Klasyki

Przeprowadzam się do Finlandii. Mają graty, o których nie śniło się fizjologom

Klasyki 14.09.2020 723 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 14.09.2020

Przeprowadzam się do Finlandii. Mają graty, o których nie śniło się fizjologom

Michał Koziar
Michał Koziar14.09.2020
723 interakcje Dołącz do dyskusji

Finlandia to dla Polaków graciarska terra incognita. Nie produkowano tam niczego, co zapadłoby komukolwiek w pamięć, raczej nikt nie importuje stamtąd aut. Szkoda, Finlandia ma do zaoferowania stare samochody, o jakich nie śniło się fizjologom.

Finlandia łączy w sobie kilka czynników, które generują ciekawe zestawy gratów. Po pierwsze, nie miała żadnej dominującej na rynku własnej marki aut osobowych (pozdrawiam ciężarówki Sisu), więc polegała przede wszystkim na imporcie. Finowie ściągali niesamowite rzeczy, od Polskich Fiatów 125p pickupów po Seaty 133. Po drugie – miała granicę ze Związkiem Radzieckim, co niechybnie skutkowało znaczącą flotą pojazdów radzieckich. Dlatego pora odpalić jedyny słuszny disco hit „Sata kesaa, tuhat yota” i rozpocząć zabawę.

Finalndia – samochody japońskie trzymają się tu mocno.

Jeśli przyzwyczailiście się do tego, że najstarsze japońskie graty w Polsce to zglebione śmietniki z lat 90., ewentualnie niedobitki z 80., to lepiej usiądźcie. W Finlandii kupicie rzeczy, o których wam się nie śniło, ewentualnie pięć lat temu widzieliście jeden zardzewiały egzemplarz na OLX. Np. Datsun Bluebird z lat 60, czyli ten udający Lancię Fulvię. Najlepsze jest to, że to nie jedyny ładny egzemplarz. Gdybyście jednak woleli mniejszego Datsuna 1000 – proszę bardzo. Wolicie coś młodszego? Proszę bardzo, zgruzowany model 330. Jeszcze świeższe? No to czeka na was Nissan Cedric, powodzenia ze znalezieniem drugiego w Polsce. Znajdzie się i Datsun Cherry. Najlepsze jest to, że niby Finlandia nie należy do suchych miejsc, a jednak znane z wszędobylskiej korozji japońskie auta jakoś tam przetrwały. Nawet Hondy chyba tam nie gniją.

finlandia samochody
Wcale nie jest wizualną kopią Fulvii. Ani trochę.
Zdjęcie z ogłoszenia.

Co prawda starych Subaru czy Mazd nie ma zbyt wiele, ale za to Toyot jest jeszcze więcej niż Nissanów/Datsunów. Chcecie kupić model Crown w niezłym stanie? W Polsce pewnie czeka was pot i łzy, a Finowie mogą sobie przebierać. Złom na części? Jest. Niezłe kombi? Proszę bardzo. W  sumie są nawet dwa. Średni sedan? Jest. Dla poszukujących czegoś innego trafi się i idealna Corona. Niezła Toyota Cressida przy tym wygląda bardzo blado, a to jeszcze nic. W kategorii „dostawcze” Finlandia ma do zaoferowania naprawdę potężne samochody.

Zdecydowany numer jeden to Toyota Timangi, czyli Publica w wersji na rynek fiński. To jest nokaut. Przy tym nawet kilka egzemplarzy modelu Dyna czy starej generacji Hiace to małe piwo.

finlandia samochody
Mieć taki sprzęt w Europie – to bardzo wysoki poziom graciarstwa.
Zdjęcie z ogłoszenia.

Skoro już mowa o rzeczach, które nie śniły się fizjologom…

…to wystarczy zacząć przeglądać stare samochody w Finlandii w kolejności publikacji ogłoszenia. W taki sposób praktycznie od razu trafiłem na Isuzu Bellet (biedna Fulvia, co ona im zrobiła, że wszyscy ją kopiowali). Za rogiem czaiło się Mitsubishi Tredia z napędem na cztery koła. Zaraz za nim czyhał Neckar Europa, czyli Fiat 1100 produkowany na licencji w Niemczech. Do pieca przepalonego oleju dolał GAZ M20 Pobieda w świetnym stanie (nie mylić z Warszawą) oraz Wołga M21, której zdjęcia autor ogłoszenia potraktował filtrem udającym rysunek. Ciekawa strategia sprzedażowa.

finlandia samochody
Rejestracja tego Neckara dobrze oddaje moją reakcję na zawartość fińskiego serwisu z ogłoszeniami.
Zdjęcie z ogłoszenia.

To nie koniec. W krainie śniegu i zimna ktoś skądś wytrzasnął Renault 15 kabriolet w niezłym stanie. Nie mam pojęcia jak i dlaczego, nie wiem zresztą czy odpowiedź na te pytania w ogóle istnieje. Poza tym nie ma czasu na zadawanie głupich pytań, ktoś ma na sprzedaż wrastającego Fiata 625. To ciężarówka tak bardzo nieznana, że jedyny wpis na Wikipedii o niej jest po francusku. Tymczasem jakiś gość w Finlandii wystawia ją na sprzedaż z jednym zdjęciem. Mózgi zlasowane?

finlandia samochody
Zdjęcie z ogłoszenia.

Skoro już o Fiatach mowa, to Finowie najwięcej mają 127, ale do prawdziwych anomalii należy popularność Seatów 133. Można wybierać: ten czy ten. Marudzić da się także kupując Talbota, którego każdy w Polsce będzie od przodu mylił z Polonezem Caro, a od tyłu z Fordem Sierrą. Ależ bym jeździł takim 1510. Ten też może być.

Ileż można mieć tych dobrych gratów?

Donald Trump ma takie swoje propagandowe powiedzonko z czasów kampanii prezydenckiej, w którym obiecywał wyborcom, że będą zmęczeni ciągłymi sukcesami. Tak właśnie czuję się przeglądając fiński odpowiednik OLX. W Polsce migałyby mi tylko tabuny Mercedesów, BMW oraz FSO/FSM, Finlandia to potykanie się o ciekawe samochody. Efekt? Rosnące w tempie wykładniczym zblazowanie – już nie ruszają mnie Citroeny DS, Renault 12 wydaje się normalne, nawet Volvo 145 nie wywołuje uniesienia brwi. Cóż za wspaniały kraj.

Żeby jednak nie robić z Finlandii raju, dość zwyczajne samochody potrafią tam być absurdalnie drogie (podobnie jak u nas). 5,5 tys. euro (25 tys. zł) za Ładę 2101 to raczej przesada. Podobnie 4 tys. euro (18 tys. zł) za Skodę 120, brzmi to jak kwota z kosmosu, a bywa jeszcze drożej. Czyżby Finowie darzyli socjalistyczne automobile jakimś specjalnym sentymentem? Trudno powiedzieć, niebrzydkiego ZIŁ-a 130 można kupić taniej niż wspomniane wyżej Skody. Ba, dużo ciekawsza Skoda 1202 kosztuje zaledwie 2,5 tys. euro (11 tys. zł). Za to Moskwicze znowu należą raczej do dość drogich. Jak żyć?

skoda octavia
Zdjęcie z ogłoszenia.

Nie wiem, może kupić sobie Citroena Ami 6. Też drogiego, ale za to jakiego ładnego. Tylko trzeba uważać, żeby go nie obrazić. Może lepiej jednak kupić sobie idealnie wrośniętego, pokrytego mchem Peugeota 403 na starej, krótkiej blaszce? Jest wspaniały, ależ bym go nie mył i próbował jeździć tak, jak jest.

peugeot
Zdjęcie z ogłoszenia.

Dość, bo zacznę się pakować i przeprowadzać.

Nie wytrzymam już dłużej przeglądania tego, jakie wspaniałe sprzęty mają u siebie Finowie. Przejrzałem tak naprawdę tylko losowy, niewielki wycinek ofert, a już widziałem więcej dobrego żelaza niż w Polsce przez pół roku. Dalsze zakupy oczami grożą przeprowadzką do Finlandii, która bez znajomości języka i z polską mentalnością musi zakończyć się niechybną klęską. W końcu Finlandia to nie tylko ciekawe samochody, ale i kompletnie odmienny od naszego styl życia.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać