny jest już zupełnie przyzwoity. Nie jest rewelacyjny, bo są w tej klasie lepsi (chociażby Passat), ale da się pojechać w długą trasę i nie żałować wydanych pieniędzy. Zrobiłem jednego dnia Mazdą niemal 800 km i nie miałem zastrzeżeń ani do wygody fotela, ani do wygłuszenia. Na gorszych nawierzchniach doceniłem bardzo harmonijne resorowanie. Mimo 19-calowych felg, „Szóstka” jest komfortowa i wyważona.

Ile pali wersja 2.5?

Krótkie pytanie, krótka odpowiedź: zwykle około 9-10 litrów, niezależnie od warunków. W trasie można zejść do 8 przy spokojnej jeździe. Przy 140 km/h: 9,3 l.

Ile kosztuje?

Cena testowanego egzemplarza to 185 700 zł. To jedna z najdroższych „Szóstek”, jakie da się dostać. Droższy byłby tylko egzotyczny na polskim rynku diesel.

Wersja Skydream kosztuje co najmniej 179 900 zł i nie jest dostępna ani ze słabszym silnikiem 2.0 (naprawdę – jeśli już Mazda 6, to z 2.5 pod maską), ani z ręczną skrzynią. Specjalnego wyboru dodatków nie ma. Należy się tylko zdecydować na kolor i później ewentualnie dodać szyberdach (2900 zł) lub akcesoria w rodzaju śrub zabezpieczających felgi, opon zimowych albo ozdobnych listw progowych. Konkurenci z takim wyposażeniem kosztują podobnie (w klasie nie-premium) albo odpowiednio więcej (w premium).

mazda 6 kombi test 2020

Czy warto?

Mazda 6 nie jest samochodem dla każdego. Raczej nie spodoba się gadżeciarzom. To nie jest rynkowa nowość. Nie polubią jej też ci, którym przede wszystkim chodzi o osiągi. Są w tej klasie szybsze kombi.

Ale „Szóstka” ma swoje zalety. To wygodne i nadal dobrze wyglądające auto. Ma silnik wolnossący i klasyczny automat, a to poszukiwana przez wielu „tradycjonalistów” kombinacja. Poza tym miło jest sobie przypomnieć, jak jeździ relatywnie mocny wóz bez turbo.

Następna generacja tego modelu może być czymś zupełnie innym. Czy to dobrze? Dla mnie tak, bo już teraz nie mogę się doczekać przejażdżki. Ale czy klienci (zwłaszcza w Europie) rzeczywiście szukają tylnonapędowego wozu z sześcioma cylindrami? Mam wątpliwości. Możliwe, że jeśli plotki o nowej generacji staną się rzeczywistością, wielu zatęskni za „normalnym” poprzednikiem.

No właśnie, tego słowa szukałem. Mazda 6 kombi z silnikiem 2.5 to dobry, normalny samochód. Tylko że czasy takich aut powoli się kończą.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać