Testy aut nowych

BMW serii 8 kabriolet: świetne auto pełne sprzeczności. Ale wolałbym je od coupe

Testy aut nowych 10.04.2019 318 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 10.04.2019

BMW serii 8 kabriolet: świetne auto pełne sprzeczności. Ale wolałbym je od coupe

Adam Majcherek
Adam Majcherek10.04.2019
318 interakcji Dołącz do dyskusji

Wielkie, ale małe. Wygodne, ale męczące. Sportowe, ale ciężkie. Do kochania i nienawidzenia jednocześnie.

Gdy podczas prezentacji BMW serii 7 pojawiła się możliwość spróbowania serii 8 w wersji z otwieranym dachem, nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. Generalnie wszystko o nowym BMW 850i napisał już Mikołaj. Podpisuje się pod każdym jego wnioskiem i nie będę po nim powtarzał. 

Faktycznie samochód na żywo robi świetne wrażenie. Długachna maska, przyjemne dla oka proporcje, drapieżna stylizacja – to samochód, który kupujesz oczami przy pierwszym spotkaniu. W rzeczywistości jest jeszcze większe niż na zdjęciach – dwoje drzwi w pięciometrowym nadwoziu? To nie zdarza się często. 

BMW M850i kabriolet

Ale rozczaruje się ten, kto chciałby podróżować nim z trojgiem pasażerów.

Jak na tak ogromne nadwozie (4,85 m) i imponujący rozstaw osi (2,82 m) w kabinie jest zaskakująco ciasno. Siedzący z przodu oczywiście nie mają powodów do narzekania – fotele zamontowano nisko, świetnie obejmują podróżujących, mają odpowiedni zakres regulacji i siedzi się w nich bardzo wygodnie nawet podczas jazdy w ciasnych zakrętach.

BMW M850i kabriolet

Za to przejażdżkę z tyłu można odbyć tylko za karę. Kanapa jest całkiem wygodna do chwili, gdy siedzący z przodu nie zajmą miejsca w fotelach – wówczas właściwie nie ma miejsca na nogi. Brakuje go też na głowę, ale ten problem można rozwiązać otwierając w 15 sekund dach. I można to zrobić także w trakcie jazdy do prędkości 50 km/h. 

BMW M850i kabriolet

Wówczas najlepiej korzystać z kabrioletu jak w amerykańskich filmach – siadając na oparciu kanapy. Niestety nie jest to specjalnie mądre rozwiązanie.

Oczywiście można byłoby powiedzieć, że z tyłu np. mogą podróżować dzieci, które nie potrzebują szczególnie dużo miejsca na nogi. I faktycznie mocowania isofix w kanapie zachęcają do montażu fotelików. Ale wówczas trzeba byłoby przygotować dzieciom kaski albo co najmniej google, bo powietrze opływające auto smaga podróżujących po twarzach. Tak czy inaczej nawet w tak wielkim kabrioletem jak M850i lepiej podróżować we dwoje. 

Tu jeszcze wtrącenie – Ósemka z założonym dachem jest w środku cichutka niemal jak coupe. Nie ma mowy o denerwującym hałasie, izolacja akustyczna wnętrza jest na bardzo wysokim poziomie.

BMW M850i kabriolet

Ale nie po to kupuje się cabrio, by jeździć pod dachem.

Dach w dół, windshot nad tylną kanapę, szyby w górę – i można jechać. Bez windshota i z opuszczonymi szybami jazda szybko przestaje sprawiać przyjemność. Powietrze opływające nadwozie wiruje w kabinie i powoduje nieprzyjemny hałas. Oczywiście to nie problem BMW – to naturalne w każdym kabriolecie, i tylko gdy wyjedziemy poza miasto. Przy miejskich prędkościach ten problem specjalnie nie doskwiera.

Przy otwartym dachu i uniesionych szybach Ósemką można podróżować z dowolną prędkością. Wiatr nie przeszkadza, co najwyżej smyra po czole, większym utrapieniem jest hałas. Przy prędkości autostradowej jest naprawdę głośno i podróż szybko robi się męcząca. Według mnie optymalnie jest do 120 km/h. A idealnie – tak do 100 km/h. 

BMW M850i kabriolet

Od razu uspokajam tych, którzy boją się, że kabriolet, z racji wyższej masy własnej (dodatkowe 125 kg w stosunku do coupe) i wyższego środka ciężkości będzie się gorzej prowadził. Otwarte M850i jeździ znakomicie! Jasne, do setki przyspiesza o 0,2 s wolniej niż coupe (3,9 vs 3,7 s), ale kto by na to zwracał uwagę. 530 KM z 4,4-litrowego V8 do spółki z tylnymi skrętnymi kołami, aktywnym zawieszeniem, aktywnym mechanizmem różnicowym i napędem na cztery koła o tylnonapędowej charakterystyce sprawiają, że zupełnie nie czuć masy ani gabarytów auta. Gdyby nie to, że wiedziałem, czym jadę, mógłbym przysiąc, że to co najwyżej model serii 4. I to mimo że kabriolet waży 2015 kg, czyli więcej niż wielka limuzyna serii 7!

BMW M850i kabriolet

Cała ta armia elektrycznych udogodnień sprawia, że za kierownicą Ósemki każdy poczuje się bardzo pewnie. Samochód neutralnie reaguje na nagłe ruchy kierownicą, czy ujęcie lub dodanie gazu w zakręcie. Tak jak pisał Mikołaj – można mieć uwagi do wyczucia, jakie daje elektrycznie wspomagany układ kierowniczy, ale nie ma na co narzekać. 

BMW M850i kabriolet

Szczególnie że kabriolet to tak naprawdę nie jest pocisk do ścigania się na torze.

Otwarte BMW M850i to raczej samochód idealny na spokojne przejażdżki po słonecznych bulwarach albo niespieszne spacery mało uczęszczanymi drogami. I w tym sprawdzi się lepiej niż coupe. A dzięki mocnemu silnikowi przy założonym dachu można nim bardzo szybko i wygodnie dotrzeć do takich miejsc z dowolnego, mniej atrakcyjnego zakątka świata. 

Biorąc pod uwagę idealny sposób korzystania z takiego samochodu, chyba postawiłbym na wersję 840d z 3-litrowym dieslem zamiast bulgoczącego V8. Kosztuje ponad 110 tys. zł mniej niż M850i (od 515 tys. zł), do setki doskakuje po 5,2 s i właściwie jedyne, czego mu brakuje, to bulgot V-ósemki. No dobra, nie tylko, bo M850 ma trochę więcej wspomagaczy przydatnych podczas szybkiej, dynamicznej jazdy, ale w kabriolecie ich brak zupełnie by mi nie przeszkadzał. Za to mógłbym wydać więcej na coś z długiej jak katalog Avonu listy wyposażenia dodatkowego, na której znajduje się np. aktywny tempomat z funkcja Stop&Go albo układ nadmuchu ciepłego powietrza na kark kierowcy i pasażera. Trzeba za to dopłacać nawet w aucie za ponad pół miliona złotych. Wiem wiem, nie powinno mnie to dziwić. 

BMW M850i kabriolet

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać