Przegląd rynku

Ile auta kupimy za średnią płacę dziesięć lat temu i dziś? Przykład Toyoty wykręca mózg

Przegląd rynku 14.12.2022 344 interakcje

Ile auta kupimy za średnią płacę dziesięć lat temu i dziś? Przykład Toyoty wykręca mózg

Piotr Barycki
Piotr Barycki14.12.2022
344 interakcje Dołącz do dyskusji

Ceny samochodów w 2022 r. wydają się kompletnie zwariowane i oderwane od rzeczywistości. A może tak nie jest i po prostu trzymamy się cały czas wspomnień cen, które towarzyszyły nam przez poprzednie lata? Zobaczmy. 

Dacia Duster? Prawie 80 000 zł. Toyota Corolla Kombi? Ponad 130 000 zł. Dekadę temu za takie pieniądze wyjechalibyśmy z salonu Skodą Octavią kombi albo Mercedesem klasy C – i trudno z takimi kalkulacjami polemizować.

Z drugiej strony – dekadę temu średnia pensja według ZUS wynosiła zaledwie 3521,67 zł. Obecny wynik oscyluje w okolicach 6480 zł, czyli jest o 84 proc. wyższy. Może więc samochody nie są jednak piekielnie droższe, tylko – jeśli chodzi o liczbę potrzebnych na nie średnich pensji – kosztują dokładnie tyle samo? A może nawet potaniały?

Oczywiście na wszelki wypadek od razu zaznaczę: tak, średnia pensja nie jest idealnym wskaźnikiem. Tak, wiem, nikt nie odkłada 100 proc. pensji, żeby po 3 latach głodowania i mieszkania na ulicy kupić sobie klasę C. Ale to i tak nie zaszkodzi w tym, żeby sprawdzić, o ile dłużej – nawet czysto teoretycznie – trzeba zbierać na nowy samochód. I o ile faktycznie wzrosły w 2022 roku ceny samochodów w porównaniu z 2012 r.

Uwaga, lepiej czytać na siedząco.

Toyota Yaris + 68%

hybrydowa Toyota awarie
Pierwsza wersja Yarisa Hybrid. Potem były jeszcze dwa liftingi.

Potężna różnica w cenie w skali 10 lat – bazowe wersje tego popularnego auta podrożały w tym czasie prawie o równe 70 proc. Przy czym od razu uwaga – lepiej jeszcze nie wstawajcie, bo wcale nie jest to najwyższa podwyżka w tym zestawieniu.

Ile kosztował Yaris w 2012 roku? Około 41 500 zł, przy czym nawet później dało się ją kupić taniej – w 2014 r. za wersję 3-drzwiową mogliśmy zapłacić zaledwie 39 900 zł. Przyjmijmy jednak wcześniejszą, wyższą cenę za odmianę z kompletem drzwi.

Ile trzeba zapłacić za Yarisa dzisiaj? Co najmniej 69 900 zł. Oczywiście to już zupełnie inne auto, ale zasadniczo dalej to model, który otwiera gamę Toyoty i dalej skierowany jest teoretycznie do tych samych osób. Tyle że te osoby muszą zapłacić teraz o 28 400 zł więcej.

Jest jednak i dobra wiadomość, przynajmniej jeśli ktoś zarabia średnią krajową. W 2012 trzeba było na bazowego Yarisa odłożyć 12 pensji. W 2022 r. – o jedną mniej.

Toyota Auris + 95%

Yyyy, no tak, tak wyszło. Opublikowany w 2012 roku cennik drugiej generacji Aurisa zaczynał się od 59 900 zł i była to w tamtych czasach raczej standardowa cena za auto z segmentu kompaktowego w standardowej wersji nadwoziowej.

Dzisiaj? Dzisiaj Aurisa już z nami nie ma, zastąpiła go właściwie bezpośrednio Corolla – i w wydaniu hatchback kosztuje… co najmniej 116 900 zł. Tak, jest o włos od tego, żeby kosztować dokładnie dwukrotność ceny sprzed dekady.

Oczywiście, ponownie, to już inne auto, do tego wyłącznie z napędem hybrydowym. I tym razem jednak nie zmienia to faktu, że teoretycznie jest to auto skierowane dokładnie do tego samego odbiorcy, poszukującego od samochodu dokładnie tego samego. Choć pewnie sporo klientów na Corollę spokojnie zadowoliłoby się obecnym Yarisem – tutaj różnica w cenie i szok przy kasie byłby mniejszy.

Zła wiadomość? Auris/Corolla to jedyne auto w tym zestawieniu, które wymaga od nas odkładania dłużej całej pensji, niż miało to miejsce dekadę temu. Wcześniej na kompakta odkładalibyśmy 17 miesięcy, dzisiaj – 18.

Kia Sportage + 77%

ceny samochodów 2022
Wariant po liftingu z przodu można rozpoznać po zmienionej atrapie chłodnicy.

68 800 zł – tyle kosztowała Kia Sportage 10 lat temu. Gdyby dzisiaj ktoś sprzedawał takiego SUV-a w podobnej cenie, to ludzie pewnie rzucaliby się na niego, nawet gdyby miał tylko 3 koła i brakowało mu dachu. Za tyle nie dostaniemy dzisiaj nawet Dacii Duster.

Ile trzeba zapłacić więc dzisiaj za Sportage z salonu? 121 900 zł. Czyli 10 lat temu mielibyśmy za tę kwotę Sportage dla siebie i Yarisa dla żony, i jeszcze by zostało. Ewentualnie sobie moglibyśmy kupić Yarisa, a żonie Sportage – i pewnie niektórzy w naszej redakcji tak by zrobili.

Dobra wiadomość? Na Sportage trzeba dzisiaj wydać 19 średnich pensji, podczas gdy 10 lat temu było to 20 pensji.

Volkswagen Passat Variant + 55%

ceny samochodów 2022

Kiedyś każdy chciał mieć Passata, teraz już nawet Volkswagen nie do końca chce go mieć, zostawiając w ofercie tylko wersję Variant. W 2012 r. kosztowała ona 90 990 zł – dość szokująco, jak na dzisiejsze warunki, w których rozmowę w salonie można zacząć od 140 990 zł i raczej na rabaty nie ma co liczyć.

Można natomiast liczyć na to, że jeśli będziemy odkładać co miesiąc średnią pensję, to na najbardziej bazowego Passata będziemy zbierać przez 22 miesiące – wcześniej było to 26 miesięcy. I to jest pierwszym w tym zestawieniu przypadek, gdzie faktycznie – mimo potężnego wzrostu ceny – wzrost płac (przynajmniej tych średnich) faktycznie w pewnym stopniu zniwelował te podwyżki i na Passata trzeba odkładać krócej.

Mercedes klasy C + 54%

Mercedes klasy C W204 awarie ceny samochodów 2022
Mercedes klasy C kombi (S204) w wersji po liftingu.

Podobnie jest z Mercedesem klasy C, przy czym wynik jest nawet bardziej optymistyczny. W 2012 roku, kiedy bazowa wersja kosztowała 128 600 zł, uzbieranie tej kwoty wymagało 37 pensji. Teraz, mimo że klasa C kosztuje co najmniej 198 000 zł, tych pensji potrzeba już tylko 31.

Nie wiem tylko, czy osłodzi to nam w jakiś specjalny sposób fakt, że na czysto musimy dołożyć 69 400 zł.

BMW X3 + 41%

ceny samochodów 2022
Autorstwa M 93 – Praca własna, CC BY-SA 3.0 de, CC BY-SA 3.0 de, Link

Najdroższe auto w zestawieniu – już w 2012 r. kosztowało 162 900 zł, za najtańszą odmianę xDrive, czyli 20d. Teraz najtańszy xDrive jest benzynowy i jest wyraźnie droższy, bo do tamtej kwoty trzeba dołożyć 67 600 zł i wychodzi nam 230 500 zł. Różnica? 41 proc.

Tyle tylko, że jeśli przeliczyć to na średnie pensje, to w 2012 roku musieliśmy na nowe X3 odkładać prawie 4 lata (46 miesięcy). Dzisiaj wystarczą równe 3 (36 miesięcy). Jakiś progres to jest…

To jak? Czy ceny samochodów w 2022 r. faktycznie zwalają z nóg? Jest drożej czy tak samo?

Standardowo – to skomplikowane.

Jeśli kierować się tylko stosunkiem bazowej ceny katalogowej samochodu do średniego wynagrodzenia, pomijając wszystkie inne czynniki, jak koszty życia i podobne, to… w przypadku samochodów z niższej i średniej półki cenowej jesteśmy właściwie w dokładnie tym samym miejscu, co 10 lat temu. Wtedy auta były tanie, ale zarabialiśmy (średnio) niewiele, dzisiaj zarabiamy (średnio) dużo więcej, ale samochody są dużo droższe.

Nie jest to raczej oczekiwany przez klientów rezultat, bo chcieliby pewnie, żeby z czasem było ich stać na coraz większe i droższe samochody, a wychodzi na to, że stać ich na mniej więcej to samo – o ile mają szczęście i ich wypłaty rosną razem ze wzrostem średniego wynagrodzenia. Z drugiej strony – nie można pomijać faktu, że Auris 10 lat temu i Corolla teraz – mimo przynależności do tego samego segmentu – to raczej inne samochody, więc jednak jakiś postęp jest.

Z drugiej strony – im auto było 10 lat temu droższe, tym – przynajmniej procentowo – mniej podrożało. I w tym przypadku widać akurat pozytywne powiązanie pomiędzy liczbą średnich pensji, jakie trzeba było wydać 10 lat temu, a ich liczbą dzisiaj.

Czyli wychodzi na to, że warto było mieć dużo pieniędzy, a dzisiaj mieć ich jeszcze więcej. Co ja poradzę, że tak wyszło z tabelki.

Używany Mercedes klasy C (W204) – awarie i problemy. Co się w nim psuje?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać