REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki

Zapowiada się golenie użytkowników aut marki Tesla. Haker znalazł wskazówki, że będzie abonament

Ach ta Tesla. Firma zaczynała od sprzedawania samochodów z darmowym ładowaniem na firmowych Superchargerach, aby w ciągu kilku lat uciąć ten dostęp, a od 2020 roku brać dodatkowe opłaty za wyposażenie zamontowane w pojeździe. Teraz przyszedł czas na abonament.

18.11.2023
11:03
tesla abonament
REKLAMA
REKLAMA

Trzy lata temu Tesla proponowała klientom ogrzewanie tylnej kanapy za 300 dolarów w Modelu 3 Standard Range oraz Standard Range+. Było zgorszenie, potem było hakowanie (dokonane przez niemiecki uniwersytet!), ale ostatecznie temat ucichł i można powiedzieć, że Tesli się upiekło. Musk to jednak potrafi w marketing, bo internetowy ściek za wyciskanie od klientów opłat za rzeczy zainstalowane w autach, spłynął na BMW. Niemcy z Monachium zostali winni i teraz cała reszta może już swobodnie wprowadzać subskrypcje. Niedawno pisało o tym Audi, a dziś okazuje się, że Tesla prawdopodobnie wraca z podobnym pomysłem na „abo”.

Na trop abonamentowych pomysłów Tesli wpadł pewien haker znany z tego, że lubi bawić się oprogramowaniem amerykańskich elektryków. Portal Teslarati podaje, że Greentheonly ma na swoim koncie wiele ciekawych odkryć, a teraz dogrzebał się do kodu sugerującego, że w nowych Teslach będą funkcje na abonament. Konkretnie chodzi o to, że firma zrobiła sobie w oprogramowaniu na 2024 r. możliwość umieszczenia ogrzewanych foteli i podgrzewanych wycieraczek za tzw. paywallem. Zdaniem hakera te funkcje miałyby dotyczyć nowych aut serii Model 3 oraz Model Y.

Tesla otrzyma ogrzewane siedzenia i podgrzewane wycieraczki na abonament?

W teorii brzmi to jak coś wspaniałego - latem nie trzeba płacić. Wspaniałość tego rozwiązania kończy się, gdy uświadomimy sobie, że za grzałki oraz instalacje zapłaciliśmy już raz, kupując auto. Przecież te graty są cały czas w nim zamontowane, i tylko wielki brat odcina nam dostęp. To byłoby fair pod warunkiem, że kupując Teslę, można by było podjąć decyzję, co się chce na pokładzie, a co w abonamencie. Na tej podstawie powinna być kalkulowana cena zakupu. Na przykład:

REKLAMA

Klimatyzację chcę mieć na zawsze - to zapłacę od razu. Z kolei podgrzewanie foteli może się nie przydać. Odejmijcie mi to od ceny, ale zostawcie maty i może sobie kiedyś wykupię. 

Gdyby producenci sprzedawali subskrypcje w taki sposób, to proszę bardzo. Niestety, póki co abonamenty mają bardzo zły PR i każde ogłoszenie subskrypcji wybrzmiewa jak skok na kasę. Ale spokojnie - Eldorado dla producentów się skończyło, a place przy salonach znowu zapełniają się autami, na które nie ma kupców. Klient znowu zaczyna mieć coś do powiedzenia, a głosy z tej strony barykady są bardzo jednogłośne - subskrypcje to zło, nawet jeśli jest to Tesla na abonament.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA