REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki

W Polsce po cichu powstały najbardziej innowacyjne drogi rowerowe. Nic was już dzisiaj nie zdziwi

Nie przewidziano ich w przepisach, nie ma ich w żadnych zaleceniach, nie ma ich też pewnie w innych krajach. A jednak u nas są - wyrosły po cichu na peryferiach wielkich miast, tam, gdzie urzędnicy mogą swoją kreatywnością łatać dziury w nieidealnym prawie i odpowiadać na żywotne potrzeby lokalnych mieszkańców.

17.07.2023
17:06
W Polsce po cichu powstały najbardziej innowacyjne drogi rowerowe. Nic was już dzisiaj nie zdziwi
REKLAMA
REKLAMA

Trudno bowiem inaczej wytłumaczyć to, jak w co najmniej dwóch polskich miastach udało się połączyć to, co od lat wydawało się nie do połączenia - ruch samochodowy i rowerowy, i jednocześnie transport zbiorowy oraz transport indywidualny. Żeby jednak zdziwienie i podziw nie były ograniczone tylko do samej infrastruktury, na jej potrzeby udało się wymyślić nowy znak.

I uzyskano coś takiego:

Unikalną w skali globalnej drogę dla autobusów i rowerów. Nie jest to wprawdzie jedyne tego typu miejsce w Polsce i nie jest to nowa inwestycja, ale do tej pory prawdopodobnie udawało się jej przemknąć pod radarem. A że nie należy zakopywać w mrokach dziejów żadnych przejawów samorządowej kreatywności: lepiej, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli.

Tak, tu jest miejsce na wasze oklaski.

Co tu się właściwie stało?

Stało się dość powszechne w niektórych zakątkach Polski rozwiązanie pt. "musimy wyznaczyć infrastrukturę dla rowerów, bo za to jest dofinansowanie, ale nie musimy się jakoś przesadnie na nie wysilać oraz trzeba jeszcze gdzieś upchnąć zatoczki dla autobusów". W połączeniu z ówczesnym brakiem niedawno wprowadzonych przepisów o konieczności zachowania ciągłości drogi dla rowerów, dostajemy tak naprawdę nieciągły zestaw odcinków dróg dla pieszych i rowerów, przecięty w niektórych miejscach zatoczką.

Tak, to się zdarza, nawet bardzo często, nikt z tym nic nie robi, wszystko jest tutaj zgodne z projektem. Żeby jednak zachować pozorną ciągłość - albo zabezpieczyć się przed sytuacją, gdzie rowerzysta mógłbym w tym miejscu zjechać na jezdnię - projektowego fikoła postanowiono podeprzeć fikołem znakowym, tworząc takie wspaniałe coś:

(Zdjęcia z drugiego podlinkowanego przypadku, bo jest jeszcze ciekawszy)

I tym samym stworzono dzieło niezwykłe, które można interpretować jako droga dla autobusów i rowerów, aczkolwiek w kwestii interpretacji można pójść jeszcze dalej.

Po pierwsze - co w tym miejscu ma zrobić pieszy, któremu wcześniej na tej drodze nadano pierwszeństwo przez połączenie znaków C-13 i C-16, a teraz go z tej tabliczki wymazano? Czy ma zejść na jezdnię? Czy może warunkowo poruszać się po drodze dla rowerów? Żeby było przyjemniej, to przy mniej więcej zgodnej z przepisami interpretacji tego znaku, można spokojnie dojść do wniosku, że za tym znakiem - czyli dokładnie na przystanku, pieszy staje się gościem i jest podporządkowany pozostałym uczestnikom ruchu. Żeby sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana, to wcześniej ktoś kombinował, żeby nie można było tak interpretować i ustawił ten znak po prawej stronie drogi dla rowerów, że to niby ona jest teraz dla rowerów i autobusów.

Potem mu się już najwyraźniej odechciało albo uznał, że nie ma się za bardzo co starać.

Po drugie - czy ten znak, a także późniejsze powtórzenie tego znaku, oznacza, że na "chodniku" dopuszczony jest ruch i rowerów, i autobusów? I czy w takim razie transport zbiorowy może magicznie omijać chodnikiem (który chodnikiem według tego znaku nie jest) korki?

Po trzecie - kto i gdzie w ogóle zatwierdził takie nieprzewidziane żadnymi przepisami połączenie, a już w szczególności połączenie... znaku poziomego P-22 (BUS) ze znakiem pionowym C-13?

Po czwarte i chyba najzabawniejsze - drogi dla pieszych i rowerów co do zasady nie mają żadnej kierunkowości, choć można ją delikatnie regulować, na co w tym przypadku się nie zdecydowano i droga dla pieszych i rowerów - a miejscami droga dla pieszych i droga dla rowerów - są dwukierunkowe. A to oznacza, że dostajemy tutaj kompletnie nowy twór, czyli kontrbupas rowerowy. Kto ma pierwszeństwo w takim miejscu? Czy to jest bardziej pas dla autobusów, czy bardziej pas dla rowerów? Czy można w ogóle wjeżdżać pod prąd w zatoczkę autobusową? Czy to jest w ogóle - zgodnie z oznakowaniem - zatoczka autobusowa? Czy jeśli według oznakowania to jest pas ruchu dla autobusów i jednocześnie droga dla rowerów, to czy autobus może się tam zatrzymywać?

Oraz: czy ktoś w ogóle zadał którekolwiek z tych pytań w momencie przygotowywania projektu organizacji ruchu w tym miejscu i podczas zatwierdzania go? Pewnie nie. Ale kolejne kilometry tras rowerowych dopisane do Excela, więc pewnie nie ma co drążyć.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA