Trochę sprzęt audio, trochę dzieło sztuki. Bower&Wilkins Zeppelin przełamuje standardy

Gdy przyjrzeć się temu, jak wygląda Bowers&Wilkins Zeppelin, od razu widać, jakiej inspiracji zawdzięcza on swoją nazwę. Wygląda on bowiem jak prawdziwe sterowce zaprojektowane przez Ferdinanda von Zeppelina, od którego nazwiska przyjęło się nazywać te podniebne kolosy „Zeppelinami”. Pierwsze Zeppeliny mierzyły ponad 120 metrów długości, ale niestety ze względu na rozliczne wypadki musiały one zniknąć z niebios w pierwszej połowie XX wieku. Dziś na niebie możemy zobaczyć co najwyżej dziesięciokrotnie mniejsze pojazdy, pełniące zwykle rolę nośników reklamowych.

Ten konkretny Zeppelin przyciąga jednak wzrok bardziej niż jakikolwiek balon napełniony gazem. Nowy głośnik Bowers&Wilkins prezentuje się spektakularnie.

Zdjęcia być może nie oddają skali tego muzycznego sterowca, ale Bowers&Wilkins Zeppelin to sprzęt o naprawdę sporych gabarytach, na który trzeba przeznaczyć sporo miejsca na regale. Mierzy on 660 x 188 x 183 mm, więc przed potencjalnym zakupem warto sprawdzić, czy będziemy mieli miejsce, by go postawić… zwłaszcza takie, na którym będzie też dobrze widoczny, bo kupić tak piękny sprzęt i chować go gdzieś w koncie to zbrodnia. Zeppelin powinien stać w najbardziej rzucającym się w oczy miejscu w salonie i cieszyć oczy zarówno domowników, jak i gości.

Pomimo sporych rozmiarów Zeppelin jest jednak nadspodziewanie lekki. Przy masie 6,5 kg bez trudu przeniesiemy go z miejsca na miejsce, a stabilna podstawka gwarantuje nie tylko optymalną pozycję głośnika do odsłuchu, ale też bezpieczne utrzymanie głośnika na blacie.

Co się zaś kryje we wnętrzu tej konstrukcji? Prawdziwy cud inżynierii. Bowers&Wilkins Zeppelin skrywa w swoim wnętrzu 15-centymetrowy subwoofer, oflankowany przez dwa 25-milimetrowe teetery i dwa 90-milimetrowe głośniki średniotonowe z technologią Fixed Suspension Transducer.

Całość ma moc 240W i może wstrząsnąć domowym zaciszem w stopniu nie mniejszym niż wieloelementowe zestawy audio. Dźwięk jest potężny, ale jednocześnie ciepły i zbalansowany, a dzięki ustawieniu głośnika delikatnie ku górze i charakterystycznej konstrukcji, roznosi się równomiernie w każdą stronę. Nie ma tu wrażenia punktowego skupienia dźwięku – jak na głośnik typu single-box Zeppelin ma bardzo otwarte, szerokie brzmienie.

Jak na tak zaawansowaną konstrukcję przystało, mamy tu do czynienia z głośnikiem bezprzewodowym, dostosowanym do współczesnego stylu odsłuchu muzyki. Zeppelin oferuje odtwarzanie audio w wysokiej rozdzielczości 24-bit/96-kHz i bezprzewodową transmisję dźwięku z wykorzystaniem protokołu Bluetooth i kodeka aptX Adaptive lub Apple AirPlay 2. Ten drugi w połączeniu z abonamentem Apple Music pozwala na pełne doświadczenie formatów bezstratnych Apple Lossless, oferując jakość brzmienia wyższą od płyt CD, przy jednoczesnym zachowaniu bezprzewodowej wygody. Zeppelin jest też kompatybilny ze Spotify Connect.

Urządzeniem możemy sterować dwojako – albo przy użyciu fizycznych przycisków na obudowie, albo przy użyciu dedykowanej aplikacji mobilnej, w której mamy dostęp do ustawień sprzętu, serwisów streamingowych i dodatkowych funkcji, takich jak np. multiroom. Jeśli posiadamy inne urządzenia kompatybilne z systemem Formation, możemy dołączyć do nich głośnik Bowers&Wilkins Zeppelin i cieszyć się pełną kontrolą nad muzyką odtwarzaną we wszystkich pomieszczeniach naszego domu.

Ten niezwykły głośnik, który wyróżnia się zarówno brzmieniem, jak i wyglądem, kupimy w cenie zbliżonej do przyzwoitego soundbaru. Choć 3899 zł możę się wydawać wygórowaną kwotą jak na pojedynczy sprzęt, tak Zeppelin został zaprojektowany tak, by swoim brzmieniem nie ustępować rozwiązaniom składającym się z wielu elementów, jednocześnie będąc od nich dalece bardziej stylowym.

To propozycja dla tych, którzy szukają nie tylko dobrego brzmienia, ale też… małego dzieła sztuki. Bo tym w istocie jest ten głośnik: dziełem sztuki inżynieryjnej, który cieszy oko, a przy okazji fenomenalnie gra. Dla kogoś, kto jest w stanie to docenić, jego cena nie będzie wygórowana.