Bezpieczeństwo ruchu drogowego / Ciekawostki

Trzy lata walczył, żeby odzyskać swoje auto. Teraz zlicytowała je policja

Bezpieczeństwo ruchu drogowego / Ciekawostki 12.03.2024 46 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 12.03.2024

Trzy lata walczył, żeby odzyskać swoje auto. Teraz zlicytowała je policja

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk12.03.2024
46 interakcji Dołącz do dyskusji

Pan Shakha Ameen z Norwegii niezbyt długo nacieszył się wymarzonym Lamborghini. Najpierw zatrzymano mu je za przekroczenie prędkości, a teraz – po trzyletniej, sądowej batalii – zlicytowano.

W Polsce pojutrze wchodzi w życie prawo, które budzi wiele kontrowersji. Mowa o konfiskacie aut pijanym kierowcom. Wóz, który był prowadzony przez nietrzeźwego, będzie mógł zostać zabezpieczony, a następnie zlicytowany m.in. w sytuacji, kiedy kierowca będzie miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu.

„To niesprawiedliwe”, „co z pożyczonymi samochodami?”, „prawo i tak będzie nieskuteczne” – zewsząd słychać głosy różnych oburzonych, choć nie brakuje też osób, które nowe prawo chwalą. Jak to działa w innych krajach? Czy jadąc na urlop, można załatwić sobie powrót piechotą? Owszem – i wcale nie trzeba zaglądać przy tym do kieliszka.

Czytaj również:

Ku przestrodze: Lamborghini zlicytowane w Danii

Pan Shakha Ameen mieszka w Norwegii. Od dawna marzył o Lamborghini i w 2021 roku uzbierał wreszcie wystarczającą sumę pieniędzy, by kupić sobie taki wóz. Padło na Huracana Spyder. Pojechał więc do Niemiec, by sfinalizować transakcję, a potem wracał do domu. To wszystko brzmi jak sen miłośnika motoryzacji – daleka droga, równy asfalt, pięknie brzmiące V10, wiatr we włosach… mogło być bardzo przyjemnie.

Lamborghini Huracan
Takiego by nie ruszyli.

Niestety, pan Ameen nie dał rady oprzeć się pokusie wciśnięcia gazu do podłogi. Pech chciał, że nie zrobił tego w Niemczech, gdzie mógłby trafić na odcinek autostrady bez ograniczeń prędkości, a w Danii. Policja złapała go, gdy pędził 210 km/h. Według wprowadzonych niedługo wcześniej przepisów, było to już przekroczenie, które dawało funkcjonariuszom prawo do konfiskaty auta. Sen zamienił się w koszmar.

Czytaj również: 

Właściciel auta walczył o nie przez trzy lata

Wóz spędził ten czas, zamiast w jego garażu, na parkingu policyjnym. Pan Ameen zapewnia, że wydał na prawników mniej więcej tyle, ile wcześniej zapłacił za Lamborghini. Batalia została przez niego jednak przegrana. „Twarde prawo, ale prawo” – można by to skwitować. Po trzech latach auto zostało finalnie zlicytowane. Kupił je, za równowartość 1,1 miliona złotych, pewien dealer aut luksusowych. Może pan Ameen jednak je odkupi?

Obecnie właściciel zajmuje się m.in. pisaniem na Facebooku postów, w których oskarża państwo duńskie (zarzucające mu zresztą m.in. próby przekupywania świadków) o kradzież auta. Szczególnie spodobał mi się ten, w którym wyliczył, że gdyby faktycznie jechał cały czas ponad 200 km/h, pokonałby dany dystans w kilka minut, a nie w 25. Problem w tym, że nikt nie zarzucał mu zbyt wysokiej średniej prędkości. Radar zmierzył mu zbyt dużą prędkość chwilową, co przecież również jest zakazane.

Czytaj również:

Lamborghini zlicytowane w Danii: przepisy działają

Dania wydaje się krajem spokojnych kierowców. Przez pierwszy tydzień po wprowadzeniu surowego prawa skonfiskowano tam jednak aż 21 aut, których kierowcy rażąco przekroczyli prędkość. Policja może zatrzymać pojazd, gdy jego kierowca pędzi przynajmniej 200 km/h, gdy jedzie z prędkością co najmniej 100 km/h, gdy co najmniej dwukrotnie przekracza to dozwoloną prędkość, gdy jest pijany (przynajmniej 2 promile we krwi), gdy spowoduje wypadek śmiertelny w szczególnie obciążających okolicznościach lub gdy mamy do czynienia z „lekkomyślnym zachowaniem na drodze zagrażającym bezpośrednio życiu i zdrowiu innych”.

Uważajcie, jadąc na urlop do Legolandu. Aha, jeszcze jedno. Byłego właściciela Lamborghini nie było na licytacji. Otrzymał do tego wszystkiego jeszcze sześcioletni zakaz wjazdu do Danii…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać