REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Dajcie spokój temu kierowcy Lamborghini na A4. Może spieszył się ratować kotka

Kierowca Lamborghini wykonał niebezpieczny manewr na autostradzie A4. Nie osądzajmy go surowo, może gdzieś do uratowania był mały kotek.

07.07.2023
10:57
Lamborghini A4
REKLAMA
REKLAMA

Policja udostępniła straszny film z Lamborghini. Musi być straszny, skoro komunikat zatytułowano "Pomylił autostradę z torem wyścigowym". Widzimy na nim, na filmie, nie na tytule, jak Lamborghini Huracan wyprzedza inny pojazd pasem awaryjnym. Wydarzyć miało się to na autostradzie A4.

Niestety, muszę zmartwić policję, gdyż takie zachowania są akceptowane społecznie i wcale nie chodzi o sympatyzowanie z właścicielami aut kosztujących 2 mln zł.

Kierowcy Lamborghini na A4 dajcie kotka

Podejrzewam, że gdyby ten manewr wykonano Renault Twingo, to film nie trafiłby na policyjne strony i nagłówki większości internetowych serwisów. Nie szkodzi, nie oburza mnie to, takie życie, o czym najlepiej wiedzą kierowcy BMW. Nie mogą wykonać nic dziwnego na drodze, żeby zaraz ktoś o tym nie napisał. Oburza mnie, że policja nie opublikowała filmu z kotkiem.

Niedawno pisaliśmy o internetowym bohaterze. Jeden z kierowców przemieszczający się drogą ekspresową S5 zjechał na pas awaryjny i nawet po nim cofał. Wszystko, żeby uratować kotka. Nieomal nie zginął, gdyż jak sam przyznaje, w pewnym momencie mało brakowało, a zdmuchnąłby go samochód ciężarowy. Za tak skrajnie ryzykowne zachowanie zebrał oklaski. W internecie został okrzyknięty bohaterem.

Wszystko przez kotka

Nagle wszystko przestało się liczyć. Przepisy, bezpieczeństwo ruchu drogowego, ludzkie życie, bo najważniejsze było uratowanie kotka. Bohater z S5 cofał po pasie awaryjnym i wystawiał nogę przed pędzącego tira. Kierowca Lamborghini wyprzedził pasem awaryjnym, a okazało się, że pomylił autostradę z pasem wyścigowym. W takim razie, co i z czym pomylił bohater od kotka?

Nie osądzajmy więc kierowcy Lamborghini, skoro mamy tak niskie standardy odnośnie awaryjnego pasa. Można nim jechać pod prąd, byle w zbożnym celu. Nikt nie wziął pod uwagę, że kierowca Lamborghini spieszył się, żeby ratować jakieś inne zwierzątko. A poważnie, to jestem ciekawy, dlaczego sprawy kotka nie skomentowała policja. Może teraz nie wypada napisać, że to było zbędne ryzyko, skoro potępia się kierowcę Lamborghini?

REKLAMA

Czytaj dalej:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA