Dziś jest dzień grzeczności za kierownicą. To głupie, że trzeba to świętować

Nigdy nie odkryłem, kto zatwierdza jakie święto obchodzimy danego dnia, ale bardzo mnie to ciekawi, bo czasem mam wrażenie, że to ludzie kompletnie oderwani od rzeczywistości. W trakcie zbierania informacji do tego artykułu dowiedziałem się, że pierwszy raz dzień grzeczności za kierownicą wprowadzili Francuzi w 2001 roku. Natomiast w Polsce ten dzień przypada 5 kwietnia i służy temu, żeby zwrócić uwagę na kulturalne zachowania podczas prowadzenia samochodu.

Założenia są wspaniałe. Mamy być mili, uprzejmi, uśmiechnięci.

Nie wpychamy się przed innych, nie trąbimy na siebie, nie wyzywamy się od najgorszych i nie pokazujemy sobie środkowego palca. Rezygnujemy w tym dniu z wymuszania pierwszeństwa, wpychania się na siłę. Staramy się również nie rozjeżdżać pieszych i rowerzystów. Zdaję sobie sprawę, że ostatnie jest dosyć trudne, ale starajcie się proszę chociaż dzisiaj. Jutro wszystko wróci do normalności.

Powinniśmy być dla siebie mili i uprzejmi przez cały rok, a nie tylko 5 kwietnia. Taka akcja nie ma żadnego sensu, ale i tak w prasie znajdziemy jakieś magiczne przepisy na to, co robić za kółkiem, jakimi zasadami powinien kierować się uprzejmy kierowca. Serio? Trzeba dorosłym ludziom tłumaczyć, co oznacza bycie uprzejmym? Może im jeszcze powiemy, że mają codziennie myć zęby po każdym posiłku i spuszczać wodę w toalecie po sobie? Litości.

Ten dzień nie różni się od innych dni w roku, na drodze spotkamy pełno chamów i prostaków, którzy będą nadużywali klaksonów, będą irytować za kierownicą. To kwestia mentalności, a nie dnia tygodnia, część ludzi uważa, że może na drodze wszystko, że im się po prostu należy, a inni to nic nieznaczący plankton. Żaden dzień grzeczności niczego nie zmieni. Dlatego jeżeli do tej pory byliście uprzejmi, to róbcie tak nadal. A jak jesteście chamami, to przestańcie. Po prostu.

Czytaj dalej: