REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

W końcu elektryczny kamper, który nie boi się dłuższych podróży. Fani ciszy mają nową opcję do wyboru

Uwaga - tym razem nie będzie śmieszkowania z zasięgu...

28.06.2021
18:54
W końcu elektryczny kamper, który nie boi się dłuższych podróży. Fani ciszy mają nową opcję do wyboru
REKLAMA
REKLAMA

... które było jak najbardziej uzasadnione w przypadku Nissana e-NV200 w odmianie ukamperzonej. Mogliśmy nim bowiem przejechać maksymalnie 200 km i to był nasz koniec podróży. Albo szukaliśmy gniazdka lub stacji ładowania, albo mogliśmy się przekonać na własnej skórze, jak dobrze żyje się w głuszy w takim kamperze, bez dostępu do udogodnień, które oferuje współczesny świat.

LEVC e-Camper ma natomiast zasięg... 98 km.

Nie mam bladego pojęcia, o co chodzi w tym zdjęciu. Poza tym, że komuś zależało na tym, żeby było na nim dużo rowerów.

Tyle tylko, że jeśli nawet wskaźnik elektrycznego zasięgu spadnie do zera, to nie oznacza to, że stajemy w miejscu i nic nie możemy zrobić. e-Camper bazuje bowiem na osobowej wersji VN5, dziedzicząc po niej też układ napędowy.

Czyli tak - możemy jechać na samym prądzie przez niecałe 100 km (pewnie mniej, jeśli zapakujemy całą rodzinę i wakacyjne graty), a po przekroczeniu tej bariery... dalej jedziemy na prądzie. Tyle tylko, że za jego generowanie odpowiada już 1,5-litrowy silnik spalinowy. Jeśli nie chcemy go uruchamiać - szukamy stacji ładowania. Ale jeśli nie ma jej w pobliżu, to po prostu tankujemy w kilka minut benzynę na najbliższej stacji benzynowej i ruszamy dalej w trasę.

W sumie możemy pokonać tak na jeden raz (przy pełnym zatankowaniu i naładowaniu) maksymalnie 489 km. I przy okazji chwalić się znajomym, że uznajemy tylko samochody z napędem na tył - bo właśnie przy tylnej osi umieszczono elektryczny silnik napędzający całą kostrukcję.

Na brak miejsca w środku nikt nie powinien narzekać.

Wprawdzie LEVC udostępnił jak na razie tylko jedno zdjęcie wnętrza i nawet nie jest to zdjęcie, a rysunek, ale można spokojnie założyć, że wymiary będą w większości zbliżone do VN5. Czyli będziemy mieli do czynienia z autem o długości 5,23 m, wysokości 1,99 m, szerokości 1,95 m (bez lusterek) i rozstawie osi 3,39 m. Ładowność w wersji użytkowej wynosi 830 kg - tutaj będzie pewnie trochę mniej, biorąc pod uwagę kamperową zabudowę, której w tańszym wariancie brak.

Z raczej oszczędnego komunikatu prasowego można się jeszcze dowiedzieć, że wewnątrz przygotowano miejsca noclegowe dla maksymalnie 4 osób, kuchenka jest (oczywiście) elektryczna, na dachu znajduje się rozkładany namiot, a nadwozie ma być gotowe na przyjęcie wszelkiej maści uchwytów na np. rowery, kajaki i wszystko inne, czym interesują się aktywni i dynamiczni ludzie.

Wnętrza z perspektywy kierowcy niestety nie pokazano w ogóle, ale pewnie będzie wyglądać podobnie jak w VN5 - czyli będzie mniej więcej odpowiedzią na pytanie, jak wyglądałyby nowe modele Volvo, gdyby Szwedzi postanowili rywalizować cenowo z Dacią:

Tyle tylko, że e-Camper wcale tani nie będzie.

REKLAMA

Bo i dlaczego miałby być tani, skoro ludzie chcą kamperów? I o ile za VN5 w najtańszej odmianie trzeba zapłacić od 38 500 funtów, tak e-Camper będzie startował od 73 000 euro i to - według komunikatu prasowego - bez doliczenia VAT-u. Na dzień dobry trzeba więc liczyć się z wydatkiem w okolicach 330 000 zł... plus VAT.

Czy warto? O tym napiszemy już pewnie niebawem, chociaż na razie na przykładzie - zapewne - VN5. Sam e-Camper trafi bowiem do sprzedaży... w sumie nie do końca wiadomo kiedy. Póki co firma przyjmuje nie tyle nawet rezerwacje, co zainteresowania, a fizyczna premiera pierwszych egzemplarzy przewidziana jest na koniec tego roku. Na najbliższe wakacje lepiej więc pomyśleć o innym kamperze.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA