Ciekawostki

Dziś rocznica słynnego lotu nad rondem w Rąbieniu. Przeżyjmy to jeszcze raz

Ciekawostki 12.04.2024 137 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 12.04.2024

Dziś rocznica słynnego lotu nad rondem w Rąbieniu. Przeżyjmy to jeszcze raz

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz12.04.2024
137 interakcji Dołącz do dyskusji

O tej sprawie mówiła nie tylko cała Polska, ale i cały świat. Lot nad rondem w Rąbieniu obchodzi dziś czwartą rocznicę.

W Niedzielę Wielkanocną kierowca Suzuki nie ogarnął ronda im. ks. Kanonika Andrzeja Mikołajczyka w Rąbieniu w województwie łódzkim. Jechał z tak dużą prędkością, że rondo otoczone kostką wybiło go w powietrze. Ściął kawałek drzewa na wysokości kilku metrów i wylądował na terenie pobliskiej parafii. Przeżyjmy to jeszcze raz.

Tożsamość kierowcy może nie jest znana szerszej publiczności, ale za to wiadomo, ile promili miał we krwi. Wsiadł za kierownicę z blisko trzema promilami. Trzy godziny po wypadku zmierzono mu 2,8 promila. Nie jest to śmieszne ani trochę. Należy się cieszyć, że nikogo nie zabił, a całość eskapady przybrała formę tragikomiczną. Mężczyzna był zakleszczony w pojeździe. Przeżył, ale miał uraz głowy i uszkodzony kręgosłup.

Kara za lot nad rondem w Rąbieniu

Kierujący pojazdem 41-latek doczekał się kary. Sąd Rejonowy w Zgierzu wymierzył mu karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Otrzymał również zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 5 lat i nakaz zapłaty 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Nie spędzi więc za kratkami ani jednego dnia za ten wyczyn, który zapewnił mu międzynarodową sławę. Za to już niedługo znowu będzie mógł prowadzić pojazdy mechaniczne.

Zapewne też musiał zapłacić z własnej kieszeni za spowodowane uszkodzenia infrastruktury, gdyż ubezpieczyciel pewnie chętnie zastosował regres. Tak się dzieje, gdy sprawca jest pijany.

Więcej o locie nad rondem w Rąbieniu:

Felga w zbożnym celu

Koło z tego samochodu trafiło na licytację prowadzoną przez Aleksandrów Łódzki. Przynajmniej był z tej sytuacji jakiś pożytek. Krążyły plotki, że nazwa ronda miałaby być zmieniona, na przykład na „rondo lotnika”, ale były to raczej wyłącznie żarty. Trudno sobie wyobrazić, by miejskie władze zechciały tak uhonorować sprawcę. Choć rondo niewątpliwie stało się choć przez chwilę czymś w rodzaju turystycznej atrakcji.

Na oryginalnym nagraniu widać moment wybicia, ale już nie upadku. Na miejscu pojawił się też dość znany Youtuber Moto Doradca, który pokazywał, jak duży dystans pokonało w powietrzu Suzuki.

Ten lot zyskał tak wielkie zainteresowanie, że był obecny w mediach poza naszym krajem, także na innych kontynentach. Pisała o nim zarówna prasa dzienna, jak i branża motoryzacyjna. Nie wierzycie? Wpiszcie „roundabout flight” w wyszukiwarkę.

Pojawili się też naśladowcy

Lot nad rondem w Rąbieniu doczekał się naśladowców. Przypadkowych zapewne, ale może też widzieli film z lotu i został im w podświadomości. Niedługo po tym wydarzeniu do podobnego doszło w Łańcucie. 29-latek również wybił się na rondzie. Co ciekawe, był trzeźwy. Twierdził, że nie zauważył znaków informujących o ruchu okrężnym. Prawo jazdy zdobył dwa miesiące wcześniej, co może nieco tłumaczyć, jak mogło dojść do takiego przeoczenia.

Gdyby lot w Rąbieniu odbył się dziś, teoretycznie mogłoby dojść do konfiskaty pojazdu. Tylko przy optymistycznym założeniu, że coś z niego zostało. Od konfiskaty odstępuje się, gdy ze względu na stan pojazdu ma ona niespecjalny sens.

Teraz każdy nieudany przejazd przez rondo budzi skojarzenie z Rąbieniem. A gdyby tak tylko jechał nieco szybciej, to może też by przeleciał, tak samo jak Suzuki? Jestem ciekawy, czy lotnik z Rąbienia jest towarzysko dręczony, czy znajomi codziennie pytają go „gdzie leci”.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać