REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Ojciec z synkiem chcieli zbić nagrywającego wykroczenie. No dobrze, synek tylko pytał

Jedni w nagrywającym widzą konfiturę, a ja na tym filmie widzę przyszłego właściciela lewego pasa autostrady. Mocna ekipa do bicia nagrywającego się tu trafiła.

29.05.2023
9:04
ekipa na nagrywającego
REKLAMA
REKLAMA

Licencja na posiadanie dzieci to temat kontrowersyjny. Przecież każdemu z nas wydaje się, że dzieci wychowuje najlepiej, a inni to często zwierzęta hodują. Oczywiście, że mam pewne wady jako rodzic, ale jeśli moje dzieci czytają mnie teraz, ale w przyszłości, to chcę, byście wiedziały, że wszystko, co robiłem, robiłem dla waszego dobra, a nie miałem dla was wystarczająco dużo czasu wyłącznie dlatego, że oglądałem żużel. Bardzo łatwo jest stać się zwolennikiem poglądu, że na posiadanie dzieci powinna być wydawana licencja, skoro biorąc kotka ze schroniska, uczestniczymy w procesie adopcyjnym. Nie wiem, dlaczego akurat takie refleksje mnie naszły, ale ten młody podał się do ojca.

Awantura za nagrywanie wykroczenia

Film jest krótki, aż za krótki, bo nie widać początku całej sytuacji. Możemy zobaczyć tylko samochód zaparkowany na wysokości przejścia dla pieszych oraz jego kierowcę wraz z synem, chyba. Dynamicznie ruszają w stronę osoby nagrywającej to wykroczenie. Dorosły mężczyzna jest odrobinkę pobudzony i w pewnym momencie wydaje się, że uderza lub kopie nagrywającego. Pewności nie mam, ale nagrywający starał się wyeksponować ten zamach ciałem. Da się usłyszeć pytanie "chcesz w ryj". Dziecko też wyrywa się do przodu, ale nie bije, tylko pyta, czy nagrywający może tego nie robić.

Jaki jest koń, każdy widzi, ale dziecko zadaje ciekawe pytanie: czy może pan tego nie robić.

Czy możemy nie nagrywać wszystkiego?

Pod filmem oczywiście jest pełno komentarzy, że nagrywający jest konfiturą i sobie zasłużył. Ormowcem jest i inne takie. I tutaj dochodzimy do zderzenia dwóch światów, a obydwa nie są mi bliskie. Tłumaczyć, dlaczego nagrywającego nie uważam za godną potępienia konfiturę, czyli donosiciela, chyba nie muszę nikomu, kto nie siedział w więzieniu. Natomiast mam też pewne wątpliwości, do czego ciągłe nagrywanie siebie nawzajem doprowadzi. Nie istnieje taki świat i istniał nigdy nie będzie, w którym wszyscy przestrzegają przepisów. Przepisy muszą istnieć, by wyznaczyć normę, granice, za których przekroczenie można karać. Szaleńczy pęd, by nagrywać wszystko i donosić na siebie nawzajem kiedyś przybierze karykaturalną formę i nie spełni żadnej pożytecznej roli. Przybierze, bo już teraz wrzucane do sieci filmy bardzo często obnażają niewiedzę i niewłaściwe zachowanie samych nagrywających. Ludziom zwyczajnie brakuje kompetencji, by samodzielnie zaprowadzać porządek.

Rodzinka z tego filmu wygląda na rodzinkę Adamsów, ale podejrzewam, że niewiele osób, po popełnieniu wykroczenia, pogratulowałoby nagrywającemu i podziękowało za zwrócenie uwagi. Nagrywanie bez zgody nie jest zabronione, przeciwnie do publikowania wizerunku, co nie znaczy, że należy to robić zawsze i wszędzie. Jeśli nagrywający nie mógł przejść obok tego wykroczenia obojętnie, miał możliwość zrobienia zdjęcia i wysłania zgłoszenia do odpowiednich służb. Wybrał mniej bezpieczną formę interwencji i sprawy potoczyły się nie po jego myśli lub właśnie tak, jak chciał.

I jeszcze jedna myśl, tak na zakończenie. Żadne wychowanie komunikacyjne w szkołach nie pomoże, bo wzory zachowań, także na drodze, pochodzą z domu.

REKLAMA

Czytaj dalej:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA