REKLAMA

Najbardziej poszukiwana Polka wpadła, bo modliła się przez internet

Joanna S. uznała, że najciemniej będzie pod latarnią i że nikt nie będzie spodziewał się poszukiwanej kobiety na zdalnym nabożeństwie. Służby okazały się być jednak „natchnione” – ot, siła wyższa.

msza święta
REKLAMA

Joanna S. kierowała piramidą finansową. Jak ujawniła prokuratura, jej przedsięwzięcie doprowadziło do wyłudzenia przeszło 300 mln zł.

REKLAMA

Wśród oszukanych były osoby „z pierwszych stron gazet” – m.in. aktora Grażyna Wolszczak

Joanna S. kilka lat temu uciekła do Hiszpanii. Tam wraz z synem rozpoczęła nowe życie – mieli sfałszowane dowody osobiste, nową fryzurę. Mieszkali przy granicy z Portugalią. Dosłownie: wystarczyło przejść przez most, aby opuścić kraj. Tak poszukiwani wyobrażali sobie ewentualną drogę ucieczki.

Popełniony został podstawowy błąd polegający na tym, że kobieta dalej utrzymywała kontakty z ludźmi z Polski. Co więcej, ze znajomymi spotykali się na wirtualnych mszach. Nabożeństwa prowadzone były za pośrednictwem WhatsApp „przez znanego trójmiejskiego pastora”.

- Poprzez sieć GSM i techniki informatyczne udało nam się ustalić dokładne miejsce pobytu, czyli miasto Ayamonte. Nasza grupa nie była na miejscu w chwili zatrzymania, ale mamy dobre kontakty z hiszpańskimi policjantami i wiemy, że Joanna S. była kompletnie zaskoczona. Nie spodziewała się, że policja w końcu trafi na jej trop – wyjaśnił w rozmowie z money Wojciech Koszczyński, detektyw zaangażowany w sprawę.

Telefon wrogiem przestępcy

Teoretycznie powinniśmy więc liczyć na to, że popularne aplikacje będą przyciągać wszelkiej maści oszustów. Od lat właśnie za pomocą serwisów społecznościowych policji udaje się złapać poszukiwanych listem gończym. Czasami wystarczy obserwować partnerki bądź partnerów – tak wpadł Janusz M., oskarżany m.in. o kierowanie grupą przestępczą i pranie brudnych pieniędzy. ABW wprost przyznawało, że to właśnie fotki z social mediów pomogły w ustaleniu miejsca przebywania przestępcy, o czym pisał Niebezpiecznik.

REKLAMA

To też cenna lekcja dla każdego, kto lubi dzielić się wieloma szczegółami ze swojego życia. Skoro policja na podstawie zdjęć może dojść do tego, gdzie przebywamy i co robimy, to niestety: zrobią to też oszuści, by wykorzystać tę wiedzę do swoich niecnych celów.

Dlatego też wiele organizacji zabrania swoim użytkownikom udostępniania wszystkiego, co popadnie. Na przykład amerykańska armia zakazała korzystania z opasek fitnessowych i aplikacji sportowych, bo aplikacje zapisują położenie żołnierzy. I w ten sposób można wykryć super tajne bazy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA